Ranking na barkach mistrza Polski. Co Legia może ugrać dla naszej piłki występami w Lidze Europy?

Zobacz również:CENTROSTRZAŁ #3. Odwaga pionierów. O nieoczywistych kierunkach transferowych
Legia Warszawa
Fot. Marcin Szymczyk/400mm.pl

Sezon 2021/22 Ekstraklasa zaczynała na 30. miejscu w rankingu UEFA. Wiadomo na pewno, że zakończy na wyższym. To, na którym dokładnie, zależy od postawy Legii Warszawa w fazie grupowej Ligi Europy. Analizujemy, ile miejsc możemy zyskać.

Drugi sezon z rzędu polskiego klubu w fazie grupowej Ligi Europy nie brzmi jak coś, co można ogłaszać jako wielki sukces, ale zastała nas taka rzeczywistość, że dziś to naprawdę dobre osiągnięcie. Szczególnie, że od tego sezonu możliwość awansu do tych rozgrywek ma tylko mistrz takiego kraju jak Polska – pozostałe zespoły biorąc udział w eliminacjach, ale Ligi Konferencji. Biorąc więc pod uwagę, że Legia Warszawa miała dwie poduszki bezpieczeństwa gdyby odpadła w eliminacjach Ligi Mistrzów – w lepszym wypadku LE, a w gorszym LK – to wyszło całkiem nie najgorzej. Szczególnie, jeśli spojrzymy na naszą pozycję w rankingu UEFA.

ODBICIE W GÓRĘ

Sezon 2021/22 zaczęliśmy z 30. pozycji, a to i tak delikatny awans w porównaniu do poprzedniego sezonu. Rok temu naszą pozycję nieco poprawił Lech Poznań, a teraz Legia samodzielnie będzie pracowała na polski dorobek jesienią. Trzeba jednak przyznać, że wreszcie drgnęło coś w innych klubach. Nasze dotychczasowe wyniki w „tabeli na żywo” rankingu UEFA zdołały nas już przesunąć na 28. pozycję i to zasługa nie tylko Legii, ale też szczególnie dobrej postawie Rakowa Częstochowa oraz kilku awansów Śląska Wrocław, który wypracował nawet lepszy współczynnik niż zespół Marka Papszuna.

Na początek jednak kilka słów o samym rankingu. Ten wyliczany jest dla każdego kraju na podstawie sumy wyników w pucharach w pięciu ostatnich latach. Metoda wygląda następująco – zwycięstwo w pojedynczym spotkaniu w eliminacjach to 0.250 punktu i połowa tego za remis. W grupie się to dubluje, czyli wygrana to już 0.5 pkt do rankingu krajowego. Sama Legia Warszawa w przypadku takiego wyniku otrzyma pełne dwa punkty, jednak do współczynniku ligowego dzieli się ten rezultat przez liczbę pucharowiczów. Remis to więc jeden punkt dla mistrza Polski do rankingu klubowego i 0.25 dla Ekstraklasy.

ranking
Aktualny ranking ligowy UEFA, przedział miejsc 20-35. Polska 28. pozycji. (źr. Wikipedia)

Za sam awans do fazy grupowej LE Legia nie zarobiła punktowego bonusu dla kraju, tak jak to ma miejsce w LM, ale teraz stawka rośnie. Dobry wynik w grupie jest dla drużyny wart nieraz więcej niż kilka spotkań w eliminacjach. Jedno wyjście z grupy pozycjonuje w dobrym miejscu na kilka lat. Pokazała to właśnie Legia, która miała wysoki współczynnik dzięki udanym latom 2011-17. Teraz jednak go stopniowo trwoniła.

To, co ważne, to fakt, że od tego sezonu doszła Liga Konferencji i punktowanie jest w niej identyczne jak w pozostałych pucharach. To stąd brały się głosy ludzi, którzy twierdzili, że poniekąd lepiej byłoby, gdyby mistrz Polski wylądował w pucharze trzeciej kategorii. Ekstraklasa musi budować swoją pozycję, a byłoby o to łatwiej, gdyby Legia była w drugim koszyku losowania grup LK, zamiast w czwartym w LE ze swoim klubowym indywidualnym współczynnikiem 16.500. Wypadła jej grupa z Napoli, Leicester City i Spartakiem Moskwa, a mogła na przykład z Gentem, Alashkertem i mistrzem Gibraltaru, Lincoln Red Imps. Reforma pucharów doprowadziła jednak również do tego, że zajmując trzecie miejsce w grupie LE, Legia spadłaby do wiosennych rozgrywek w LK i tam nadal mogłaby pracować na nasz ranking. Mamy więc podwójną szansę.

GRUPA TO KLUCZ

Dostawanie się do fazy grupowej LE lub LK w obecnych warunkach powinno być więc naszym obowiązkiem i już ten sezon pokazuje, że nowe rozgrywki to dla nas duża szansa. Polska jak do tej pory uzbierała w eliminacjach pucharów 3.625 punktu, co przed fazą grupową daje naszej lidze najlepszy wynik ze wszystkich sklasyfikowanych na miejscach od 20. w dół. Do wyniku klubów z Ekstraklasy zbliża się jedynie Mołdawia za sprawą awansu Sheriffa Tyraspol do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

3.625 może nie wydawać się niczym imponującym, ale trzeba znać kontekst. W nowym rankingowym rozdaniu liczyć się będą sezony od 2017/18 – to oznacza, że nam odpadnie niezły sezon z Legią w LM (3.875 za rozgrywki 2016/17), a kolejne mieliśmy dużo gorsze. W trzech kolejnych nasze kluby zbierały między 2.125 a 2.875 punktu do rankingu i na pewno pamiętacie tę szyderę sprzed kilku lat, że jeszcze nie ma połowy sierpnia, a my już nie gramy w pucharach. W tym czasie dużo lepiej od nas wypadały Azerbejdżan, Bułgaria, Kazachstan, Słowenia czy Białoruś i dlatego utknęliśmy w okolicach 30. miejsca.

Wydaje się jednak, że okolice 4 punktów powinny być celem Polski co roku. Dokładnie tyle uzbierały nasze kluby, na czele z Lechem, w poprzednim sezonie. Był to wynik lepszy od m.in. takich krajów wyżej od nas jak Turcja, Szwecja czy Rumunia i najlepszy spośród lig od 23. miejsca w dół. To oznacza, że już teraz za sezony 2020/21 i 2021/22 mamy 7.725 punktu, czyli więcej niż w trzech wcześniejszych razem wziętych. Licząc tylko te dwa lata, Polska uzbierała 18. największą liczbę punktów do rankingu UEFA i wśród polskich kibiców panuje przeświadczenie, że to powinien być nasz poziom. Ostatni raz byliśmy jednak na takiej pozycji w 2016 roku, gdy Legia miała indywidualny współczynnik dwukrotnie wyższy niż obecnie, a inni nie kompromitowali się tak szybko. Dlatego musimy dziś nadrabiać.

Pilka nozna. Liga Mistrzow. Dinamo Zagrzeb - Legia Warszawa. 04.08.2021
FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Z KIM WALCZY LEGIA?

W grupie LE Legia zagra z mocnymi firmami, ale pod kątem rankingu UEFA rywalizować będzie korespondencyjnie z klubami sąsiadującymi z nami w tabeli. Ekstraklasa wzbiła się na 28. miejsce i mając 14.875 punktów może patrzeć w górę, ale też musi się oglądać za siebie. Jesteśmy w zasięgu Azerbejdżanu (29. miejsce, 14.750 pkt), Słowenii (28. miejsce, 14.500 pkt) oraz Słowacji (27. miejsce, 14.125). Każdemu z tych krajów został po jeden przedstawiciel w Europie – Azerom Karabach, który w LK zagra FC Basel, Kairatem Ałmaty i Omonią Nikozja; Słoweńcom Mura w grupie LK z Tottenhamem, Rennes i Vitesse; Słowakom z kolei Slovan Bratysława również w LK i w grupie z PAOK, FC Kopenhagą i Lincoln Red Imps. Może być im więc o punkty nieco łatwiej niż Legii.

Musimy jednak myśleć o tym, jak uciekać i gonić kraje, które są ponad nami. Polska do 27. Kazachstanu traci 0.325 punktu, a jego jedynym reprezentantem pozostał wspomniany chwilę wcześniej Kairat. Wyżej są Węgry (26. miejsce, strata 1.000 pkt), których jesienią reprezentował będzie Ferencvaros w grupie LE z Bayerem Leverkusen, Betisem i Celtikiem. W zasięgu jest teoretycznie Rumunia (25. miejsce, strata 1.525 pkt), której jedynym przedstawicielem pozostał CFR Cluj. W grupie LK zmierzy się on AZ Alkmaar, Jabloncem i duńskim Randers.

Na większy awans nie ma się co nastawiać, a i w tym roku poprawić pozycję może być trudno. Na korzyść naszych sąsiadów w rankingu gra fakt, że większość z nich wystąpi w Lidze Konferencji. Druga strona medalu jest jednak taka, że jeśli odpadną, nie mają już poduszki bezpieczeństwa, a Legia ma, jeśli będzie w swojej grupie trzecia. Wyżej nie ma co patrzeć, bo Bułgaria na 25. miejscu ma nad Polską pełne 4.000 pkt przewagi i zostały jej dwa kluby na pucharową jesień.

POTRZEBNA DRUGA SIŁA

Z tej analizy płynie więc wniosek, że aby Polska się odbiła i weszła minimum do TOP25 rankingu, potrzeba nam jeszcze jednej drużyny w fazie grupowej. Szansą jest tu Liga Konferencji, do której mocno zbliżył się Raków i pomógł naszemu rankingowi, przegrywając tylko jeden z ośmiu meczów eliminacji, ale od teraz cały ranking będzie niosła na swoich barkach Legia. Wsparcie jest o tyle istotne, że kraje, w towarzystwie których byśmy się widzieli z reguły je mają. Bułgarzy z 25. miejsca wysyłają do grup dwa zespoły, podobnie jak 21. Izrael, czy 16. Cypr.

Dla nas dojście tak wysoko jest na razie trudne, a kulą u nogi są fatalne dla Polski lata 2017-19. Musimy jednak wykorzystać szansę od losu i powoli się piąć. Do TOP15, która ma dwa kluby w eliminacjach Ligi Mistrzów, jeden w Lidze Europy i dwa w Lidze Konferencji, jest bardzo daleko i tak naprawdę to nigdy nie było nasze miejsce. Ostatnie dwa sezony pokazują jednak, że stać nas na stabilność w TOP20, bo przecież nikt nie nazwie zeszłorocznego osiągnięcia Lecha ani tegorocznego Legii wynikiem ponad stan. To musi być nasza baza, a poszerzenie stawki pucharowiczów w Europie i dodanie trzecich rozgrywek to dla Polski szansa. Warto byłoby jej nie zmarnować.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Futbol angielski i amerykański wyznaczają mu rytm przez cały rok. Na co dzień komentator spotkań Premier League w Viaplay. Pasję do jajowatej piłki spełnia w podcaście NFL Po Godzinach.