Jeden punkt i 22 stracone gole to wynik, który nawet najbardziej cierpliwych właścicieli klubu może zmusić do zwolnienia trenera. Słuchając Brendana Rodgersa po meczu z Tottenhamem (2:6), można było wręcz odnieść wrażenie, że sam zachęca swoich szefów do takiej decyzji. W drużynie, która jeszcze niedawno biła się o Ligę Mistrzów, nie działa zupełnie nic.
– Nie jestem głupi i widzę, jaka jest sytuacja. Przegranie sześciu meczów z rzędu wygląda fatalnie. Jestem w tym biznesie zbyt długo, żeby nie zdawać sobie z tego sprawy – mówił irlandzki menedżer po sobotniej porażce. Pytany o to, czy właściciele dadzą mu wsparcie, dodał jeszcze: – Szczerze mówiąc, to nie wiem. Uszanuję każdą decyzję, która zapadnie.
Komentarze 0