Lewy & Pedri jako zwiastun pięknej gry. Szkoła Guardioli przygotowała Polaka na Barcelonę

Zobacz również:Memphis Depay działa na wyobraźnię. Uczucie z Barceloną od pierwszego wejrzenia
FC Barcelona v Pumas UNAM - Joan Gamper Trophy
Fot. Alex Caparros/Getty Images

W okresie przygotowawczym Robert Lewandowski przeżył wyliczanie minut bez bramki w USA, a później wypracował cztery gole z Pumas w Pucharze Gampera. Z Pedrim rozumieją się jakby grali razem całe życie, a nie przez trzy tygodnie i to w nim może odnaleźć „nowego Thomasa Muellera”. Gavi, Ansu Fati oraz inni młodzi są wpatrzeni w 34-letniego napastnika jak w obrazek. Już teraz widzimy, że jego gra tyłem do bramki promuje innych kilka razy bardziej niż w przypadku Aubameyanga, co powinno być wielkim skokiem jakościowym dla drużyny Xaviego. Pumas zagrało jak na klub uniwersytecki przystało, ale można powiedzieć, że takim meczem Lewandowski sam zarejestrował się w Barcelonie.

45 minut z Realem Madryt, 62 minuty z Juventusem, 73 minuty z New York Red Bulls – oczekiwanie na pierwsze trafienie Roberta Lewandowski przybierało na sile podczas tournee po Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie w tym samym czasie oddał 14 strzałów, dochodził do świetnych okazji bramkowych, a Xavi uparcie powtarzał: jesteśmy z niego bardzo zadowoleni, bo zawsze znajduje się tam, gdzie powinien być. Później sam 34-latek przyznał, że w tych sparingach bardziej skupiał się na jak najmocniejszym przepracowaniu meczu jako jednostki treningu fizycznego.

Lewandowski powoli docierał się w mechanizmach Barcelony, bo teoria a praktyka to zawsze dwa różne światy. Spotkanie z Pumas wygrane 6:0, mimo bardzo niskiego poziomu meksykańskiego przeciwnika, rozwiało jednak wszelkie wątpliwości. Już pierwszy mecz w lidze z Rayo Vallecano będzie znacznie trudniejszy, lecz w takich wypadkach wystarczy zobaczyć samą chemię między piłkarzami i automatyzmy, aby ocenić, że zmierza to w bardzo dobrym kierunku.

Wszyscy oceniają Roberta Lewandowskiego za bramki, lecz Puchar Gampera naświetlił jego całkowicie inne atuty, czyli te rozgrywającego. To będzie wielka aktualizacja i rozwój dla Barcelony 22/23 w porównaniu z Pierre-Emerickiem Aubameyangiem. Gabończyk najlepiej gra, kiedy jest ustawiony twarzą do bramki i może atakować wolną przestrzeń. Męczy się natomiast, będąc tyłem do bramki. Potrafi to robić, ale nie na takim poziomie jak polski napastnik. Jego gra bez piłki robi różnicę, stąd już po 19 minutach Barcelona prowadziła 4:0 z Pumas, a RL9 miał gola i dwie asysty.

To był pokaz zrozumienia, a w pierwszej kolejności z Pedrim. Tylko w tym duecie wypracowali trzy trafienia w kwadrans gry. Pedri zagrywał na wolne pole do Lewandowskiego, a ten odwdzięczał mu się identycznym zagraniem za kilka minut. To dlatego, że Polak świetnie skupia uwagę stoperów i nieustannie jest podłączony pod grę. Kiedy robi ruch, dostanie piłkę od Busquetsa lub Erica Garcii, a to już oznacza przetasowanie w szykach defensywnych. Barceona wygląda najlepiej, kiedy jest mobilna i ruchliwa. A bramki na Pucharze Gampera były tego dowodem. Pedri zaczynał atak 40 metrów od bramki, aby później być wykańczającym. Wszystko w tych akcjach było płynne.

Z Pumas kapitan reprezentacji Polski wypracował cztery trafienia, a do tego powinien mieć dwie asysty więcej, gdyby na przykład Raphinha nie trafił w poprzeczkę. Świetnie skupiał uwagę, a później posyłał piłki na wolne pole. Jego styl gry powinien bardzo promować pomocników. Również skrzydłowych, ale w pierwszej połowie ofensywnych pomocników atakujących pole karne pokroju Pedriego, Frenkiego de Jonga czy Francka Kessiego. Zawsze największa uwaga skupi się na dziewiątce, więc wtedy inni mogą zbierać z tego plony. Tak jak w ostatnim spotkaniu pretemporady, które oglądało 83 tysięce kibiców.

Najczęstszym tematem rozmów o Lewandowskim jest liczba goli, jaką zagwarantuje, ale może się okazać, że ważniejszy będzie jego wpływ na grę kombinacyjną. Nie musi wcale kanibalizować ataku ani czekać na serwowane piłki, chociaż to oczywiście również dostanie. Ale właśnie umiejętności Polaka mają otworzyć grę, kiedy większość przeciwników zamknie się pod własną bramką i będzie broniło głęboko. Lewandowski ma być „otwieraczem do puszek” – sprawiać, aby jak najszybciej udało się zdobyć pierwszą bramkę, co było przekleństwem dla katalońskiej drużyny w ostatnich miesiącach. Nie mogąc napocząć przeciwnika, sami tracili gole. A statystyka mówi, że jeśli trafisz pierwszy, to jest już gigantyczna szansa, że przynajmniej nie przegrasz.

Cały okres przygotowawczy Barcelony był dość budujący, jeżeli chodzi o organizację gry i mobilizację wewnątrz samej grupy. Czuć tam nadzieje, że rodzi się coś dużego. Xavi ma przekrój różnych graczy, z których może korzystać w wybrane sposoby, a szerokość kadry Katalończyków naprawdę może imponować. Prawie na każdej pozycji istnieje wybór zawodników o różnych charakterystykach. Wiemy, że początkowym tridente Barcelony ma być zestaw: Raphinha - Lewandowski - Dembele.

Do innych zwycięzców pretemporady na pewno trzeba zaliczyć bezbłędego w defensywie Erika Garcię, walecznego i uniwersalnego Francka Kessiego, Miralema Pjanicia, który wygrał miejsce w składzie kosztem młodego Nico Gonzaleza, Alejandro Balde, który również przekonał do zwiększenia liczby minut w całym sezonie. Nikogo nie zdziwi również, gdyby w pierwszym składzie sezon rozpoczął Andreas Christensen, którego akcje stoją dzisiaj wyżej niż chociażby Gerarda Pique mającego problemy natury prywatnej.

Do drużyny dopiero wpasowuje się Jules Kounde, a do tego trwają rozmowy z Bernardo Silvą, więc przyszłość na ten sezon naprawdę jawi się w kolorowych barwach. Barcelona w kilka miesięcy przeszła drogą ze szpitala i z OIOM-u, jak mówił sam Joan Laporta, do masowej euforii. To nie jest nadal zdrowy klub, ale kibice znów uwierzyli w sukcesy i popadli w masowy optymizm. Dawno nie było tak pozytywnych emocji wokół Barcelony, a ponad 80 tysięcy na prezentacji drużyny jest tego dowodem. Joan Laporta często jest nazywany „sprzedawcą dymu”, ale w tym wypadku kibice totalnie kupili jego opowieści i plany.

Robert Lewandowski powiedział kluczowe zdanie: wieloletnia praca z Pepem Guardiolą była dla mnie przygotowaniem do stylu i filozofii Barcelony. To widać na boisku, gdzie nie powinniśmy rozmawiać o bramkach, ale wpływie Polaka na samą grę. A on zwiastuje, że w jego sektorach dojdzie do znaczącego rozwoju. Pedri, Raphinha, Dembele – wszyscy powinni na tym korzystać. To tylko pretemporada, z której nie powinno się wyciągać daleko idących wniosków, ale widać, że w szatni przebierają nogami na nowy sezon. Tworzy się tam jeden z najbardziej ekscytujących projektów Europy, a my nie powinniśmy mieć obaw, czy Polak się w nim odnajdzie. Już teraz wygląda jak kluczowy element tego organizmu, a nie ciało obce. Nie trzeba języka ani przegranych razem godzin, bo futbol na najwyższym poziomie zawsze znajdzie zrozumienie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.