Mac DeMarco, czyli jedna z ostatnich ważnych postaci indie rocka, właśnie wydał nowy album. I może was zaskoczyć

mac.jpg

Gdybyśmy napisali te słowa kilkanaście lat temu, kiedy najgorętszymi nazwami w muzyce były indierockowe składy pokroju Interpolu czy Franza Ferdinanda, ludzie słusznie wysłaliby nas do poradni lekarskiej. Ale dzisiaj jest zupełnie inaczej i gitary w głównym obiegu praktycznie nie istnieją.

Dominacja rapu, popu, r'n'b i wszelkiej maści crossów pomiędzy tymi gatunkami jest przytłaczająca. Zajrzeliśmy na listę Billboardu i ostatnim zespołem, który osiągnął pierwsze miejsce na liście, a od biedy można zaklasyfikować go do rocka, jest Coldplay. W... 2008 roku. Na światowych festiwalach headlinerami już nie są rockmani; zobaczcie tylko ewolucję, jaką przeszły tak ważne imprezy jak Coachella czy Primavera. Że już nie wspomnieć o indie rocku, który święcił triumfy dekadę temu, a teraz wszystkie te nowojorskie czy londyńskie bandy albo się porozwiązywały, albo znikły w jakiejś niszy dla nostalgików, albo są Arctic Monkeys i jako jedyni znaleźli sposób na przyciąganie milionów do swojej muzyki. Robiąc to, co najłatwiejsze, czyli sięgając po estetykę retro.

Wydaje nam się, że na ten moment tylko dwie osoby są w stanie naprawdę zaciekawić młodego - to ważne! - odbiorcę czymś gitarowym i świeżym jednocześnie. Pierwsza to Kevin Parker, który wraz ze swoją Tame Impalą wychodził od spuścizny psychodelicznego rocka lat 60., by z czasem ewaluować w kierunku znakomitego alt-popu. Druga - właśnie Mac DeMarco. I nad nim musimy się na chwilę pochylić, skoro dziś wychodzi jego nowy album Here Comes The Cowboy.

Kluczem do fenomenu Maca jest absolutna bezpretensjonalność: to jest stuprocentowy typ koleżki z sąsiedztwa, który zawsze ma czas, żeby i pogadać, i poczęstować jointem. Swoją drogą coś na ten temat mogą powiedzieć goście warszawskiego Planu B; podobno po jednym z dwóch wyprzedanych koncertów w stolicy Macowi zdarzyło się kimnąć na schodach kultowego Planu. W parze z nią szła bezpretensjonalność artystyczna. Mac nie silił się na szukanie kwadratowych jaj i po prostu pisał doskonałe, gitarowe piosenki. Trochę popowe, trochę hałaśliwe, ale zawsze zaraźliwie wręcz chwytające. I odwołujące się do tradycji amerykańskiej alternatywy, zarówno songwriterów lat 70., jak i całej tej slackerskiej sceny garażowego indie rocka z lat 90., kapel takich jak Dinosaur Jr. czy Superchunk. Ponadto DeMarco zawsze przemyca do tych rzeczy sporo dystansu do samego siebie. Ten człowiek-jaszczur z klipu do Nobody to nie przypadek. Albo świeżutki obrazek On The Square.

Nawet najtwardsze rapowe czy popowe łby muszą mieć jakiś wentyl i chociaż na chwilę posłuchać czegoś z innej parafii. To właśnie case Maca DeMarco, w równym stopniu lubianego przez bywalców OFF Festivalu, jak i sympatyków trapu. Przez swoją przebojowość udało mu się dotrzeć do praktycznie wszystkich, chociaż tu też trzeba powstrzymać konie przed ferowaniem wyroków; Mac to jednak nie jest taka półka rozpoznawalności, by predestynowała go do byciem headlinerem takiego np. Open'era. Ale z drugiej strony mało komu udałoby się dwa razy wyprzedać warszawski klub na 2000 osób, a jemu owszem.

Na Here Comes The Cowboy Mac DeMarco robi gwałtowny skręt w stronę spokojnych ballad. Kryzys wieku średniego jeszcze przed 30-tką (Mac to rocznik 1990)? Spokojnie, ten człowiek po prostu ma to do siebie, że musi zaskakiwać. Sprawdźcie koniecznie ten album, bo przy żadnej innej weekendowej premierze nie wyciszycie się tak przyjemnie, jak właśnie przy tym. Nie wiemy, co z koncertem, ale latem DeMarco rozbija się niebezpiecznie blisko Polski i trochę zdziwilibyśmy się, gdyby OFF czy Open'er nie skorzystały z okazji.

Na razie Mac DeMarco pojawi się na wiosennej trasie Andersona .Paaka po Stanach Zjednoczonych jako jeden z kilku gości - obok Earla Sweatshirta, Noname czy Thundercata. To tylko pokazuje, jak bardzo jest ceniony przez reprezentantów innych gatunków. Chociaż swoje robi tu na pewno sceniczna charyzma, tak czy inaczej - serio żałujemy, że nas tam nie będzie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.