Najważniejszym zadaniem tego typu remake'ów jest możliwość ogrania tytułu takim, jakim się go zapamiętało. To zadanie ekipa Hangar 13 wykonała niemal wzorowo.
Choć oryginalna Mafia: The City of Lost Heaven wyszła aż 18 lat temu, to do dziś jest wymieniana w gronie najlepszych dzieł opowiadających o czasach mafijnych konfliktów w Stanach Zjednoczonych. Mało kto jednak faktycznie wracał do produkcji, by zweryfikować swoje sądy: wtedy mógłby się delikatnie zawieść, bo część dialogów i postaci jest napisana bardzo kwadratowo jak na dzisiejsze standardy. Nie pozostawia jednak wątpliwości fakt, że cała historia to kapitalne, klasyczne story wzorowane takimi filmami jak The Godfather czy Goodfellas.
Autorzy odświeżonej wersji doskonale zdawali sobie z tego sprawę, dlatego scenariusza nie zmieniano w drastyczny sposób, a poddano jedynie liftingowi nienaruszającemu główny trzon fabuły. Wyszło bardzo dobrze: postacie mają nieco więcej głębi i charakteru niż dwie dekady wstecz, dialogi wyglądają i brzmią dużo lepiej (wszystkie zostały nagrane ponownie!), a całość po prostu bardziej trzyma się kupy. Przy okazji na sam koniec dostajemy bardzo fajny smaczek dla fanów serii, ale o tym należy przekonać się samemu.
Bez zardzewiałych elementów
Nieco inaczej ekipa Hangar 13 podeszła do spraw gameplay'owych: te po 18 latach zdecydowanie wymagały mocnego odświeżenia. Do gry po latach dorzucono sensowny system walki zza osłon oraz bardzo usprawniono poruszanie się samochodami. I jedno i drugie wypadło bardzo solidnie: przeciwnikom tylko czasami zdarza się zgłupieć podczas strzelaniny, a wszystkie oldschoolowe samochody prowadzi się naprawdę przyjemnie – czuć ich ciężkość i ograniczenia techniczne, ale jednocześnie nie są dla nas utrapieniem. Oczywiście jeżeli ktoś jest masochistą i bardzo nie lubi tych ewidentnych usprawnień, to zaczynając rozgrywkę może wybrać tryb klasyczny, który w miarę wiernie stara się odtworzyć to, co pod względem gameplay'u prezentował oryginał. Tam policja będzie reagować na nasze najmniejsze występki, przeciwnicy staną się gąbkami na amunicję, a nadludzkim wysiłkiem będzie przejście nie(kultowej) misji wyścigowej – ta zresztą nadal psuje krew nawet na niższych poziomach trudności.
Nie taki znowu otwarty świat
Pełne odświeżenie, co dość zrozumiałe, spotkało też oprawę graficzną i ta momentami robi naprawdę duże wrażenie – szczególnie w nocy i podczas deszczu, gdy noirowy klimat wylewa się z ekranu. Całe Lost Heaven zostało stworzone od nowa na podstawie pierwotnego projektu, ponownie wymodelowano też wszystkie postacie i samochody, którymi poruszamy się pomiędzy misjami. Sporym szokiem dla niektórych może być pozostawienie pozornie otwartej struktury świata: w Mafii nie istnieją żadne misje poboczne, a gra przez mniej więcej 10 godzin kampanii prowadzi nas po sznurku od misji do misji. Otwarty świat jest jedynie pretekstem do ucieczek przed policją oraz pościgów podczas przebijania się przez kolejne rozdziały opowieści. Jeśli chcemy bezcelowo pojeździć po świecie gry, to w menu dostępny jest specjalny tryb Free Ride, dzięki któremu pozbieramy brakujące znajdźki i samochody do kolekcji. Poza tym jednak świat gry nie ma wiele do zaoferowania, co z jednej strony może być zawodem, ale z drugiej jest ciekawym odświeżeniem od współczesnych open-worldów z milionem ikonek, misji pobocznych i tysiącem pierdół do zebrania na całej mapie.
Jest dobrze
Wszystko do tej pory zgadza się więc ze złotymi zasadami tworzenia remake'ów: to, co sprawdzało się dobrze, pozostawiono bez większych zmian, to, co zostało zdecydowanie nadgryzione zębem czasu, naprawiono. Czy są jakieś wady? Kilka pomniejszych by się znalazło: przede wszystkim gra potrafi zdecydowanie chrupnąć; gdy na ekranie pojawia się więcej niż kilku przeciwników, a akurat dzieje się na nim dużo, to spadki FPS-ów są widoczne gołym okiem. Nie jest to częsta przypadłość, nie jest to element psujący grę, ale na pewno dałoby się to poprawić. Oprócz tego zdarzają się pomniejsze bugi związane z fizyką – raz zdarzyło mi się wymuszone resetowanie misji, bo jedna z postaci potrzebnych do jej ukończenia nieoczekiwanie wylądowała za ścianą budynku. Warto jednak powtórzyć i podkreślić: nie uświadczycie tu problemów technicznych, które sprawią, że przestaniecie czuć przyjemność z rozgrywki.
A ta jest niewątpliwa. Mafia: Definitive Edition to kolejny w ostatnich miesiącach przykład remake'u, w który włożono bardzo dużo serca i miłości do klasyki gatunku. Te kilka do kilkunastu godzin, jakie spędzicie w Lost Heaven, z pewnością przywoła masę wspomnień z dzieciństwa, a jeśli nie mieliście jeszcze do czynienia z Mafią, to powinniście dać szansę właśnie w tej wersji: to wciąż kawał kapitalnego kina gangsterskiego przeniesionego na growe poletko. Nie ma i nie było takiego hołdu dla Goodfellas i Godfathera w świecie cyfrowym.