Polski raper mógł od dłuższego czasu, tak na wszelki wypadek, schładzać szampana, a teraz może go wreszcie otworzyć.
Co tu kryć – gdy już zdarzało się nam pisać o twórczości Tymka, to najczęściej nie były to częste-gęste propsy. Ledwie kilka miesięcy temu piórem redaktora Szufladowicza zastanawialiśmy się, czemu polski rap brzmi jak Różowe Wino, zaś później zdawaliśmy wam relację z wizyty Bedoesa w niuansowej audycji Solara, w której jeden z najważniejszych raperów młodej fali przejechał się po autorze Języka Ciała, mówiąc, że ten jest największym tworem hip-hopowym.
Dziś jednak musimy odnotować jego kolejny sukces, bo chwila jest historyczna. W nocy z 16 na 17 listopada wspomniany wcześniej singiel pokonał magiczną barierę 100 milionów wyświetleń, stając się drugim (po Na szczycie Grubsona) kawałkiem w dziejach polskiego rapu, któremu udała się ta niewątpliwa sztuka.
Co więcej, track potrzebował niewiele ponad roku, by zgarnąć setę. Jak widać neo-ruskie rapsy robione po nadwiślańsku trzymają się mocno, więc możemy spodziewać się dwóch rzeczy. Pierwsza jest taka, że wschodni wiatr będzie wiać jeszcze mocniej w kolejnej dekadzie, druga – że to tylko kwestia czasu, kiedy Język Ciała zostanie najbardziej klikanym polskim rap-kawałkiem na YT. Czy komuś się to podoba, czy też nie.