Marcin Bułka z meczu Ligi Konferencji ze Slovacko zostanie zapamiętany jako ten, który dostał w ramię rzuconym z trybun kubkiem piwa. Nagranie szybko obiegło sieć, ale tak naprawdę dużo bardziej powinna interesować nas forma polskiego bramkarza. Lucien Favre ma coraz większy dylemat: Bułka znowu nie zawiódł, pokazując, że dużo bardziej zasługuje na pierwszy skład niż zapuszczony Kasper Schmeichel.
Był początek drugiej połowy, gdy nagle upadł na ziemię. Nicea właśnie wyszła na prowadzenie, a ewidentnie podchmielona trybuna w czeskim Uherské Hradiště zaczęła ubliżać polskiemu bramkarzowi. Gospodarzom nie podobało się to, że Bułka długo zbierał się do wybicia piłki. Kubek pełen piwa powędrował z kotła Slovacko na murawę, a zaraz potem oglądaliśmy kilka minut wstydu drużyny, która debiutuje w europejskich pucharach. Zwycięzca Pucharu Czech z poprzedniego sezonu ostatecznie przegrał z Niceą 0:1, a Bułka popisał się dwoma dobrymi interwencjami. Był pewnym punktem zespołu Favre’a, który od początku tego sezonu cierpi na brak stabilizacji.