Marcin Bułka powinien zluzować zapuszczonego Schmeichela. Dziwne ruchy kadrowe Nicei

Zobacz również:Bolesne nauki polskich bramkarzy w Ligue 1. Pomyłki Bułki i Majeckiego
Marcin Bułka
fot. Serge Haouzi/FEP/Icon Sport/Sipa USA

Marcin Bułka z meczu Ligi Konferencji ze Slovacko zostanie zapamiętany jako ten, który dostał w ramię rzuconym z trybun kubkiem piwa. Nagranie szybko obiegło sieć, ale tak naprawdę dużo bardziej powinna interesować nas forma polskiego bramkarza. Lucien Favre ma coraz większy dylemat: Bułka znowu nie zawiódł, pokazując, że dużo bardziej zasługuje na pierwszy skład niż zapuszczony Kasper Schmeichel.

Był początek drugiej połowy, gdy nagle upadł na ziemię. Nicea właśnie wyszła na prowadzenie, a ewidentnie podchmielona trybuna w czeskim Uherské Hradiště zaczęła ubliżać polskiemu bramkarzowi. Gospodarzom nie podobało się to, że Bułka długo zbierał się do wybicia piłki. Kubek pełen piwa powędrował z kotła Slovacko na murawę, a zaraz potem oglądaliśmy kilka minut wstydu drużyny, która debiutuje w europejskich pucharach. Zwycięzca Pucharu Czech z poprzedniego sezonu ostatecznie przegrał z Niceą 0:1, a Bułka popisał się dwoma dobrymi interwencjami. Był pewnym punktem zespołu Favre’a, który od początku tego sezonu cierpi na brak stabilizacji.

Szwajcar odniósł się ostatnio do sytuacji polskiego bramkarza. Mówił, że piłkarz z jego talentem zasługuje na sprawiedliwe traktowanie, trochę jakby sugerując, że gdyby nie specyficzna sytuacja w klubie, z miejsca wybrałby opcję „młodzież”. Kasper Schmeichel, który latem przyszedł z Leicester ma 35 lat, dostał jedną z najwyższych pensji w zespole i jest graczem ściąganym „angielskim kluczem”. Nicea latem nie miała dyrektora sportowego. Wszystkie transfery przeprowadzał doradca Ineosu, Ian Moody i oczywiście poruszał się po znajomej siatce agentów, kontraktując m.in. Rossa Barkleya, Aarona Ramseya, Madsa Sorensena i Joe Bryana. Wszyscy przed chwilą grali na Wyspach.

Jest zatem spore ciśnienie, żeby stawiać na Schmeichela, choć ten przyjechał na Lazurowe Wybrzeże jak na wakacje. Francuzi mocno zwracają uwagę na jego powiększoną tkankę tłuszczową i brak respektu dla klubowych reguł. W niedawnym meczu z Angers (0:1) usiadł na ławce, bo spóźnił się na trening. Favre’owi nie podoba się jego bliski kontakt z właścicielem klubu, Jimem Ratcliffem. Ogólnie charakter Schmeichela średnio przypadł do gustu szatni — Duńczyk wydaje się piłkarzem na specjalnych prawach, chociaż na boisku radzi sobie słabo, co też widać po tabeli. Nicea zajmuje 13. miejsce w Ligue 1. Wielki projekt Ineosu wisi na bardzo cienkich linach.

Peter Schmeichela, ojciec Kaspera mówił niedawno w BeIN, że jego syn wybrał dobre miejsce. Że to klub na fali wznoszącej jak dawniej Leicester i że spokojnie można tu usadowić się na kilka lat poważnego grania. Schmeichelowi pamięta się jednak fatalne interwencje w meczu z Marsylią (0:3). W ankiecie L’Equipe aż 55 procent kibiców wybrało go najgorszym graczem spotkania. Duńczyk odbił się lekko we wrześniowej potczyce kadry, gdy zatrzymał Francję, ale kibice Nicei cały czas czekają, aż podobny mecz przytrafi mu się w klubie. Bułka, grając w pucharach w poprzednim sezonie, pokazał, że spokojnie może takie spotkania notować. Nadal pamięta mu się świetne mecze z PSG i Marsylią, które dały zespołowi Galtiera finał Pucharu Francji.

Sprawa bramkarzy Nicei była też ostatnio roztrząsana w programie publicystycznym „Gym Tonic” na łamach radia RMC. Dziennikarz William Humberset powiedział wprost: „Marcin Bułka siedzi na ławce, bo przyjechał gość z wielką pensją Ineosu”. Favre’owi, który już teraz ma gorący stołek w klubie, raczej nie na rękę jest wywoływać kolejne napięcia w zespole. Szwajcar ma spokojną osobowość, ale nawet on parę razy w tym sezonie wbijał szpilę w szefów Nicei, odwołując się choćby do transferu Rossa Barkleya, mówiąc: „Powiedzieli mi, że to ósemka”. Widać, że latem miał niewielki wpływ na budowę zespołu. Nowym bramkarzem miał być Yann Sommer, a o Schmeichelu dowiedział się przypadkiem, gdy ten zmierzał już do Francji.

Bułce w poprzednim sezonie łatwiej było akceptować rolę rezerwowego, gdy w klubie był zasłużony Walter Benitez. Wtedy podział był jasny: jeden broni w lidze, drugi w pucharach. Teraz ten mur się kruszy, a Schmeichel nawet, gdy wrócił ostatnio do bramki w meczu z PSG otrzymał najgorszą notę „4”. Teoretycznie nic wielkiego nie zawalił, ale cały czas pozostawia po sobie niedosyt. Nie ma w nim spektakularnych, ratujących drużynę interwencji. Można też przyczepić się do jego gry nogami, która zwykle stała na bardzo wysokim poziomie. Niceę czekają teraz łatwiejsze mecze z Troyes, Auxerre i Nantes. Bułka przygląda się z wszystkiemu z boku, choć coraz cześciej we francuskich mediach mówi się o poważnym zainteresowaniu Lille. Były mistrz Francji potrzebuje bramkarza już zimą i z pewnością wróci do tematu, który napoczął pod koniec lata.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Pisze, bo lubi. Autor reportaży i komentator w Viaplay.