Trener Bielsa powtarza, że jedziemy po zwycięstwo i po to, by narzucić swój styl gry. Spodziewam się fajnego widowiska dla kibiców. Nikt nie będzie chciał oddać pola, to będzie szybki, intensywny mecz, bo Liverpool lubi grać agresywnie i na wysokim tempie, ale my też to lubimy – mówi w rozmowie z newonce.sport Mateusz Klich, którego Leeds United na inaugurację sezonu Premier League zagra na boisku mistrza Anglii.
PRZEMYSŁAW RUDZKI: Przed meczem na Anfield pewnie śpi się spokojniej wiedząc, że nie będzie publiczności.
MATEUSZ KLICH: Właśnie żałuję, że jej nie będzie, ale co możemy zrobić? Lepiej grać bez, niż w ogóle nie grać. Tak szczerze – nie mogę się doczekać. Na takie mecze czeka się przecież całe życie, od małolata, kiedy zaczynasz grać w piłkę, to chcesz być na Anfield, na Old Trafford, Stamford Bridge czy Santiago Bernabeu. Cieszę się, że zobaczę z bliska murawę Anfield, bo poprzednio jak tam byłem, na Lidze Mistrzów – gdy Liverpool grał z Napoli – to siedziałem na trybunach.
Na pewno będziecie dobrze przygotowani taktycznie i fizycznie. Wasz menedżer jeździ po Leeds miejskim autobusem i nawet tam ogląda mecze na laptopie.
Właśnie przed chwilą dostałem od jego z trenerów na naszej grupie wiadomość, że w autobusie mamy odprawę, więc na pewno będziemy przygotowani. Wiemy, jak gra Liverpool i co mamy robić, w sobotę wszystko będzie zależeć tylko od wykonania.
Przyjmujesz do wiadomości, że mógłbyś w tym meczu nie zagrać? Bo czasem mam wrażenie, że – szczególnie w Polsce – panuje taka opinia, iż wcale nie masz pewnego miejsca w Leeds po awansie do Premier League. Ale kiedy czytam angielską prasę, mam zupełnie inne odczucia. 92 mecze za Bielsy i 91 w podstawowym składzie, to chyba wyjaśnia wszystko.
Wiesz, ja już znam skład.
Rozumiem, czyli skoro jest taki spokój, to zamykamy temat.
Myślę, że mam dziś większą renomę za granicą niż w Polsce. Tak odpowiem.
Czy twój sposób grania się zmieni, bo awansowaliście do Premier League? Pytam w kontekście zadań boiskowych, ale też liczb, jakie sobie zakładasz przed sezonem. 6 goli jest do powtórzenia?
Gdybym powtórzył ten wynik byłoby naprawdę fajnie, ale ciężko coś sobie założyć przed sezonem, bo nie wiem, jak to będzie wyglądało. Mam świadomość, że muszę parę goli strzelić, żeby zimą nie przyszedł na moje miejsce jakiś kozak. Miejsca w składzie trzeba pilnować. Trener Bielsa oczekuje ode mnie nie tylko bramek, nawet o nich nigdy nie mówi. Na pewno to nie jest coś, w czym jestem według niego najlepszy.
To co was łączy z Liverpoolem, to styl: oparty na posiadaniu piłki (64 procent średnio na mecz w poprzednim sezonie), mnóstwo strzałów (251), zakładanie pressingu, dużo czystych kont. Innymi słowy: kompaktowo – dobrze z tyłu i z przodu. Jakiego scenariusza spodziewasz się w tym meczu? Wyobrażasz sobie, że dyktujecie na Anfield warunki?
My po to tam jedziemy. Pierwsze co powiedział w mijającym tygodniu trener Bielsa, to że jedziemy po zwycięstwo i po to, by narzucić swój styl gry. Spodziewam się fajnego widowiska dla kibiców. Nikt nie będzie chciał oddać pola, to będzie szybki, intensywny mecz, bo Liverpool lubi grać agresywnie i na wysokim tempie, ale my też lubimy. My jedziemy wygrać, może to śmiesznie brzmi, ale my pokazaliśmy już w meczu z Arsenalem, że potrafimy narzucić każdemu swój sposób grania. Mam nadzieję, że nam się uda.
Jaka jest wasz najmocniejsza strona? Zgranie i przywiązanie Bielsy do nazwisk, które wyniosły go do Premier League?
Zgranie na pewno, zrozumienie i przygotowanie fizyczne, pod tym względem nie będziemy mieć problemów w Premier League. Wszystko będzie zależało od naszej jakości i skuteczności.
Dwa zdania o personaliach. Wzmocnił was Rodrigo, wiążecie z nim duże nadzieje, ale jego liczby z Hiszpanii nie rzucają na kolana. 4 gole i 7 asyst.
Będzie dużym wzmocnieniem. Liczby liczbami, ale widziałem go już na treningach, poza tym nie grałby w reprezentacji Hiszpanii. Trener Bielsa sprowadza jakość, nie ilość i nigdy by go tutaj nie ściągnął, gdyby nie wierzył w to, że jest nam potrzebny. Jestem o niego spokojny.
Z waszego obecnego składu imponuje mi Luke Ayling. Dynamit, dużo odbiorów na mecz, co w Premier League może być ważne. A ty którego piłkarza cenisz wyjątkowo?
Luke’a na pewno. Z tego względu, że praktycznie gram bliżej prawej strony, często właśnie obok niego. Ma dużo do udowodnienia, bo skreślono go z Arsenalu. Kalvin Phillips po powołaniu do kadry będzie chciał się pokazać. Pablo Hernandez już grał w Premier League i wie, czym to się je. Helder Costa. Jest paru chłopaków, którzy na pewno sobie poradzą. Największy przeskok to piłkarska jakość, jak ci jej zabraknie, to możesz być przygotowany fizycznie, ale i tak będzie ciężko.
Opowiadałeś w „Futbol i Cała Reszta” o swojej pasji do graffiti i mogłeś się zrealizować, tworząc mural w Leeds, napisał o tym serwis BBC, zestawiając cię m.in. z Sereną Williams, która relaksuje się malując.
Lubię coś tam pomalować, robiłem graffiti na legalnej ścianie z tym samym gościem (artysta Meds – PR). Wiadomo, że sam bym tego nie zrobił, dobrze więc, że mi pomógł. Może coś jeszcze pomalujemy. To była fajna okazja – zdobyliśmy mistrzostwo Championship, oby było powodów do tego malowania jak najwięcej w przyszłości.
Jesteś dość tanią opcją w Fantasy Premier League, ale lokalna prasa poleca cię do składu. Grasz?
Raz w życiu ustawiłem drużynę i nigdy nie wszedłem. Chłopaki grają, fizjoterapeuci mają swoją ligę. Wiem, że w Anglii gra mnóstwo ludzi i to jest popularne, ale ja akurat nie.
Rozumiem jednak, że polecasz siebie za tych 5,5 mln, bo przynajmniej będą punkty za granie w podstawowym składzie.
Póki co tak. No i jeszcze karne strzelam. Ale nie mieliśmy ich dużo. Może przy VARze dostaniemy więcej?
Na koniec nietypowo, w końcu jesteśmy newonce: pięć rapowych kawałków z Polski, którymi naładowałbyś szatnię Leeds United przed startem Premier League.
Okej, to tak tematycznie: WWO – „Damy radę”, WWO – „Mogę wszystko”, Peja/Slums Attack – Właściwy wybór/Randori, White 2115 – „Do zachodu słońca” i Białas – „Prawdziwy Król”. Tylko musieliby jeszcze zrozumieć tekst.
