W Polsce dzieje się źle, ale nie możemy porównywać obecnej kondycji naszego państwa do tego, co przechodzi od wielu lat Białoruś. Od końca maja trwają tam antyrządowe protesty, które wybuchły w wyniku kolejnych sfałszowanych wyborów przez urzędującego prezydenta Aleksandra Łukaszenkę.
Jeśli ustalimy, że druga połowa ubiegłej dekady w polskim rapie to dominacja Taco Hemingwaya czy Quebonafide, tak analogicznie w Białorusi wskazalibyśmy na Maxa Korzha. Trasy koncertowe z ogromnym produkcyjnym zapleczem i występy w wielkopowierzchniowych halach czy na piłkarskich stadionach. Streamingowe odtworzenia liczone w milionach, tysiące sprzedanych płyt i status największego rapowej gwiazdy u naszych bliskich sąsiadów. Białoruś jest dumna, że ma rapowego idola, który podbija również inne kraje wschodniej Europy - w tym Ukrainę i Rosję. W Polsce ten hajp jest nieporównywalnie mniejszy, ale pamiętamy sytuację z ubiegłego roku, kiedy na koncert Korzha na warszawskim Torwarze organizowane były autobusowe wycieczki z całego kraju, a stołeczna hala dosłownie pękała w szwach.
W dniu swoich 32. urodzin białoruski raper postanowił wypuścić do sieci teledysk towarzyszący numerowi Её виной (Her Fault). Od pewnego czasu zapanowała moda na dłuższe hip-hopowe numery z przekazem, bo po prawie 9-minutowym strumieniu świadomości Słonia, Korzh dobił do ponad 6-minutowej nawijki, w której poruszył wątek społeczno-politycznej sytuacji w jego kraju, a całość opakował w metaforyczny storytelling.
Nietrudno rozszyfrować tytułową jej winę - to skrzętnie zawoalowana alegoria upadającej Białorusi. Korzh przez większość numeru odnosi się do jego relacji z ojczyzną, porównując ją do toksycznego, niezdrowego związku, któremu musi się poświęcać, a w zamian dostaje egzystencjalny ból i regularny zawód. W klipie do Её виной (Her Fault) możemy zobaczyć nie tylko twarze białoruskich dwudziestoparolatków, czyli młodego pokolenia, które aktywnie walczy o swoją wolność, ale również przebitki z ulicznych protestów, które rozlały się po Białorusi w efekcie kolejnych wyborczych oszustw autorytarnego prezydenta Łukaszenki. Zdjęcia do teledysku powstawały w październiku w Mińsku, a w poszczególnych kadrach widać nie tylko szwadrony policji, ale też biało-czerwone flagi symbolizujące wyzwoleńczy ruch. Wypuszczenie takiego statementu to dość odważny ruch ze strony popularnego rapera, bo jak wiadomo, tajne służby czy policja na Białorusi nie mają żadnych oporów przed stosowaniem przemocy, co doprowadziło już do kalectwa lub śmierci wielu niewinnych protestujących.
Społeczeństwa, których kraje rozkłada od wewnątrz populistyczna władza o totalitarnych zapędach, nie wytrzymują już pandemicznych wpadek, powtarzanych jak mantra kłamstw, nieudolności polityków i policyjnych nadużyć, czego efektem są liczne protesty, które dają też kreatywny napęd rapowym artystom. W ostatnim czasie Białoruś zyskała ważny głos Korzha, a w Polsce temat Strajku Kobiet czy wątpliwych działań związanych z koronawirusem podejmowali m.in. Taco Hemingway, Słoń, Bedoes, Żabson czy Szpaku. Zasięgowi raperzy coraz częściej mówiący na głos o politycznych - a co za tym idzie - społecznych problemach? Jesteśmy na tak.

