Stworzył UEG, jedną z niewielu polskich marek streetwearowych, którym udało się przebić do świadomości globalnego odbiorcy. Nam mówi o tym, że dziś światem mody rządzi Instagram, a do pierwszej ligi można dostać się w kilka miesięcy.
Jesteś w stanie w jakiś sposób przewidywać trendy? Swoją drogą, czy to jest zadanie dla artysty i projektanta, czy raczej krytyka mody?
Zawsze podążam swoją ścieżką. Robię to, co daje mi frajdę tworzenia, realizowania samego siebie. Nie skupiam się na trendach. Niemniej jednak przewidywanie trendów jest wielką sztuką, ale jeszcze większą jest ich tworzenie. Trendy są ważnym driverem sprzedażowym dla wielu marek, ale to wszystko zależy od tego, jak pozycjonujesz swój brand. Spójrzmy na przykład na ACRONYM – nie ma znaczenia, czy w tym sezonie modny jest niebieski czy czerwony. Odbiorcy ACRONYM kupują go, bo szanują i czują ten świat. Podobnie jest z Rickiem Owensem, CdG czy wieloma innymi markami. Dziś się już mówi – Rick Owens to nie moda, to styl życia. Podobnie widzę przyszłość UEG.
Streetwear coraz śmielej romansuje ostatnio z techwearem, czy to tylko nasze wrażenie?
Zmienia się styl życia, zmienia się sposób bycia, używania, podróżowania, komunikowania. Widzę po sobie, że chodzę w dresach, bo kluczowa dla mnie jest wygoda. Funkcjonalizm to słowo, które będzie nabierało na znaczeniu. Myślę, że moda, która jest bardzo ergonomiczna, techniczna, stawia na wygodę – nie jest ci za zimno, nie przemokniesz, tutaj schowasz telefon – wynika ze współczesnego stylu bycia. Taki urban uniform, który ma swoją funkcję.
Jesteśmy na stacji kosmicznej, wszyscy chodzą w takich samych ciuchach. Wizje, które znamy z filmów science fiction, mogą się ziścić?
Jest szansa. Natomiast jestem bardzo sceptyczny w kwestii pomysłów takich jak ubrania z wyświetlaczami, w coś takiego inwestuje teraz Google. Może to nie tyle wyświetlacze, co guziki, za pomocą których możesz sterować telefonem itd. To, co moim zdaniem może być przyszłością, to nowoczesne materiały funkcyjne. Masz bluzę, która ma dużą mięsistość, jest bardzo ciepła i jednocześnie trzy razy lżejsza niż powinna; a kiedy chowam ją do plecaka, okazuje się, że noszę sto gramów, a nie kilogram. Ponadto jest wodoodporna i praktycznie się nie brudzi. Myślę, że to właśnie takie realne funkcje są przyszłością, bo wynikają z realnych potrzeb. Zaś wszystkie wyświetlacze, elektronika i tak dalej to zbędne bajery.
Cały wywiad z Michałem Łojewskim znajdziecie w drugim numerze magazynu newonce.paper.
�
