Bardziej boimy się Unii Europejskiej czy ojca Rydzyka? Zamykamy się na strzeżonych osiedlach czy w swoich smartfonach? Czy coś jeszcze nas potrafi zdziwić?
Nie od dziś wiadomo, że Adam Zieliński jest uważnym i inteligentnym obserwatorem rzeczywistości. Gdy jeszcze połączy spostrzeżenia ze swoimi refleksjami, ubierając całość w pełne wyobraźni metafory czy alegorie, nagrane do spółki z Webberem albumy zmieniają się w swoiste kapsuły czasu. Tak też stało się w przypadku drugiego wydawnictwa duetu, które ukazało się 20 maja 2004 roku. Projekt Nic Dziwnego poruszał cały zakres społecznych i politycznych problemów, mówiących bardzo dużo o Polsce na początku nowego tysiąclecia. Niektóre treści się zdezaktualizowały, a inne stały się jeszcze bardziej uniwersalne i dalej poruszają.
Strach przed UE wyparował?
Polska weszła do Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku, a więc niecały miesiąc przed trafieniem do sprzedaży Nic Dziwnego. Jednak dołączenie do gospodarczo-politycznego sojuszu państw europejskich poprzedzono wieloletnią, zażartą dyskusją między przeciwnikami a zwolennikami tego rozwiązania. Łona zgrabnie ujął ten proces w alegorii, w której Polska jest starym Ikarusem z długoletnią historią, a obok niej jedzie dziesięć innych autobusów o podobnej kondycji. W utworze A dokąd to? raper opowiedział o podziale wsród pasażerów autobusu (czyt. społeczeństwa naszego kraju), w którego trakcie rozgorzał spór między gotowymi do współpracy, a tymi, którzy wolą suwerennie się ślimaczyć.
Piętnaście lat później większość Polaków nie ma wątpliwości, że wstąpienie do UE było słusznym wyborem. Według sondażu CBOS z połowy kwietnia tego roku, aż 91% rodaków (!) popiera naszą obecność w Unii, a 78% dostrzega pozytywne skutki integracji dla materialnych warunków bytu. Jest to najwyższy wynik poparcia dla UE w Polsce od... 2004 roku właśnie.
Ciągle zamknięci w sobie
W Nieruchomościach nie było miejsca na żarty. Refleksyjny i stonowany utwór posłużył za przestrzeń do opowiedzenia o izolacji i samotności, którą buduje na własne życzenie współczesny człowiek. Łona użył przykładu zamkniętych osiedli, powstających intensywnie na początku nowego tysiąclecia w Polsce: Na osiedlu gdzie każdy mieszkaniec obok strzeże samego siebie przed samym sobą. Zamknięte blokowiska może nie okazały się najgorszym złem dla rodaków, ale kompulsywne i nałogowe korzystanie ze smartfonów czasami nim bywa. Łona przestrzegał nas przed nieruchomością umysłu, gdzie nikt się nie widzi i wszyscy są radzi. Podnosząc głowę w komunikacji miejskiej i obserwując tłumy wpatrzone w ekrany swoich telefonów przypomina nam się uniwersalna opowieść Adama o samotności.
Radio Maryja i konserwatywna prawica
W 2004 roku Łona poświęcił cały numer na znęcanie się nad ojcem Rydzykiem oraz jego imperium. Oczywiście zrobił to w swoim stylu za pomocą sarkazmu i satyry, a refren Nie Jest Dobrze głosił, że Radio Maryja uratuje polski hip-hop. Raper drwił ze skrajnie prawicowych postaw oraz ksenofobii. Jak jest piętnaście lat później w tym temacie?
W Polsce od lat dominują rządy konserwatywnej ekipy, która raczej nie słynie z wielkich pokładów tolerancji. Chyba że mowa o środowisku słynnego kapłana z Torunia. Grupa medialna ojca Rydzyka organizowała wielkie, ogólnokrajowe zbiórki finansowe na wykup Stoczni Gdańskiej czy spółki Tormięs. Cele te nie zostały zrealizowane i choć media zwracały uwagę na problem z defraudacją pieniędzy fanów imperium Rydzyka, Prokuratura Krajowa nie znalazła w 2006 roku podstaw, żeby wszcząć śledztwo. Na początku 2018 roku Newsweek alarmował: Tadeusz Rydzyk może liczyć na blisko 70 mln zł w rządowych grantach i dotacjach, do tego na kilkudziesięciu ludzi w rządzie, parlamencie i państwowych spółkach. Łona niewiele się pomylił w swoich prognozach, a z takimi wpływami i koneksjami Radio Maryja na serio mogłoby uratować polski hip-hop od teledysków typu one-shot lub współpracy z przypałowymi markami.
Spacer słuszny ze wszech miar
Łona to specjalista od storytellingów, szczególnie tych, w które wjeżdża z przysłowiowego buta. W Balladzie o Szlachetnym Czorcie próbował dogonić nocny autobus, zaś w Dobranoc/ Do Ciebie, Aniu, Szłem w klapkach przemierzał Szczecin aby dotrzeć na imprezę na Bezrzecze. I choć ludzie dalej gonią za wiecznie uciekającymi środkami transportu miejskiego, to w czasach Ubera, elektrycznych hulajnóg i skuterów wynajmowanych na minuty, problemy przedstawione przez Adama stały się reliktem przeszłości. Już nikt nie opuszcza domu bez smartfona w kieszeni, który stał się także naszym portfelem i wybawieniem, gdy trzeba wykombinować na szybko transport.
Nie dziwi nas to, bo nie dziwi już nas nic
W tytułowym numerze Łona odnotowywał fakt przykry - przywykliśmy do rzeczy absolutnie niezwykłych. Raper nie mógł zrozumieć, jak opinia publiczna przyzwyczaiła się do ekscesów polityka Gabriela Janowskiego, dlaczego młodzież zachwycała się polifonicznym dzwonkiem oraz jakim cudem Manuela z pierwszej edycji Big Brothera mogła prowadzić Maraton Uśmiechu. Ten ostatni twór już nie istnieje, a Janowski jest jedynką w wyborach do Parlamentu Europejskiego z ramienia niszowej Jedności Narodu.
Pomimo tego, że Łona posługiwał się bardzo konkretnymi przykładami na potwierdzenie swojej tezy, że społeczeństwa nic już nas nie rusza, problem pozostaje uniwersalny: Świat się skrzywił, mało tego - on krzywi się dalej/ Lecz nikogo nie dziwi już ogrom tych szaleństw. W 2019 roku Łona mógłby napisać o sieciowej patologii, Fame MMA czy setkach social mediowych celebrytów, którzy znani są z tego, że potrafią zrobić ładne selfie i mobilizować swoich fanów. Nic dziwnego, że z chęcią byśmy posłuchali, jak satyra Łony rozprawia się z tym szaleństwem.