Młode dziady. Czemu 20- i 30-latki narzekają, że są starzy?

benjamin button.jpg
fot. archiwum dystrybutora

Czujesz się staro już? To fraza, która od kilku lat jest jednym z popularniejszych zwrotów w memosferze. Czemu relatywnie młodzi ludzie tak często biczują się swoim wiekiem?

Ostatnio można było napotkać gdzieniegdzie charakterystyczny mem. Na zdjęciu przedstawiony jest nastolatek z nogami założonymi na biurko. Choć jego stylówka jawi się całkiem aktualną – nie ma wątpliwości, że fotę wykonano w latach 90. Na biurku stoi ciężkawy biały pecet – maszyna często spotykana w dziecięcych pokojach w Polsce dwie lub trzy dekady temu. Fotografię uzupełnia podpis: Ja ustawiający na Gadu-Gadu cytat z piosenki jako status, żeby ona domyśliła się, że mi się podoba. Jako osoba doskonale pamiętająca czasy świetności komunikatora GG przyznaję, całość brzmi i wygląda śmieszne. Czy jednak w tej sklejce tekstowo-obrazowej znajdziemy coś więcej? Klasyczny mem nostalgiczny. Można się uśmiechnąć i przejść do dalszego skrollowania. Można – gdyby nie fakt, że fanpejdż, który podał go dalej, przestrzega w poście: Jeśli to mem o tobie, to znaczy, że niedługo powinieneś zacząć umawiać się na regularne badanie prostaty.

355644900_587065846871147_9165534259466523148_n.jpg

Na tak gorzkie dopełnienie żartu pozwolił sobie Ośrodek Dystrybucji Prestiżu i Pogardy. To prężnie działająca strona z memami, która jest aktywna od kilku lat na Facebooku i Instagramie. Sarkazm wyzierający z wpisu jest oczywiście bolesną... ale prawdą.

Gadu-Gadu powstało w 2000 roku i już w dniu premiery zyskało dużą popularność. Zostało wówczas zarejestrowane w systemie przez 10 tys. osób, a liczby te szybko zwiększały się z kolejnymi latami. W 2011 roku firma chwaliła się wynikiem 6 milionów zarejestrowanych użytkowników. W tym samym czasie jednak na rynku pojawił się Messenger. A i wcześniej Facebook, jako nowe narzędzie komunikacji, zaczął wypierać GG – gdzieś pod koniec pierwszej dekady nowego millenium. Łatwo zatem policzyć, że osoby, dla których Gadu-Gadu w czasach nastoletnich okazało się powszechnym i nowym narzędziem komunikacji, mogą być dziś już 30-, a nawet 40-latkami. Cóż, nastolatki z czasów millenijnych wchodzą zatem dziś w wiek średni i lubią to podkreślać. Czasami jednak można odnieść wrażenie, że konfrontacja ze swoim wiekiem dla wielu oznacza samobiczowanie. Bo wplatanie różnego rodzaju memento mori do języka komunikacji to nie tylko kwestia przytoczonego na wstępie mema. To swojego rodzaju trend. I o ile w przypadku starszych millenialsów ta autoironia z pewnością nie dziwi – o tyle często może zastanawiać, gdy podobne memy tworzą ludzie, którzy nie mają nawet 30 lat. A może nawet nie przekroczyli dwudziestki.

Młode dziadki

Do rekordzistów narzekactwa starych młodych możemy zaliczyć nastolatków pokroju użytkownika Twittera o nicku @slashershotzi. To on w 2020 roku stał się viralem, skarżąc się, że jako 17-latek otoczony jest w tym medium społecznościowym przez… samych 14-latków.

Skąd bierze się skłonność do udawania tetryków przez młodych ludzi? Przyczyna tego stanu rzeczy może wydawać się prozaiczna. Jak naturalna kolej rzeczy. Przekraczamy jakąś cezurę wieku, myśli wypełniają refleksje. Mierzymy się z dorastaniem, po raz pierwszy dostrzegamy przemijanie. Wtedy twarze były młodsze, jarzysz? / Melanże, triki na deskorolce / Lecz to się nigdy już nie zdarzy… – rapował w 2004 roku młody Pezet na Muzyce poważnej. A przecież na tym albumie nie tylko cytowane Gubisz ostrość zawierało zgorzkniałe rozkminy. Wszak nazwa płyty mówi sama za siebie. Co zabawne – 23-letni wówczas raper wydawał się wtedy starszy niż dzisiaj, gdy rapuje: mam czterdzieści lat, ale mam siedemnaście (to już zeszłoroczna Muzyka komercyjna). I wielu współczesnych dwudziestolatków zachowuje się podobnie.

Psychologowie zwracają uwagę, że wchodzeniu w dorosłość towarzyszy emocjonalny rollercoaster. Akurat Pezet miał z pewnością okazję przeżywać wszystko intensywniej – jako cieszący się już wtedy sporą popularnością artysta. I miał prawo szybciej zmęczyć się biegiem kariery. Lecz nie potrzeba grać dziesiątek koncertów i wydawać albumów, aby doświadczać mijania czasu. I choć najbardziej znany w kulturze jest kryzys wieku średniego – termin ukuty przez psychologa Davida Levinsona, wiązany zwykle z przekroczeniem granicy czterdziestego roku życia, coraz częściej wspomina się o różnych rodzajach napięć tworzących się w psychice znacznie młodszych ludzi. W końcu natknięcie się na memy 25-latków o tym, że nie mają siły nigdzie wychodzić w weekend albo że czują ból w krzyżu, naprawdę nie jest trudnym zadaniem.

Nie tylko kryzys millenialsów

Poczucie starości w młodym wieku ma już prawdopodobnie swoje preludium. Mam na myśli zjawisko, które określa się mianem kryzysu millenialsów. Dla newonce.club nagraliśmy wspólnie z Jackiem Sobczyńskim na ten temat ostatnio nawet specjalny podcast (premiera tutaj). W skrócie: ów kryzys można wytłumaczyć faktem zbyt późnego wchodzenia w okres stabilizacji przez współczesnych 30- i 40-latków. Światowa recesja zapoczątkowana upadkiem banku Lehman Brothers w 2008 roku, mniejsza dostępność mieszkań oraz odsuwanie w czasie decyzji o założeniu rodziny (lub rezygnacja z tej życiowej drogi) – te wszystkie czynniki, w większości obiektywne, podkopały wiarę wielu millenialsów w to, że są wystarczająco dorośli jak na swój wiek. W Stanach Zjednoczonych tę generację nazywa się nawet najbardziej pechową w całej historii – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że zachodni millenialsi radzą sobie pod wieloma względami gorzej niż ich rodzice. Zestawiając to wszystko z faktem, że to Generacja Z wkroczyła teraz na rynek pracy, kreuje nowe trendy i nadaje ton popkulturze – licznik wskazujący wiek osób urodzonych w latach 80. i 90. może być na swój sposób problematyczny. I prowokować zjawisko samobiczowania się upływającym czasem. A stąd już blisko do pielęgnowania w sobie mentalnego dziada.

Tyle millenialsi. Ale przecież problem z upływającym czasem nie tyczy się tylko tej grupy wiekowej. Gdzie więc tkwią przyczyny?

Inni już mają

Magazyn Vox, cytując psychologa społecznego Devona Price’a, zwraca uwagę, że młodość we współczesnej kulturze ma znaczącą rolę. Często akcentuje się jej energię seksualną, a dodatkowo przekaz, jaki płynie z wielu mediów i popkultury, zdaje się przestrzegać: to czas, kiedy musisz osiągnąć jak najwięcej, testować jak najczęściej. Price przekonuje, że to wytrąca ludzi z równowagi; napawa ich niepewnością. Stąd, gdy metrykalnie przekraczamy pewien pułap – a może to być nawet 20 czy 25 lat – istnieje ryzyko zderzenia się z poczuciem pustki. Zwłaszcza jeśli, porównując się do innych, odnosimy wrażenie, że osiągnęliśmy za mało. Albo gdy zbyt wiele doświadczeń łączonych z bardzo młodym wiekiem nas ominęło. A współcześnie – jak sugeruje Vox – to poczucie jest wszechobecne głównie przez presję, jaką mogą tworzyć media społecznościowe. Bo kiedyś mogliśmy porównywać się z rówieśnikami, bądź ewentualnie otaczającymi nas przedstawicielami podobnej klasy społecznej. Dziś możemy porównywać się z ludźmi z całego świata.

Świetnym przykładem tego zjawiska jest trend na TikToku, który możemy kojarzyć pod nazwą mój dzień. Swojego czasu, wśród viralujących się video pod tego typu treściami, pojawił film nastolatki, która jako swój normalny dzień z życia przedstawiła plan dnia rodem z poradnika ludzi sukcesu. Całość zajawiała informacją, że w wieku 15 lat samodzielnie przeprowadziła się do Warszawy. Wczesny poranek (5. rano) zaczynała od przebiegnięcia 10 kilometrów. Później udawała się na zajęcia, następnie do popularnej kawiarni, by popracować przy sesji zdjęciowej. A potem spotykała się z koleżanką, która jako modelka pozuje do znanych magazynów. W międzyczasie w prasie online pojawił się też jej artykuł. I to wszystko wydarzyło się w ciągu jednej doby. W odpowiedzi na tego TikToka pojawiły się setki innych – wśród nich wiele parodii. Część twórców – na przekór – pokazywała, że robi w życiu niewiele. Ale i część filmów niepokoiła swoim wydźwiękiem – gdy osoby 20-letnie, a nawet nastoletnie zdawały się rozgoryczone, że ich dzień z życia nie umywa się do viralowego filmu, mimo że są starsze. A co dopiero mogli pomyśleć 30- i 40-latkowie, którzy po powrocie z nudnej pracy zasypiają na kanapie przed serialem?

Niekończące się FOMO

Pęd zmian społecznych i technologicznych – to już kolejny czynnik, w zasadzie per se, który sprawia, że łatwo przestać nadążać za zmieniającymi się trendami. I tym samym czuć się starszą osobą niż jest się w rzeczywistości. Nietrudno znaleźć na TikToku filmy, w których osoby nastoletnie tęsknią za latami dziesiątymi, zachowując się przy tym niczym kombatanci wspominający epokę Gomułki. Bo to właśnie TikTok – jego pędzący strumień wideo, pełen rodzących się codziennie mikrotrendów, przyczynia się często do deprecjonowania własnego ja. Jestem za stary na TikToka – piszą ludzie, którzy – bywa, że – niekiedy są młodsi od millenialsów. Gdy popularne konto na Instagramie @bigkidproblems zapostowało mem żartujący z tego, że wiek jest tylko liczbą, dopóki nie odkryje się, że nie umie się w TikToka – pod zdjęciem posypało się prawie 10 tys. lajków.

Niedawna badania Deloitte wykazały, że niemal połowa przedstawicieli Generacji Z i millenialsów odczuwa lęk i stres przez większość czasu. Presja na osiągnięcia, nakręcana przez ideologię sukcesu, dla której świetną platformą są media społecznościowe, potęguje poczucie niewystarczalności oraz różnego rodzaju FOMO. Nie dziwi więc, że memiczna fraza: Czujesz się staro już – będąca kalką językową angielskiego feel old yet? – w szybko zmieniającej się rzeczywistości nadpodażu treści zrobiła taką karierę. I choć brzmi często zabawnie, pamiętajmy, że może czasami działać jak dyscyplinujący budzik. Twój czas się kończy – alarmuje tak naprawdę ten tekst. A przecież odczytują go zwykle ludzie relatywnie młodzi. A nawet tacy, których życie dopiero będzie się rozkręcać.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisze o memach, trendach internetowych i popkulturze. Współpracuje głównie z serwisami lajfstajlowymi oraz muzycznymi. Wydał książkę poetycką „Pamiętnik z powstania” (2013). Pracuje jako copywriter.
Komentarze 0