2003 rok. Biłgoraj. 29. minuta trzecioligowego pojedynku, pomiędzy miejscową Ładą i Hutnikiem. Napastnika gospodarzy, który zasłania piłkę ciałem, kryje Maciej Papież. Przy próbie ataku opiera się na kolanie. Sytuacja, jakich w tym sporcie wiele. To, co się stało nie jest jednak typowe. Zarówno defensor, jak i jego przeciwnik wiedzą od razu, że jest źle – trzask, który słychać, nie jest normalnym odgłosem pracującego stawu.
Życie jest niesprawiedliwe. Budujesz dom, ktoś popełni błąd, zaprószy ogień i w mgnieniu oka tracisz majątek życia. Jedziesz samochodem, ktoś z podporządkowanej drogi się zagapi, kasujesz oba auta, ale to wciąż tylko dobra materialne. Kiedy odebrany zostaje ci twój największy majątek – zdrowie – gdy jesteś do tego świetnie zapowiadającym się piłkarzem, możesz poczuć się, jakby świat wypruwał ci flaki. Jak revalijska zabójczyni.
„Revalia. Dziewięć lat po Wielkiej Czystce, w czasie której z rozkazu króla zamordowano blisko sto tysięcy ludzi. Teraz bunt wisi w powietrzu, bowiem krążą pogłoski o organizujących się spiskowcach na zachodzie kraju. Wkrótce kruchy sojusz Gildii Magów z królem Tegrisem zostanie wystawiony na próbę, a sąsiednie kraje tak zwanej Czarnej Piątki już ostrzą sobie zęby na osłabioną Revalię. Nadchodzą ciężkie czasy dla królestwa. Mroczne, pełne intryg i brudnej polityki, a w samym środku wydarzeń znajdzie się Adanell Harisher. Zabójczyni, która żyje dla zemsty i jednej, jedynej chwili. Tej, w której wypruje flaki władcy Revalii…”.
Krakowska Wieczysta nie jest żadną nowością na piłkarskiej mapie Krakowa, jednak jej obecność w powszechnej świadomości polskiego kibica pojawiła się wraz z pieniędzmi Wojciecha Kwietnia. Klub, który przez większość ostatnich lat nie wyściubiał nosa powyżej lokalnej ligi okręgowej, zawsze słynął z przyzwoitej akademii, ta kilkukrotnie wypuściła w świat zawodników nadających się do gry na wysokim poziomie. Jednym z nich był Maciej Papież – środkowy obrońca, który szybko przeszedł do Hutnika, gdzie powoli, acz sukcesywnie, piął się w futbolowej hierarchii. Wicemistrzostwo Polski juniorów młodszych w roku 2001, 43 mecze w młodzieżowej reprezentacji i opinia talentu, który po odpowiednim oszlifowaniu będzie świecił pełną mocą. W piłce nożnej zaledwie jeden mecz znaczy bardzo wiele…
Futbol
– Piotrek Socha, który dzisiaj jest już w Cracovii od razu czuł, co się stało – mówi mi dzisiaj Papież. A stało się najgorsze – zerwane więzadło, które pierwszy raz operowano jeszcze starą metodą, poprzez otwarcie całego kolana. – Mógłbym opowiadać zarówno historie piłkarskie, jak i medyczne. – dodaje z przekąsem były sportowiec. Dopiero kolejne zabiegi, którym go poddawano wykonywano artroskopowo. Mimo to, postępujący zanik mięśni doprowadził do sporego bajzlu w niedoleczonym stawie. Po pół roku, gdy lekarze zaświecili przed nim zielone światło do powrotu na boisko, uszkodził nogę ponownie. To był koniec. Po latach problemów, w 2019 roku, zdecydował się ostatecznie na wycięcie pozostałości zmasakrowanej łąkotki.
Teraz wychowanek Wieczystej jest fizjoterapeutą. Jest przekonany, że gdyby wówczas miał taką wiedzę, jaką posiada dzisiaj, nadal grałby w piłkę. Ale nie ma żalu o to, jak potoczyło się jego życie. – Koniec przygody z piłką sprawił, że nagle zacząłem mieć czas na wszystko. Wcześniej trzeba było podporządkować się sportowi, zgrupowaniom, treningom. W moim życiu szkoła była na równi z futbolem, a nagle znalazłem się w nowej rzeczywistości.
– To był piłkarz, którego kariera zmierzała do tego, aby osiągnąć naprawdę spory wymiar – podsumował futbolową przygodę Papieża jego trener z juniorów Hutnika, Robert Kasperczyk. Życie wymyśliło dla niego ostatecznie inny scenariusz.
Revalia
„Clash of Clans” to strategiczna gra przeznaczona dla użytkowników smartfonów. Jej ogólne założenia opierają się na rozbudowie własnej osady oraz podboju innych takich wiosek – zarówno generowanych losowo przez aplikację oraz tych, które tworzą inni gracze. By bronić własnego dobytku, budujący swoje wioski mogą zrzeszać się w klany – w kupie siła. Obecność w takiej społeczności sprawiła, że Papież przeniósł się ze świata piłkarskiego do fantastycznej krainy.
– Ze wszystkimi tymi ludźmi znaliśmy się tylko wirtualnie. Pewnego razu ktoś zapytał, jak wyobrażamy sobie naszych kolegów zza telefonicznego ekranu. Zaczęliśmy od dziewczyn. Monikę widziałbym jako zabójczynię z dwoma mieczami. Z blond warkoczem. Tak tworzyliśmy całą postać – zaczął budowę fizycznej strony swoich znajomych Papież. Jeden z kolegów został alchemikiem a gdy zdołał zbudować kilka kolejnych postaci na wewnętrznym czasie przeczytał wiadomość: „napisz o tym książkę”.
Z czasem powstał rozdział, potem drugi, aż całość zamknęła się na 483 stronach pierwszej części „Revalijskiej zabójczyni” – książki, wydanej w 2018 roku. „Spisek”, bo taki jest podtytuł tej opowieści, jest początkiem wielkiej sagi, która zamknąć ma się co najmniej w siedmiu tomach – trzech, opowiadających historię głównej bohaterki oraz czterech opowiadań pobocznych, w których akcja rozegra się w państwach sąsiadujących z Revalią. Tytuł ten wydany został w zaledwie stu egzemplarzach, w związku z czym jest niedostępny do kupienia w drugim obiegu. Bezpośrednio od autora również, ponieważ…
Dubaj
Budzisz dzieci, zawozisz je do przedszkola, idziesz do jednej pracy, drugiej, stajesz na rzęsach, żeby wszystko spiąć. Wracasz do domu, kładziesz się spać i następnego dnia wszystko zaczyna się od nowa. Dzień Macieja Papieża i jego żony w Polsce zawsze wyglądał tak samo. Do momentu, w którym organizm mówi „stop” i postanawiasz wyskoczyć z tej karuzeli.
Siostra byłego piłkarza jest chirurgiem. Pewnego razu w placówce, w której pracowała organizowana była rozmowa z dyrektorem budowanego szpitala w Dubaju, który rozglądał się po świecie za pracownikami, którzy spełnią wyśrubowane standardy narzucane przez szejków. To był jednocześnie dzień narodzin pierwszej córki piłkarza, więc na to spotkanie… się spóźnił. Fachowcy są jednak w cenie. Papież na swoją szansę musiał poczekać rok, dołączając do siostry, która wyjechała do tej pracy niedługo po rzeczonym spotkaniu. – Zawsze wydawało mi się, że załatwianie formalności w Polsce jest żmudne i czasochłonne. Myliłem się jednak – śmieje się Papież. – Pójdziesz w kraju arabskim do urzędu trzy razy, to trzy razy się zdziwisz, bo trzeba załatwiać różne dokumenty. Na końcu okaże się, że najważniejsza, jedna pieczątka i tak leży na jakimś biurku w Warszawie. Dziś cała rodzina jest już w komplecie. Od Chałupnika do Zjednoczonych Emiratów Arabskich w zaledwie dwie dekady. To dopiero fantasy.