Berlusconi z Gallianim grają w Football Managera. Monza z Gytkjaerem to Milan w miniaturze

Zobacz również:Osobowość, pewność siebie, technika. Sebastian Walukiewicz i rok na wielki skok
AC Monza - Christian Gytkjaer
Christian Gytkjaer świętuje z kibicami Monzy awans do Serie A (fot. Giuseppe Cottini/Getty Images)

Silvio Berlusconi i Adriano Galliani są tak szaleni, że jeszcze dwa lata temu chcieli, by na ławce Monzy zasiadł 74-letni Arrigo Sacchi. Oni naprawdę wyglądają jakby grali w Football Managera: awans do Serie A zrobili w cztery lata, a teraz żartują, że idą po Ligę Mistrzów. Studnia adrenaliny z Lombardii wychodzi z cienia.

Znowu jest jak dwadzieścia lat temu. Na czołówkach włoskich gazet dominuje Milan, obok mruga Carlo Ancelotti, teraz jeszcze wyskoczył z pudełka 85-letni Silvio Berlusconi z facjatą jakby dopiero co opuścił muzeum figur woskowych. Świat piłki trochę o nim zapomniał, odkąd w 2016 roku sprzedał udziały w Mediolanie, ale teraz wraca i to w najlepszym momencie. Mecz, w którym Monza jesienią przyjedzie na San Siro do nowego mistrza, już teraz warto wbić do kalendarza.

Północ Włoch za chwilę będzie jak Londyn. Wsiadasz w Ryanaira za 20 euro i wdychasz Serie A na każdym rogu. Są dwa kluby z Mediolanu, w Bergamo jest Atalanta, a teraz jeszcze doszli beniaminkowie z Cremonese i Monzy. Region Brianza zaraz przy jeziorze Como 110 lat czekał na awans. Mówiło się, że Monza to zły duch drugiej ligi, drużyna z marzeniami na kłódkę, ale właśnie takie wyzwania motywują Berlusconiego. Nigdy się nie zmieni: ciągle kręci go megalomania i chwytanie marzeń.

ŚCIEŻKA GYTKJAERA

Niedawny baraż z Pisą był kwintesencją starego Silvio. Siedział na loży VIP obok Adriano Gallianiego i 32-letniej partnerki Marty, która jest młodsza od jego córki o pięć lat. Mecz rozpoczął od drzemki, jakby przeczuwał, że Monza już po dziesięciu minutach przegrywać będzie 0:2. Znowu śmierdziało wywrotką, ale zaraz potem doszło do wyrównania i dogrywki. Berlusconi szalał na krzesełkach, gdy rozstrzygającego gola strzelił Christian Gytkjaer. Duńczyk w barażach odnotował pięć trafień, co też jest ciekawym smaczkiem tej historii.

Wydaje się, że to było całkiem niedawno. Dwa lata temu kibice w Polsce podnosili głos, że jak to, król strzelców Ekstraklasy wybiera się Serie B? Według nich powinien celować w ligi z TOP 5, ale już wtedy pokusiłem się o komentarz, że ten ruch ma ręce i nogi i że nie wyobrażajmy sobie, że piłkarz po trzydziestce, w dodatku z polskiej ligi może wybrać dużo lepiej.

Monza to miejsce znane bardziej z Grand Prix Formuły 1. Region wielkich willi, ale też fabryk, które napędzają włoską gospodarkę. Tutaj mieszka cała śmietanka. Kilka kilometrów na północ w Arcore swoją posiadłość ma Berlusconi, a dla Gallianiego to po prostu rodzinny dom. Jest tu wszystko, by pięknie żyć i pracować.

GOTOWIEC DLA NETFLIXA

W normalnych okolicznościach nikt by o nich nie mówił. Monza jest jedynym klubem we Włoszech, który w sumie odhaczył 40 sezonów w Serie B. Jest taka scena w filmie „The Finzi Detective Agency” z 1979 roku, w którym główny aktor Renato Pozzetto mówi wprost: „Jestem z Brianzy, kibicuję drużynie, który nigdy nie awansuje do Serie A”. Tubylcom tak spodobał się ten cytat, że szybko trafił do piosenek.

Mały zespół z przedmieść Mediolanu powoli przyciąga uwagę fanów spoza włoskiej „bańki”. Ale też nie ma co się dziwić — w cztery lata przejść z Serie C do Serie A, mając takich właścicieli to dziennikarski gotowiec. Monza z takim zapleczem śmiałoby mogłaby mieć swój serial na Netflixie.

Kiedyś, czyli w drugiej połowie lat 90. to był tylko klub filialny Milanu, pierwszy tego typu we Włoszech. Zaraz potem przyszedł czas ogłoszenia upadłości i właścicielskich roszad. W 2009 roku był tu nawet Clarence Seedorf i jego firma PaSport. Wytrzymał trzy lata, a klub dalej miotał się w ciemnościach. Najgorszym momentem była czwarta liga w 2016 roku. A potem przyszedł duet Berlusconi-Galliani i zaczął układać klocki na nowo. Ten drugi mówi: „Zrobiłem to, bo kocham swoje miasto”. Gdyby nie on, Silvio nigdy by nie tu postawił stopy.

JA JESZCZE ŻYJĘ!

Galliani był już kiedyś współwłaścicielem Monzy. Funkcjonował jako wiceprezes. W ogóle już jako dziecko chodził tutaj na mecze, mówiąc o sobie: „Zawsze byłem monzese, z tym że na 30 lat wypożyczonym do Milanu”. Na północ od Mediolanu założył też firmę Electronica Industriale, którą w 1979 roku podzielił się z Berlusconim. Razem budowali stację Canale 5, gdzie Silvio był tym od fantazji, a Adriano pilnował konkretu. To fascynujące, że po ponad 40 latach nadal idą ramię w ramię. Wygrali 29 tytułów, w tym pięć Pucharów Europy. Zbudowali drużyny Sacchiego, Capello i Ancelottiego, a teraz dalej bawią się w piłkę, już na mniejszą skalę, ale wciąż skutecznie.

Bywały mecze, gdy Monza odbijała się od ściany, a Berlusconi nawet nie fatygował się na mecze, chociaż z Arcore widać reflektory Stadio Brianteo. Dopiero z czasem Galliani namówił go na wjazdy do prowincjonalnych Olbii, Busto Arsizio albo Lecco. Razem mają 162 lata, ale dalej patrzą na piłkę z werwą nastolatków. Wpompowali w klub 70 mln euro, ściągając Kevina Prince’a Boatenga i Mario Balotellego, którego Mino Raiola przywiózł do Monzy na trzydzieste urodziny. Galliani mówi, że żartował z pomysłem kupna Zlatana Ibrahimovicia, ale serio negocjował z podchodzącym pod czterdziestkę Kaką i ciut młodszym Alexandre Pato.

MAŁY MILAN

To nie przypadek, że trenerem Monzy przez trzy lata był Cristiano Brocchi. Były pomocnik Milanu odszedł po przegranym barażu w ubiegłym roku, ale wcześniej z pasją opowiadał o tym jak mały klub z przedmieść staje się „małym Milanem”. Mówił też o tym, że jako chłopak z biednego domu wszystko, co w życiu osiągnął zawdzięcza Berlusconiemu. Jego następca, Giovanni Stroppa, też w przeszłości grał w Milanie. Awans wywalczył już po roku, sprawiając, że ludzie w Lombardii coraz częściej jeżdżą na Monzę. Skończyły się czasy, gdy 18-tysięczny stadion wypełniał się tylko wtedy, gdy koncert zagrał Michael Jackson.

Berlusconi potrzebował takiej chwili. Lubi mówić, że bardziej irracjonalne od futbolu są tylko kobiety, ale nie potrafi żyć bez adrenaliny i poczucia, że wszystko kręci się wokół niego. Piłka daje rozgłos, a ten przydaje się w polityce, w której wznowił działalność partii Forza Italia. Dwa tygodnie temu na wiecu w Neapolu deklarował, że „wraca na boisko”. Obiecywał przywrócić Włochom dobrobyt i w ogóle wygląda na takiego, który znowu chce coś znaczyć. Dla futbolu to też ciekawy zwrot — na czołówkach gazet znowu będziemy oglądać gościa po tysiącach operacji plastycznych, który lata temu stworzył fundamenty pod nowoczesną grę.

BUNGA-BUNGA

Pisząc o Monzie trzeba ten wątek poruszyć. Młodsze pokolenia mogą nie pamiętać, ale to Berlusconi trzy dekady temu mówił, jak urządzić skomercjalizowany futbol. Że drużyny muszą grać 80 meczów w sezonie. Że trzeba to wszystko zakodować, wciągnąć ludzi w abonamenty, a potem przerobić na telewizyjną fabrykę, którą skonsumuje świat. On też lobbował za Ligą Mistrzów, czyli już wcześniej od innych wiedział, na jakiego konia postawić. Można mu wypominać niesławne „bunga-bunga” z nieletnimi prostytutkami. Można przypomnieć sławienie Benito Mussoliniego. Ale piłkę i biznes czuje znakomicie.

Przede wszystkim potrafi dostosowywać się do warunków. Gdy przychodził do Monzy, mówił: „Chcę drużynę Włochów, bez obcokrajowców z tatuażami, brodami i kolczykiem w uchu”. Dzisiaj w kadrze lidera Serie B znajdziemy Bułgara, Brazylijczyka, Greka albo Urugwajczyka. Strzelcy kluczowych goli w barażu z Pisą, czyli Luca Marrone i Christian Gytkjkajer naturalnie mają brody i piękne tatuaże na ramionach. Krotko mówiąc, Monza ewoluuje. Majątek Berlusconiego wyceniany jest na sześć miliardów dolarów. Gość, który nieustannie miesza utopię z dystopią, za moment może jeszcze mocniej dorzucić do pieca.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią, albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Piszę, bo lubię. Autor reportaży w Canal+.
Komentarze 0