„Morderca, morderca!” – krzyczały trybuny. Piłkarscy posłańcy śmierci za kierownicą

Zobacz również:Futbol przyszłości? TikTok wjeżdża do ligi hiszpańskiej
fot. Bernard Bisson/Sygma via Getty Images

Każdego dnia na całym świecie w wyniku wypadków samochodowych ginie średnio blisko 4000 osób. Rocznie te tragiczne zdarzenia zabierają ponad 1,3 mln istnień. Ponad połowa śmiertelnych przypadków to piesi, motocykliści i rowerzyści. Świat piłki – wynika to z rachunku prawdopodobieństwa – nie jest wolny od takich dramatów.

Piłkarze często kojarzą nam się z szybkimi i drogimi furami. Niekiedy nie są gotowi na ich ujarzmienie, czasem po prostu ponosi ich fantazja, albo gubi ego. Czują się nieśmiertelni. Dopóki nie sprawią, że przez ich nieodpowiedzialne zachowanie ktoś straci życie.

Poniższe przykłady powinny być przestrogą dla wszystkich młodych zawodników, którzy właśnie podpisali pierwszy zawodowy kontrakt i uznali, że najlepszą inwestycją będzie sportowe auto. Których liczby na liczniku maszyny skusić mogą tak bardzo, że zapomną o rozumie.

Nie znajdziecie tutaj historii Tomasza Hajty, powszechnie znanej w Polsce. Tych pięciu zawodników, którzy do końca życia będą nosić brzemię śmierci, jej tragicznych posłańców, to gracze z zagranicy. Wśród nich naprawdę wielkie gwiazdy.

1
MARCOS ALONSO
fot. Mike Egerton - PA Images via Getty Images

Dobrze znacie go z boisk Premier League. Ostatni sezon był jego odrodzeniem, wcześniej bywał jednym z czołowych piłkarzy na Stamford Bridge. Karierę zaczynał w Realu Madryt, ale to w czasie gdy był zawodnikiem Boltonu spowodował tragiczny w skutkach wypadek samochodowy.

Dziesięć lat temu Alonso został aresztowany po tym jak w Madrycie spowodował wypadek. BMW rozpędzone do 112 km/h uderzyło w ścianę. Śmierć poniosła młoda dziewczyna.

Warunki do jazdy nie były dobre. Mokra nawierzchnia, na dodatek mocno przekroczona prędkość – w miejscu wypadku można było jechać 50 km/h. Za wysoka zawartość alkoholu we krwi. Wyrok: najpierw cztery lata, potem 21 miesięcy więzienia.

Ale piłkarz nie trafił za kraty. Karę zamieniono bowiem na grzywnę w wysokości 61 tysięcy euro. Alonso odebrano prawo jazdy na 3 lata i 4 miesiące. Trudno to określić mianem sprawiedliwości. Prawnicy zawodnika dogadali się jednak z rodziną ofiary. Zawodnik Boltonu miał wpłacić na ich konto pół miliona euro. Oskarżenie wycofano.

Hiszpanie znienawidzili Marcosa. Uznali taki wyrok za kpinę, słusznie twierdząc, że zwyczajnie wykupił się z więzienia, jak w jakiejś grze planszowej. To wpłynęło mocno na jego notowania w reprezentacji. Mimo że przez lata grał na bardzo wysokim poziomie, w kadrze zanotował zaledwie trzy występy, pierwszy dopiero w 2018 roku.

W Anglii często słyszał gwizdy z trybun. Na cel wzięli go szczególnie fani Tottenhamu, którzy podczas meczów derbowych nie dawali mu zapomnieć, co stało się 3 maja 2011 roku.

2
PATRICK KLUIVERT

Czy można wyjść z takich okoliczności tańszym kosztem niż Alonso? Oczywiście. Dowodem na to jest Patrick Kluivert. 240 godzin prac społecznych – tyle „zapłacił” za zabicie jednej osoby i poważne zranienie drugiej ówczesny piłkarz Ajaksu Amsterdam.

W 1996 roku 19-letni napastnik tego zasłużonego klubu, który jako nastolatek wszedł bez kompleksów na wielką scenę, miał już za sobą wygraną Ligę Mistrzów i to po jego golu w meczu przeciwko Milanowi. Porównywano go do Marco van Bastena, niektórzy twierdzili, że skalą talentu przebijał mistrza Europy z 1988 roku.

Cudowne dziecko holenderskiej piłki i znów w roli pechowego pojazdu BMW – pożyczone przez Kluiverta od kumpla M3 o zdecydowanie za dużej mocy. Zbyt szybka jazda i tragiczny finał. Śmierć kierowcy samochodu, w który uderzył zawodnik, liczne obrażenia pasażerki. Ponad dwukrotnie przekroczył dozwoloną prędkość. W zabudowanej strefie, gdzie mógł poruszać się 50 km/h, rozpędził sportowy samochód do 104 km/h.

Ofiarą wypadku był dyrektor teatru Marten Putnam, zresztą kibic Ajaksu. Pasażerką jego żona, Hanny. Świadkowie mówili, że huk był tak potworny, jakby eksplodowała bomba.

– To zdarzenie zostanie ze mną do końca życia – mówił. – Jednego dnia byłem bohaterem Holandii, następnego – największym wrogiem publicznym.

Kluivert przestał pojawiać się w miejscach publicznych, wyprowadził się ze swojego mieszkania. Media nie dawały mu spokoju, paparazzi śledzili każdy jego krok. Ale też uzyskał olbrzymie wsparcie od Ajaksu. Szefowie amsterdamskiego klubu wiedzieli, że młody nie udźwignął presji sławy, a moment nieodpowiedzialności i szaleństwa mógł teraz przekreślić całe jego życie.

Kluivert opowiadał, jak chciał skontaktować się z rodziną ofiary, ale – co w sumie nie jest zaskoczeniem – nie chcieli go znać. W końcu napisał list z przeprosinami. Kajał się i zarzekał, że jest emocjonalnym wrakiem, że ten wypadek wciąż z nim śpi i wstaje. – Myślę o nim każdego dnia – mówił dziennikarzom przed startem Euro’96, które miało być jego turniejem.

W wywiadzie udzielonym „Voetbal International” Kluivert wyznał, że po wypadku „dziecko, które w sobie pielęgnował umarło”. Rodzina piłkarza zaczęła otrzymywać pogróżki, głównie na tle rasistowskim i poważnie zastanawiała się nad opuszczeniem Holandii. Trybuny wyzywały go od morderców. Prokurator domagał się kilku miesięcy pozbawienia wolności, ale adwokat zawodnika wykazał, że nadmierna prędkość (do której zresztą Kluivert się przyznał) nie miała związku z tak tragicznym finałem tamtego wrześniowego dnia 1996 roku.

Hanny Putman powiedziała po latach, że ona i jej mąż nie mieli szans zauważyć nadjeżdżającego auta. – Jechał tak szybko... Jestem szczęśliwa tylko z jednego powodu – że mąż nie czuł bólu i strachu – opowiadała. – Kluivert wysłał nam po wszystkim list, to był właściwie taki mały liścik, jakby podyktował mu go nauczyciel...

3
DIEGO BUONANOTTE
fot. Maxi Failla/LatinContent via Getty Images

Podczas igrzysk w 2008 roku Argentyna sięgnęła po złoto. Jednym z zawodników tamtej kadry był napastnik Diego Buonanotte. Nie przypuszczał wówczas, że życie pisze dla niego scenariusz rodem z horroru. Półtora roku później, prowadząc Peugeota 307 swojego ojca, spowodował wypadek, z którego z życiem uszedł tylko on. Zamiast więzienia za spowodowanie nieumyślnego zabójstwa trzech osób, po czterech miesiącach wrócił na boisko.

33-letni dziś Buonanotte debiutował w zawodowej piłce jako nastolatek. W River Plate dostał olbrzymią szansę od Daniela Passarrelli, a kiedy w starciu derbowym z Boca Juniors zagrał znakomicie, świat zawirował. Magazyn „World Soccer” uznał go nawet za jeden z 50. najbardziej ekscytujących młodych zawodników na naszej planecie.

Był 2006 rok. Trzy lata później ekscytacja uleciała, gdy Peugeot był wbity w drzewo. Kumpel Leo Messiego z argentyńskiej „olimpijki” uniknął poważnej kary. Dziś jest graczem Universidad Catolica. Przez lata słucha z trybun tej samej melodii. „Morderca, morderca”.

Buonanotte przypomina to o zdarzeniu z okolic Santa Fe, z grudnia 2009 roku. Z nocy, podczas której – jak wyznał wyciągającemu go strażakowi – stracił kontrolę nad autem. To koszmarny paradoks, że piłkarz cudem ocalał z wypadku, jaki sam spowodował, a on sam mimo licznych obrażeń kontynuował całkiem udaną karierę.

4
LEE HUGHES
fot. Adam Davy/EMPICS via Getty Images

„Pędził jak szaleniec” – tak opisano sposób jazdy Lee Hughesa, który w 2003 roku nieopodal domu w West Midlands stracił kontrolę nad Mercedesem CL55 AMG, znalazł się na przeciwległym pasie i uderzył w Renault. Jego pasażer, Douglas Graham, zginął. Kierowca i żona Grahama odnieśli obrażenia, ale udało im się uniknąć śmierci.

Hughes i jego kolega odjechali z miejsca wypadku. Na komisariat zgłosili się 36 godzin później. Podczas procesu twierdził, że hamulce nie zadziałały prawidłowo, choć testy wykazały co innego. Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak długo zwlekał z zameldowaniem się na policji. Zdaniem prokuratora powód był oczywisty: strach przed testem przeprowadzonym alkomatem.

Hughes został skazany na sześć lat. Według żony zmarłego ten wyrok był zdecydowanie za krótki. Po trzech latach piłkarz opuścił więzienie. Jak to bywa w takich przypadkach, nakarmił opinie publiczną gadkami o poczuciu winy, jakie zostanie z nim do końca życia. Zbierał datki na hospicjum dziecięce, organizując mecz charytatywny, a w więziennej drużynie był gwiazdą. Zarzekał się, że wyciągnął wnioski i zmieni swoje życie. Słowa dotrzymał do 2011 roku, kiedy został oskarżony o napaść seksualną. Ostatecznie okazało się, że była to „tylko” napaść. Zapłacił grzywnę – 500 funtów. Tym razem nie trafił do celi.

Przed wypadkiem Hughes grał, z powodzeniem, w West Bromwich Albion, w barwach tego klubu wystąpił ponad 200 razy. Później już nigdy nie znalazł zatrudnienia w poważnej piłce. Z pieniędzy zarobionych na futbolu nie zostało mu nic. W 2018 roku ogłosił bankructwo.

5
BOB NEWTON

W latach 70. grał w Hartlepool United. Spowodował wypadek samochodowy, w którym życie stracił Dave Widgett, jego 20-letni kolega klubowy. Został skazany na 9 miesięcy więzienia i po opuszczeniu jego murów wyjechał do Ameryki.

Niczego się nie nauczył. W latach 80. zabrano mu prawo jazdy za niebezpieczną jazdę, co nie przeszkodziło temu piratowi drogowemu po przejściu na emeryturę w zatrudnieniu się jako... kierowca ciężarówki. Co za zaskoczenie – został zatrzymany za jazdę po pijaku.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.