Na czym polega fenomen Grebz?

34fb87187b73f0020811fde6d2b6c5d1.jpg

Na potrzeby tego artykułu byliśmy zmuszeni przesłuchać kawałki śmietanki rapowej z Ukrainy. Dla leniwych: nie jest dobrze. Nie śledząc na bieżąco tamtejszej sceny ciężko wyłapać jakieś smaczki, charakterystyczne ekipy czy świeże podejście do brzmienia. Wyjątkiem są Griby aka Grebz. Pojawili się nagle i jak głoszą plotki - równie szybko mają zejść ze sceny.

Niewiele o nich wiadomo, nie posiadają fejsbukowego konta, ich oficjalna strona również nie grzeszy merytoryką, a na Instagram wrzucili - bagatela - 6 postów. Skutecznie olewają internetowy rozgłos, bo jest im to kompletnie zbędne. Liczby mówią same za siebie - 143 milionów odsłon wideoklipu do Тает Лёд, a reszta obrazków spokojnie przekracza po kilkanaście baniek. To nie mogło przejść bez echa, balonik popularności wreszcie eksplodował. Na czym zatem polega fenomen ukraińskiej formacji?

MUZYKA

Lirycznie agresywny, lekko bejowaty i mocno taneczny hip-hop. Griby charakteryzuje nowoczesne podejście do beatów. Podkłady rodem z The View czy innego klubu dla nowobogackich są tu na porządku dziennym. Bez problemu wyłapiemy (deep) house’owe czy połamane na brytyjski, garage’owy sposób numery. Hi-hat rodem z wczesnych najntisowych rapsów? Coś się znajdzie. Melodyjna elektronika gra tutaj pierwszą rolę i w połączeniu ze zblazowanym, niskim flow raperów, przynosi wyjątkowy efekt.

STYL

Może nie chodzą w czapkach-wpierdolkach, ale stylówkami wspierają lokalne lumpeksy i wzbudzają zachwyt dresoseksualnej gawiedzi. Skejtowski bucket-hat a la Oskar z Problemu, oczy ukryte za Speedami i oczywiście wiejski garnitur niczym z klasycznego mema. Alexander Wang, Yeezy czy inny Gosha? Zapomnijcie.

DYSTANS

Chłopaki z Grebz traktują swój projekt jako świetną zabawę. Lekko przebrzmiałe (lecz wciąż aktualne) słowiańskie przykuce, wspomniane stylówki czy zakrzywiony krajobraz ukraińskiej nędzy i rozpaczy. Beka z amerykańskich gangsta raperów w Копы? Odrobina lokalnej nostalgii, szybka kreska i trzęsące się tyłki? W tym przypadku ograne klisze i kampowa stylistyka wypadają na plus.

PROFESJONALIZM

Zarówno muzyczna, jak i wizualna strona Grebzów to doskonale pracująca maszyna. Nie ma tu mowy o osiedlowej amatorce i budżetowych produkcjach. Liczy się konwencja, można ich lubić lub nie, ale wszystko tu siedzi. Duża w tym zasługa menedżera i zarazem ⅓ zespołu - Yurija Bardasha, byłego breakdancera i kolesia o doskonałym nosie do biznesu. Dorwał się do żyły złota i skutecznie ją wypromował, a jakie są tego efekty, każdy widzi.

Grebzy wystąpią w najbliższą niedzielę w warszawskiej Progresji. Bilety znajdziecie tu:

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.