Ponad dziesięć dyscyplin, setki, jeśli nie tysiące sportowców i półtora tygodnia rywalizacji – brzmi znajomo? Mistrzostwa Europejskie docelowo mają być namiastką święta sportowego pokroju igrzysk olimpijskich. Jednak czy jest dla nich miejsce i czy powinny być rozgrywane?
Dyskusja na ten temat jest ciekawa i biorą w niej udział wszyscy – sportowcy, dziennikarze pracujący przy imprezie, inni eksperci czy kibice. W teorii wszystko wygląda w porządku. Sportowe święto, dużo emocji, przeskakiwanie z areny na arenę jak na igrzyskach olimpijskich. Jednak niektórzy mają co do tego wątpliwości i nie są to wątpliwości bezpodstawne.
Po pierwsze – igrzyska olimpijskie są tak wielkim wydarzeniem dlatego, że są wyjątkowe. Jeśli będziemy próbowali je co chwilę naśladować, stracą na swojej unikalności. Szczególnie, że już mamy ich namiastkę w postaci igrzysk kontynentalnych. Na Starym Kontynencie jest to co prawda nowość (igrzyska europejskie odbywają się od 2015 roku) i jeszcze nie do końca się do tego przyzwyczailiśmy, ale tych imprez jest już przez to kilka. W tym roku mieliśmy zimowe igrzyska olimpijskie i Mistrzostwa Europejskie, a za rok odbędą się igrzyska europejskie – i to w Krakowie.
W ten sposób w tym wyjątkowym, trzyletnim cyklu olimpijskim nie będzie nawet momentu odpoczynku. Czy igrzyska same w sobie nie stracą na swojej wyjątkowości, jeśli taki trend będzie kontynuowany w kolejnych latach? Przeciwnicy dodają także, że mistrzostwa było momentami trudno śledzić. Nakładanie się dyscyplin jest urokiem igrzysk, ale poza nimi nie działa aż tak dobrze.
Są jednak pozytywne strony, chociażby sam fakt, że mieliśmy ciągłe sportowe emocje i to w różnych dyscyplinach. Zatwardziali fani mogą narzekać, że dyscypliny się pokrywały, ale wielu kibiców zwróciło uwagę, że dzięki temu oglądali i interesowali się rzeczami, których normalnie by nie włączyli. Szczególnie mowa tu o fanach najpopularniejszej z tego grona lekkoatletyki. Kibice sugerują, że dzięki całemu konceptowi zaczęli zwracać uwagę na kajakarstwo, kolarstwo czy wspinaczkę sportową.
Na pewno też bardzo miło było oglądać, jak Polacy zdobywają aż 39 medali. Klasyfikacji medalowej nie wygraliśmy (za mało złotych), ale pod względem liczby krążków nie było lepszych reprezentacji – jedynie Francuzi mieli taki sam wynik. Na igrzyskach tylu miejsc na podium – z oczywistych względów – nie doświadczymy, więc jest to też na pewno ciekawe dla polskiego i europejskiego kibica.
Co więc z tym fantem zrobić? Mamy igrzyska olimpijskie i one (miejmy nadzieję) pozostaną świętem sportu, jakim są. Czy jest miejsce na kolejną łączoną imprezę? Według mnie jak najbardziej, ale pod pewnymi warunkami.
Po pierwsze, to z góry musi być wydarzenie drugiej kategorii, będące przystawką do igrzysk w danym czteroleciu. Ciekawie byłoby, gdyby dana impreza miała też jakieś powiązanie z olimpijskimi zawodami numer jeden – na przykład rozdając przepustki na igrzyska. A do tego wszystkiego warto, by w czteroleciu było tylko jedno takie wydarzenie, najlepiej rok przed igrzyskami. W teorii – wypisz wymaluj igrzyska europejskie, co automatycznie rodziłoby wniosek, że Mistrzostwa Europejskie powinny usunąć się na bok. Jednak nie jest to takie czarno-białe, jak mogłoby się wydawać.
W aktualnej formie igrzyska europejskie są jednym wielkim chaosem. Jedne dyscypliny są, innych nie ma, kolejne traktują je jak zawody nawet nie drugiej, ale czwartej czy piątej kategorii. Pojawiają się sporty nieolimpijskie, których na największym wydarzeniu raczej nie będzie. Mistrzostwa Europejskie są w ograniczonej wersji czymś, czym chciałyby być igrzyska europejskie, ale nie będą w stanie być samodzielnie taką imprezą.
Zagmatwane? Jeszcze jak. Rozwiązanie jest bardzo proste, ale jednocześnie niezwykle trudne do wprowadzenia. Otóż jest to doprowadzenie igrzysk europejskich do renomy, jaką powinny mieć i jaką czasem mają na innych kontynentach. Mówiąc w skrócie – zróbmy to rok przed igrzyskami, ze wszystkimi dyscyplinami, bez mistrzostw Europy w tym samym roku. Na zachętę dajmy jakieś pojedyncze przepustki na igrzyska lub chociaż możliwość uzyskiwania minimów lub zdobywania punktów do rankingu, bo teraz nie zawsze tak jest, mimo że zdawałoby się to oczywiste.
Wtedy, z czasem, igrzyska europejskie zajmą w świadomości europejskiego kibica takie miejsce, jak igrzyska azjatyckie czy panamerykańskie na swoich kontynentach. I Mistrzostwa Europejskie także wtedy nie będą potrzebne. Na teraz chyba nie ma optymalnego rozwiązania, ale faktycznie co roku impreza „a'la igrzyska” to chyba jednak trochę za dużo.
Komentarze 0