Sukces serialu „Gambit Królowej” pokazuje jak ogromną siłą jest dziś Netflix. Wpuszczenie „wirusa” do systemu zajmuje chwilę i obejmuje każde widełki wiekowe. Szachy są wszędzie: na YouTube, Twitchu i ekranach pół miliarda smartfonów. Mistrz świata Magnus Carlsen śmieje się: „Myślicie, że mam w domu szachownicę? To myślcie tak dalej”.
Śpiący gigant budzi się do życia. W poniedziałek rano, zaraz po godzinie 9:00, już 200 tysięcy ludzi zalogowanych jest na stronie Chess.com. Serwis z partiami online dobrą passę miał już w marcu, gdy podczas pierwszego lockdownu w ciągu tygodnia zarejestrowało się 378 tysięcy ludzi. Teraz przyspiesza, napędzany Netflixem - w listopadzie każdego dnia dopisuje kolejnych 100 tysięcy użytkowników. To, że wejść można w każdej chwili, pokazuje amerykański szachista Daniel Naroditsky. Ostatnio wziął udział w dużym turnieju nie ruszając się z fotela samolotu.
KULA ŚNIEGOWA
- Szachy zawsze były w świadomości ludzi. Każdy ma w domu kogoś, kto gra lub grał - opowiada Radosław Wojtaszek, polski arcymistrz. - Ale rzeczywiście nikt nie spodziewał się takiego boomu. Netflix ma ogromną siłę i trafia do globalnej świadomości. Ja to przyrównuję do skoków narciarskich. Był kiedyś sobie Fortuna i potem długo, długo nic. A nagle pojawił się Małysz, publiczna telewizja i kula śniegowa zaczęła się kręcić. „Gambit Królowej” sam w sobie jest świetnym serialem. Szachy są trochę efektem ubocznym - dodaje Wojtaszek.
- Akurat dwa dni temu byłem u fizjoterapeuty i brałem fakturę na Polski Związek Szachowy. No i od razu słyszę: "O, szachy!". Zaczęła się rozmowa o serialu i grze, co wcześniej rzadko się przytrafiało. Najczęściej słyszałem zdanie„Grałem kiedyś w warcaby” i na tym urywała się rozmowa - opowiada Mateusz Bartel, inny arcymistrz, czterokrotny mistrz Polski.
- Teraz mnóstwo osób próbuje dowiedzieć się czegoś więcej, bo tego wymaga sytuacja. To jest temat rozmów towarzyskich. Ostatnio do mojej żony zadzwoniła koleżanka i mówi: „Słuchaj Marta, ja teraz dopiero rozumiem, o czym ty do mnie mówiłaś”. Potrafię wyobrazić sobie te emocje, pasję, trudność itd. „Gambit Królowej” idealnie to odwzorował. Ludzie widzą w tym ludzką twarz, a nie tylko, że się siada i przesuwa jakieś bierki - dodaje Bartel.
KWESTIA NARRACJI
Ostatnio ciekawe dane podał amerykański eBay. Mianowicie: dziesięć dni po premierze serialu sprzedaż szachów w serwisie wzrosła o 273 procent. Amazon pochwalił się liczbą 857 procent, co pokazuje, że fala cały czas rośnie. Drewniana szachownica Chess Armoury trafiła na listę stu najpopularniejszych zabawek kupowanych jako prezent na Boże Narodzenie. Ostatni raz szachy w tak dużym centrum uwagi były w 1972 roku, gdy Bobby Fischer pokonał w Reykjaviku Borissa Spaskiego. Amerykanie po trzech dekadach przerywali dominację Związku Radzieckiego, idealnie wpisując się w klimat Zimnej Wojny.
- Wydaje mi się, że to wszystko jest kwestią narracji, pokazania szachów tak, by lepiej „sprzedać” je ludziom. Netflix właśnie to uczynił - mówi Mateusz Bartel. - Dotąd wielu ludzi bało się zrobić pierwszy krok, ponieważ być może szachy wydawały im się za trudne. A przecież nie każdy musi się piąć w rankingach. Wystarczy liznąć tego i zobaczyć, że może to dawać ogromną frajdę.
- Pamiętam, że kiedy byłem w Portugalii, nie spotkałem tam graczy na wysokim poziomie, ale kultura grania, spotykania się przy szachach jest tam dość obecna. Na Bałkanach w latach 80. też grano na każdym rogu. W Polsce z jakiejś przyczyny nigdy tego niestety nie było. Długo byliśmy jedynym krajem bloku wschodniego, który w czasie PRL-u nie doczekał się arcymistrza. Dużo lepiej wyglądało to na początku wieku. Nagroda w mistrzostwach Polski wynosiła 10 tysięcy dolarów, sponsorem Polonii Warszawa był Polkomtel, a Bartłomiej Macieja został mistrzem Europy w 2002 roku - dodaje Bartel, obecnie zawodnik Polonii VOTUM Wrocław.
- Dzisiaj w Polsce związek szachowy jest bodajże trzecim związkiem, jeśli chodzi o liczbę członków - przyznaje Wojtaszek. - To pokazuje, że mnóstwo osób gra, choć nie jest to sport nagłaśniany. Z racji swojej dynamiki nie ma go w telewizji. Bardzo duża jest przepaść między amatorem grającym w parku, a człowiekiem na poziomie mistrzowskim. Fenomenem jest Norwegia, gdzie udało się zrobić z tego całą kulturę. Carlsen ma zdjęcia jak gra z Red Hot Chilli Peppers. Innym razem kopie piłkę otwierając mecz na Santiago Bernabeu. Telewizja w Norwegii potrafi puścić rozgrywkę, choć ta trwa nawet sześć godzin. Ludzie grają w barach. Stało się to elementem codzienności - dodaje Wojtaszek.
MILIONY NA TWITCHU
Chess.com chwali się, że od marca powiększył swoje grono o 13 milionów członków. To wzrost o niecałe 150 procent w stosunku z poprzednim rokiem. Coraz więcej powstaje kanałów na Youtube, które pokazują jak grać w szachy, a 33-letni arcymistrz Hikaru Nakamura stał się gwiazdą Internetu. Od dwóch lat prowadzi kanał na Twitchu, ma 645 tysięcy subskrybentów i w planach pojedynek z Barackiem Obamą.
W sierpniu stał się pierwszym szachistą w historii, który podpisał kontrakt z drużyną e-sportową. Zaraz po „Gambicie Królowej” jego transmisje były najpopularniejszymi na całym Twitchu. Oglądało je 63 tysięcy ludzi. Popularność Amerykanina powoli wykorzystują też filmowcy. Nakamura niedawno zagrał samego siebie w serialu „Billions” na HBO.
- U nas Polski Związek Szachowy w lipcu też uruchomił swoje kanały. Film z grą Jana Krzysztofa Dudy śledziło siedem tysięcy osób na żywo - opowiada Mateusz Bartel. - Dzisiaj niektórzy mówią, że pokazanie szachów w telewizji byłoby fajnym impulsem, a wydaje mi się, że Internet jest dużo bardziej naturalnym środowiskiem dla tego sportu. Byłoby pięknie, gdyby za jakiś czas zainteresowały się tym duże firmy tak, by przywrócić w Polsce duże imprezy. Kiedyś na przełomie wieków mieliśmy turnieje w Polanicy-Zdroju, gdzie przyjeżdżał mistrz świata Anatolij Karpow - dodaje Bartel.
- Marzy mi się sytuacja, w której pojawia się jakiś duży mecenas i robi turniej z prawdziwego zdarzenia - mówi Wojtaszek. - Ściągnięcie takiego Carlsena byłoby kolejnym dużym impulsem. Dzisiaj problemem szachów jest to, że kluby słabo się reklamują. Ciężko jest się przebić. Ale oczywiście, jeśli ktoś bardzo chce grać, to nie ma z tym problemu. Nie ma tutaj progu wejścia jak w tenisie. Szachy uczą przewidywania i tego, że każda decyzja ma swoje konsekwencje. Nauka logicznego myślenia i planowania to jest coś, co przydaje się w życiu - dodaje Wojtaszek.
- Kiedyś irytowało nas, że w reklamach albo w filmach twórcom nawet nie chciało się poprawnie ułożyć figur. To pokazywało jak te szachy były traktowane - przyznaje Mateusz Bartel. - „Gambit Królowej” pod tym względem dopracował każdy szczegół. I nagle okazało się, że mnóstwo ludzi widzi w tym coś interesującego. Chcą sprawdzić, nauczyć się, mieć z tego frajdę.
- Prawdą jest, że większość ludzi nie chce się dziś uczyć, ale nadal lubi kompulsywne zachowania. Może ściągnąć aplikację w pięć sekund i tuż przed snem połączyć się z przeciwnikiem o podobnym poziomie. Z milionów, które obejrzało serial, 10 procent być może spróbuje, a ten 1 procent może zapragnąć dalej zgłębiać wiedzę i kto wie, może pojawi się na turnieju. Federacja FIDE dostała od Netflixa ogromny dar od losu. Najbliższy czas pokaże, jak ten prezent zagospodaruje.
