Ta sprawa stanowi jedną z najbardziej kontrowersyjnych kart w historii amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Na początku lat osiemdziesiątych Henry Lee Lucas został skazany za zabójstwo 11 osób, ale późniejsze śledztwo dziennikarskie wykazało, że przyznawał się do licznych zbrodni, których nie mógł popełnić. O jego losach opowie serial dokumentalny The Confession Killer.
Lucas bez wątpienia był bezwzględnym mordercą. Po raz pierwszy zabił w wieku 23 lat, a jego ofiarą padła wówczas 74-letnia matka-prostytutka. Po dziesięciu latach za kratkami chłopak ruszył na Florydę, gdzie w jadłodajni dla bezdomnych poznał Ottisa Toole'a. Razem rozpoczęli polowanie, a ich celem stały się kobiety. Gwałcili, mordowali, ćwiartowali zwłoki. Proceder trwał aż do 1983 roku, kiedy Lucas został aresztowany w Teksasie. Wkrótce zaczął pełnić rolę seryjnego celebryty, który przyznawał się do każdej nierozwiązanej sprawy zabójstwa. Ostatecznie został skazany na śmierć za 11 mordów, ale George W. Bush zamienił mu wyrok na dożywocie, ponieważ pojawiły się przesłanki, że nie popełnił jednej ze zbrodni, którą mu przypisano.
Rok temu ogromne emocje wzbudził serial dokumentalny Conversations with a Killer: The Ted Bundy Tapes.
- Taśmy Teda Bundy’ego to przede wszystkim doskonały materiał źródłowy. Z jednej strony – historia morderczego rajdu przez siedem stanów, dokonanego w połowie lat siedemdziesiątych; potworne zabójstwa, brawurowe ucieczki z więzienia i sądowy performans, który ostatecznie zaprowadził Bundy’ego na krzesło elektryczne. Z drugiej – ponad sto godzin wywiadów, zarejestrowanych w celi śmierci. I mowa tutaj nie o morderstwach dokonanych w zapomnianych przez Boga mieścinach (jak w Evil Genius czy The Innocent Man), tylko o mainstream zbrodni i wydarzeniach, którymi żyła cała Ameryka aż do egzekucji Bundy’ego w 1989 roku - pisaliśmy wtedy.
Teraz liczymy, że przed nami kolejne doskonałe true crime od Netfliksa. Czy faktycznie tak będzie? Przekonamy się w pierwszym tygodniu grudnia. Premierę The Confession Killer zaplanowano na Mikołajki, he he.
