
Przed tygodniem w ofercie Netfliksa pojawił się serial dokumentalny The Confession Killer poświęcony Henry'emu Lee Lucasowi. To prawdopodobnie najlepsze true crime od czasu Conversations with a Killer: The Ted Bundy Tapes. Fenomenowi seryjnych morderców i ich popkulturowej eksploatacji przyglądaliśmy się już, gdy do kin wchodził film Podły, okrutny, zły. Teraz wracamy do tego tematu.
- Ta sprawa stanowi jedną z najbardziej kontrowersyjnych kart w historii amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Na początku lat osiemdziesiątych Henry Lee Lucas został skazany za zabójstwo 11 osób, ale późniejsze śledztwo dziennikarskie wykazało, że przyznawał się do licznych zbrodni, których nie mógł popełnić - pisaliśmy, zapowiadając The Confession Killer.
W związku z premierą dokumentu - jak również pod silnym wpływem drugiego sezonu Mindhuntera - postanowiliśmy przygotować addendum do naszej galerii najsłynniejszych serial killerów sprzed kilku miesięcy.
Ed Kemper
Postać dobrze znana widzom Mindhuntera, gdzie w rolę olbrzyma (w rzeczywistości - ponad 2 metry i 110 kg) wcielił się Cameron Britton. Amerykańskiemu aktorowi udało się doskonale uchwycić przerażającą jowialność Kempera i jego ponadprzeciętną inteligencję. Aż chciałoby się napisać, że on raczej nie roztaczał wokół siebie aury grozy, ale oglądamy archiwalne wywiady i ten jednostajny ton wypowiedzi w zestawie z physis stereotypowego pedofila jest jednak niepokojący.
Dosyć stereotypowa wydaje się również sama historia Kempera, który był dzieckiem z dysfunkcyjnej, rozbitej rodziny i od najmłodszych lat wykazywał sadystyczne skłonności; dręczył i zabijał zwierzęta, wyczyniał niestworzone rzeczy z lalkami sióstr. Po rozwodzie rodziców zamieszkał z matką, apodyktyczną alkoholiczką. Notoryczne awantury skończyły się w ten sposób, że najpierw trafił do ojca, który zdążył ponownie się ożenić, a potem - na farmę dziadków. Znienawidzona babcia była jego pierwszą ofiarą. Dziadka zastrzelił chwilę po niej.
Piętnastolatek ze zdiagnozowaną chorobą psychiczną trafił w konsekwencji do stanowego szpitala więziennego w Atascadero. Tam zachowywał się wzorowo, ale w rzeczywistości nauczył się po prostu manipulować psychiatrami, studiował losy seryjnych morderców i pielęgnował w sobie chore fantazje. Dał im upust niedługo po tym, jak opuścił ośrodek w wieku dwudziestu jeden lat.
Jako pracownik Kalifornijskiego Departamentu Transportu nabył Forda Galaxie i wkrótce zdał sobie sprawię, jak popularnym zjawiskiem jest podróżowanie autostopem. W całej karierze miał zabrać ponad setkę pasażerów, z których ósemka nie przeżyła wspólnej przejażdżki. W latach 1972-1973 Ed Kemper zabił sześć kobiet w wieku 15-24 lata. Rozczłonkowywał ciała, odbywał z nimi nekrofilskie stosunki. Morderczy rajd zakończył 21 kwietnia 1973 roku, kiedy pozbawił życia matkę za pomocą młotka, a następnie w potworny sposób zbezcześcił jej zwłoki. Tego samego dnia zginęła jeszcze jej najlepsza przyjaciółka.
Ed wsiadł w samochód, pojechał aż do Kolorado, gdzie wydał się w ręce policji, by potem do wszystkiego przyznać się w sądzie. Miał tyle szczęścia, że ze względu na prawne uwarunkowania zamieniono mu karę śmierci na dożywotnie więzienie. Za kratkami chętnie współpracował z FBI, brylował w rozmowach z dziennikarzami i... spotkał Charlesa Mansona, co zostało odnotowane w drugim sezonie Mindhuntera.
Dennis Rader
Kolejny seryjny, który przewinął się przez Mindhuntera znany był pod przydomkami Dusiciel z Wichita i BTK, które... sam sobie nadał. Cóż, jeśli chodzi o poziom bezczelności, Dennis Rader prawdopodobnie przebijał nawet Zodiac Killera. Narcyzm ostatecznie go zgubił. W przeciwieństwie do Zodiaka w końcu dał się złapać, ale zwodzenie organów ścigania szło mu całkiem nieźle. Po raz pierwszy zaatakował 15 stycznia 1974 roku, a aresztowano go dopiero po 31 latach.
Rader wydawał się być wzorowym mężem i ojcem dwójki dzieci, pracował m.in. jako monter systemów alarmowych, był przewodniczącej rady parafialnej. Równocześnie jednak od najmłodszych lat pociągał go sadyzm. Fascynował się też przebierankami, asfiksją erotyczną czy wojeryzmem.
Na początku 1974 roku całe Stany Zjednoczone żyły zabójstwem rodziny Otero. Ofiarami padły wówczas m.in. dzieci w wieku 9 i 11 lat. W październiku tego samego roku w jednej z książek w lokalnej bibliotece miejskiej w Wichita znaleziono szczegółowy opis zbrodni. Tak rozpoczęło się nieludzkie epistolograficzne Eldorado Radera, który w kwietniu zamordował jeszcze 21-letnią Kathryn Bright. Cudem umknął mu wówczas jej brat Kevin, który zdołał uciec pomimo postrzału w głowę. Kolejnych dwóch zabójstw Dusiciel dokonał trzy lata później. O wszystkim napisał w liście wysłanym na początku 1978 roku do stacji telewizyjnej KAKE. Podpisał się wtedy jako BTK, co stanowiło nawiązanie do jego sposobu działania: bind, torture, kill.
Rader czerpał ogromną satysfakcję ze złej sławy i umiejętnie ją podsycał. Wysyłał do mediów zagadki i wiersze, podrzucał w rozmaite miejsca dowody, makabryczne zdjęcia czy charakterystycznie skrępowane lalki. W listach przypisywał sobie czyny, których nie popełnił, ale też wyrażał podziw dla naśladowców. Sprawnie unikał jednak schwytania, robiąc sobie wieloletnie przerwy między kolejnymi zbrodniami, co nie było zachowaniem identyfikowalnym jako typowe dla seryjnego. Ostatnie morderstwo popełnił w styczniu 1991 roku. Potem zapadła cisza na ponad 20 lat.
I nagle w 2004 roku ponownie zaczęły napływać wiadomości od BTK. Jedną z nich była autobiografia Dusiciela, a jeszcze inną - dyskietka wysłana do oddziału stacji Fox. To właśnie ona umożliwiła identyfikację Radera, potwierdzoną później przez analizę DNA.
Dennis Rader dostał dziesięciokrotne dożywocie. Już w więzieniu jako starszy pan udzielił wywiadu, w którym ujawnił, że wrócił do wysyłania listów na początku poprzedniej dekady, ponieważ striggerowała go książka Koszmar w Wichita: Polowanie na Dusiciela BTK. Poza tym jego dzieci dorosły i miał dużo wolnego czasu.
Richard Speck
Richard Speck odpowiada za niemieszczący się w głowie przykład zbrodni kompulsywnej, niezorganizowanej, chaotycznej i niezaplanowanej. W nocy z 13 na 14 lipca 1966 roku pod wpływem narkotyków i alkoholu dokonał masakry w akademiku na przedmieściach Chicago. Na przestrzeni kilku godzin zamordował osiem studentek pielęgniarstwa, które wcześniej gwałcił i torturował. Szybko został zidentyfikowany. Stało się tak, ponieważ jednej z dziewczyn udało się przeżyć. Ukryła się pod łóżkiem, a sprawca ewidentnie miał problem z doliczeniem się liczby ofiar. Ścigany Speck próbował popełnić samobójstwo, ale lekarze uratowali mu życie, a jeden z nich rozpoznał go po tatuażu Born To Raise Hell.
Ten napis wydaje się złowieszczo symboliczny. Richard Speck rzeczywiście jawi się jako potwór. Zanim dopuścił się największej zbrodni miał już na koncie gwałt i morderstwo oraz wielokrotne odsiadki, a po tym, jak zamieniono mu karę śmierci na 1200 lat za kratkami, robił w zakładzie karnym, co chciał. Już po jego śmierci do CBS w Chicago trafiła kaseta wideo z więzienia w Statesville. Przedstawiała Specka, który uprawiał seks ze współosadzonym, brał narkotyki i opowiadał o zabójstwie studentek. - To po prostu nie była ich noc - stwierdził ironicznie.
Inna sprawa, że niesławne nagranie wskazuje na to, że czapa mogła paradoksalnie okazać się dla niego łagodniejszym wymiarem kary niż ćwierć wieku w jednym z najcięższych więzień w Stanach Zjednoczonych...