Nie tylko Psy... Oto nasz wybór 11 najbardziej ikonicznych polskich filmów z lat 90.

Psy.jpg

Najmodniejszym sportem przyszłego roku w naszym kraju będzie surfing na fali nostalgii. Już w styczniu na ekrany kin trafi trzecia część Psów, a istnieją spore szanse, że z okazji dwudziestolecia premiery dostaniemy także nową odsłonę Chłopaki nie płaczą. Wskakujemy na karuzelę filmowego revivalu ninetiesów i wybieramy kultowe produkcje z tamtego okresu.

Be careful what you wish for - mówią Anglosasi. I jest w tym powiedzonku zawarta głęboka mądrość. Jeżeli mowa o kontynuacjach filmów sprzed ponad dwóch dekad, wystarczy przypomnieć sobie Sztos 2, żeby człowiekowi się kompletnie odechciało. Dlatego jesteśmy dalecy od dmuchania balonika oczekiwań w stosunku do projektów Pasikowskiego i Lubaszenki. Chętnie za to wracamy do źródeł, czyli różowych lat dziewięćdziesiątych.

Na liście nie ma Psów, bo to oczywistość i to od tego filmu - a właściwie jego kontynuacji - wychodzimy.

1
Dług
dlug.jpg

Dług został oparty na prawdziwych zdarzeniach, w których jak w soczewce odbijał się dramatyzm czasów postpeerelowskich przemian. Początkiem tej historii była szemrana pożyczka, a końcem - ćwiartowanie bezwzględnego wierzyciela. Krzysztof Krauze obszedł się z tematem na tyle bezpardonowo, że krytycy porównywali jego film do Funny Games Michaela Hanekego, Andrzej Chyra wykreował rolę najbardziej srogiego skur*iela w historii polskiego kina, a Michał Urbaniak napisał muzykę, od której włos jeży się na karku. Swoją drogą, Dług to do dziś najlepsze ostrzeżenie przed chwilówkami, jakie można sobie wyobrazić.

2
Kiler
kiler.jpg

Numer 27 na liście filmów z największą widownią po 1989 roku w Polsce. Do dzisiaj pamiętamy zachwyty, że tak właśnie robi się u nas amerykańskie kino i mocarstwowe plany - oto Jurka Kilera w hollywoodzkiej wersji miał wkrótce zagrać sam Jim Carrey. Oczywiście nic z tego nie wyszło, ale Machulski zrobił jednak kawał rozrywkowego kina z niezapomnianymi kreacjami Pazury, Stuhra, Rewińskiego, Figury czy Kondrata. Tak nam się przynajmniej wydaje, bo ostatni raz widzieliśmy ten film w czasach, kiedy filarem obrony w reprezentacji Polski był Tomasz Wałdoch. Jakby nie było, cultural impact Kilera można po dziś dzień mierzyć liczbą cytatów, które przeszły do mowy potocznej. Prawdziwy Kiler ma pompę paliwową!

3
Młode wilki
mlodewilki.jpg

A co oni umią, ci młodzi wilcy? W połowie lat 90. wydawało się, że Jarosław Żamojda, który zaangażował tutaj Jarosława Jakimowicza i Piotra Szwedesa, uchyla za sprawą Młodych wilków lufcik i wpuszcza do nas świeże powietrze prosto z Hollywood. W dobie zawłaszczenia przestrzeni publicznej przez zorganizowane grupy przestępcze ten kiczowaty film stanowił popkulturową, młodzieżową opowiastkę na temat gangsterki. - Młode wilki to jedna z kilkunastu słabych historyjek ekranowych ostatnich lat, ocierająca się mimowolnie o poważne problemy społeczne. Z fabułki błahej, kręconej pospiesznie i obsadzonej blondaskami z żurnala, opakowanymi w corvetty i mercedesy, wynika grubo więcej, niż zamierzyli twórcy, wyraźnie nastawieni na przeniesienie z dyskoteki na ekran stylu disco - polo - pisał jeden z krytyków, ale sale kinowe pękały w szwach.

Jarosław Jakimowicz od dłuższego czasu zapowiada, że powstanie trzecia część tej produkcji. To mogłoby się udać tylko wtedy, gdyby za kamerą stanął Harmony Korine.

4
Szamanka
szamanka.jpg

Andrzeja Żuławskiego w naszym kraju zawsze ochoczo krytykowano, choć ze zrozumieniem bywało gorzej. Za tę sytuację był w znacznym stopniu odpowiedzialny sam reżyser, który przyciągał skandale jak magnes, wzbudzał kontrowersje i balansował na granicy przypału. I z tego balansowania raz wychodziło mu takie arcydzieło jak Opętanie, a innym razem campowy dramat psychologiczny czy tam thriller erotyczny w postaci Szamanki.

Film został zapamiętany głównie ze słynnej sceny, w której Iwona Petry zjada mózg Bogusława Lindy. Mówiło się zresztą, że amatorka przypłaciła udział w produkcji uszczerbkiem na psychice i trafiła do zakładu zamkniętego. W rzeczywistości tylko uciekła z Polski na wiele lat.

5
Ogniem i mieczem
ogniemimieczem.jpg

Ogniem i mieczem to dla odmiany niekwestionowany numer jeden wśród produkcji, które zarobiły u nas najwięcej i ściągnęły do kin najszersze rzesze widzów, odkąd upadła komuna. Na niższym stopniu podium znajduje się Pan Tadeusz, którego właściwie też powinniśmy uwzględnić, ale dajmy już spokój z tymi epopejami.

Film Jerzego Hoffmana z 1999 roku jest ekranizacją pierwszej części Trylogii Sienkiewicza. I to w zasadzie taki Wiedźmin, tyle że rolę Cesarstwa Nilfgaardu pełni Ukraina, a Geralta - Jan Skrzetuski, czyli Michał Żebrowski. Wszystko się zgadza.

6
Poniedziałek
poniedzialek.jpg

Prowincja, przestępczość, bezrobocie, margines społeczny, patologia... Takie były główne obiekty zainteresowania naszych filmowców dwadzieścia lat z hakiem wstecz. Poniedziałek na tym tle wyróżniał się pod kilkoma względami. Aktorski duet Paweł Kukiz - Bolec cechował się bez wątpienia ekranowym magnetyzmem, Przemysław Wojcieszek wjechał na świeżości z debiutanckim scenariuszem, a żarty miały sporo improwizacyjnego polotu - powstawały ponoć na żywo... No i jeszcze jedna, ważna sprawa. Poniedziałek jako pierwszy film udokumentował narodziny hip-hopu w Polsce. Na ekranie pojawiają się Kaliber 44, Nagły Atak Spawacza oraz Radoskór ze Wzgórza Ya-Pa 3.

7
Billboard
billboard.jpg

Jak tak wgryźliście się w tę listę, to pewnie zauważyliście, że obok filmów wybitnych (Dług) znalazły się na niej także koszmarki. I już pal licho tę Szamankę - tu to jest dopiero katastrofa! Historia młodego pracownika agencji reklamowej, który niespodziewanie wpadł na trop handlarzy tzw. żywym towarem, miała być zanurzoną w satyrze na polski kapitalizm, nadwiślańską próbą spapugowania klimatu Davida Lyncha. Wiecie, mrok, nierozwiązane wątki... No i wyszło tak, jak za każdym razem, kiedy ktoś usiłuje podrobić Lyncha. Nie możemy natomiast pominąć Billboardu, bo ten film to esencja złych lat 90. w polskim kinie; tanich kopii amerykańskiego kina z Miastem prywatnym, Polską śmiercią i Wirusem na czele.

8
Samowolka
samowolka.jpg

A tu dla odmiany coś, co mogło być podróbą kina amerykańskiego, ale reżyser Feliks Falk nie poszedł na łatwiznę i wrzucił często wałkowany w najtisach temat w formę krótkiego, bo ledwie godzinnego, dramatu psychologicznego. O jaki temat chodzi? O tzw. falę, czyli znęcanie się nad żołnierzami młodszymi stażem przez starych wiarusów, zjawiska, na które armia wydawała ciche przyzwolenie. Krótki, ale niesamowicie intensywny film, przygnębiający stężeniem zwyrodnienia i beznadziei, jakie wylewały się z ekranowych koszar. W bonusie Mariusz Jakus w roli Tygrysa, najgorszego zwyrola w jednostce. Jeden z naszych redaktorów stwierdził, że w lata 90. w polskim kinie to w dużej mierze albo depresja, albo gówno. Tu mamy depresję.

9
Kroll
kroll.jpeg

Ale zostańmy jeszcze przy wojskowym temacie. Tytułowy Marcin Kroll dezerteruje z wojska, bo nie dość, że nie potrafi znieść panującego tam terroru, to jeszcze odkrył romans żony z jego najlepszym przyjacielem. Dwa lata po upadku komuny Władysław Pasikowski pokazał, że chociaż w kraju wszystko dopiero zaczynało się układać, pod względem filmów nie musimy już czuć kompleksów wobec Zachodu. I że nawet w biednej, wczesnonajtisowej rzeczywistości potrafimy pisać bardzo dobre, realistyczne scenariusze. W końcu ilu innych facetów mogło przejrzeć się w postaci zdesperowanego Krolla? Wielu. Co prawda wielu twórców chciało być potem jak Pasikowski, no i było jak było. Ale sam Kroll - świetny.

10
Nic śmiesznego
nicsmiesznego.jpg

To chyba o Ronaldinho powiedziano kiedyś, że potrafi snuć się po boisku bez celu przez 88 minut, by nagle zrobić ze dwie – trzy firmowe akcje, strzelić gola i sprawić, że i tak wszyscy będą pamiętać tylko o nim. I to jest mniej więcej casus Nic śmiesznego. Całościowo film nie trzyma równego poziomu, a tam, gdzie Koterski skręca z hucpy w stronę tematów egzystencjalnych, robi się po prostu nudno. Sam finał – z Małgorzatą – to rzecz do szybkiego przewinięcia. Ale nigdy przedtem ani potem reżyser nie był tak dobry w konstruowaniu pojedynczych scenek. Długo by wymieniać – sraczka kierownika planu, rozmowa przez telefon, czarny Olek czy las krzyży… Koterski położył nacisk na elementy czysto komediowe i wygrał. Dlatego do dziś ten film wspomina się tak dobrze.

11
Łowca. Ostatnie starcie
lowca.jpg

Na koniec nie możemy pominąć jeszcze jednego istotnego wątku polskiej kinematografii lat 90. - filmu młodzieżowego. Uważajcie, bo będzie grubo: niejaki Janik (wyjaśniamy - syn Jana) non stop pyka na przedpotopowym komputerze (akcja toczy się w 1993). Pewnego razu na jego drodze stają niejacy Thorn i Gaeth, tata zostaje porwany, a akcja zaczyna dziać się równolegle w realu i grze komputerowej... Ten film wygląda dokładnie tak oldskulowo, jak sobie to wyobrażacie. Kicz straszliwy, ale przymykamy na to oko, bo Łowca. Ostatnie starcie jest najntisem w najczystszej postaci. Frugo, chrupki Potworki, ten film - i poczujecie się, jakby wehikuł czasu przerzucił was do 1994.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz