Nie tylko Ted Bundy: to jest 5 najsłynniejszych seryjnych morderców w historii

odly.jpg

Już za parę dni na ekrany kin wchodzi kontrowersyjna biografia Teda Bundy'ego, Podły, okrutny, zły. Ale popkultura kocha ten temat nie od dziś.

Fenomen popularności Bundy'ego i podobnych mu morderców tylko pokazuje, jak silnie zakorzenionym w amerykańskiej kulturze popularnej jest motyw zabójców-psychopatów. Przyjrzyjmy się najsłynniejszym z nich.

Ale, ale - zanim poznacie tę galerię osobliwości, wejdźcie na nasze insta story, bo mamy dla was 30 podwójnych wejściówek na przedpremierowy pokaz Podłego, okrutnego, złego w warszawskim kinie Atlantic. Kiedy? We wtorek, 7 maja o godzinie 18.30.

1
Zodiak

Nie bez przyczyny to właśnie sprawa Zodiac Killera jest jednym z najbardziej przeoranych popkulturowych tematów, związanych z seryjnymi zabójcami. Mamy więc dwie świetne książki Roberta Graysmitha oraz genialny film Davida Finchera na ich podstawie, który doskonale pokazuje atmosferę wieloletnich polowań na Zodiaka.

Zodiak to był w ogóle dobry wariat. Terroryzował San Francisco i okolice na przełomie lat 60 i 70. Nie tylko z zimną krwią dokonywał morderstw, ale prowadził też wyjątkowo aktywną politykę komunikacyjną. Wydzwaniał na komendę policji, wysyłał listy do lokalnych redakcji (co ciekawe, nie tylko z pogróżkami, ale też z wierszami, fragmentami ubrań ofiar... czy krótką recenzją filmu Egzorcysta), stworzył swój logotyp (podobny do loga firmy zegarków Zodiac, stąd pseudonim) i skwapliwie posługiwał się ksywką, zaczynając korespondencję od słów This is Zodiac speaking.

Najbardziej działa jednak na wyobraźnię to, że morderca nigdy nie został schwytany. Śledztwo ślimaczyło się tak bardzo, że właściwie wszystkie osoby w jakikolwiek związane z dochodzeniem były albo podejrzewane o same zabójstwa, albo - co najmniej o fałszowanie listów i innych dowodów. Podobno w 2007 roku policja z San Francisco wróciła do sprawy. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

2
Richard Ramirez

Współczesny Kuba Rozpruwacz, który mieszkańcom Zachodniego Wybrzeża zamienił upalne lato 1985 roku w koszmar - choć pierwsze morderstwo popełnił już w kwietniu poprzedniego roku. Miał bardzo charakterystyczny modus operandi. Po zmierzchu krążył samochodem ulicami (stąd pseudonim Nocny łowca), włamywał się do domów, gwałcił i mordował. Często w wyjątkowo brutalny sposób, za pomocą noża. Był też zafiksowany na okultyzm i satanizm, więc zdarzało mu się zostawić na miejscu zbrodni pentagram, co jeszcze potęgowało psychozę.

Tak więc to było lato stulecia w Los Angeles, ale ludzie zamykali się na cztery spusty, organizowali patrole, generalnie - pełne szaleństwo. Ramirez został ostatecznie został schwytany pod koniec sierpnia. W wyniku prowadzonego śledztwa policja dysponowała już jego zdjęciem, które trafiło do mediów. Morderca został rozpoznany i schwytany po kilkukilometrowym obywatelskim pościgu ulicami miasta (!).

Na tym jednak szopka się nie skończyła, gdyż już na pierwszy proces wjechał z wyrysowanym na ręce pentagramem i powitał zgromadzonych gości okrzykiem: Hail, Satan! Proces ciągnął się latami i kosztował blisko 2 miliony dolarów. Ostatecznie przyklepano Ramirezowi karę śmierci. Oczekiwał na nią tak długo, że ostatecznie zmarł z przyczyn naturalnych kilka lat temu. A Sun Kil Moon zrobiło o tym bardzo dobrą piosenkę.

Aha, jeszcze ciekawostka dla sneakerheadów - Ramirez nosił Reeboki, rozmiar 11.

3
John Gacy

Jak widać na załączonym obrazku, nie tylko seryjny morderca, ale też stand-uper i żartowniś.

Na pewno znacie ten popkulturowy archetyp przerażającego klauna, który można spotkać choćby w powieści To Stephena Kinga czy filmie na jej motywach. No to tutaj macie ten motyw w realu. John Gacy, podobnie jak m.in. Richard Ramirez, był w jakimś stopniu ofiarą patologicznej rodziny. Jego ojciec nadużywał alkoholu i bił swoje dzieci. Mimo to już dorosły Gacy starał się utrzymywać pozory normalności. Znalazł pracę, ożenił się i wszystko wydawało się być w porządku... do czasu pierwszego wyroku za molestowanie dzieci. Kiedy już wyszedł z więzienia, założył firmę w Chicago i ożenił się po raz drugi. Ponownie, nawet mimo rozwodu, sprawy wydawały się iść w dobrym kierunku. Interes się kręcił, chłopina występował jako klaun na charytatywnych imprezach, czyli nie najgorzej to wyglądało. Problem w tym, że w okolicy zaginął młody chłopak, policja zrobiła wjazd na chatę Gacy'ego (był podejrzany z uwagi na wyrok sprzed lat)... i znalazła pod podłogą 27 ciał. Ostatecznie udowodniono mu 33 morderstwa. Ofiary miał zwabiać, pokazując magiczne sztuczki z kajdankami. Gacy'ego skazano na karę śmierci. Jego ostatnimi słowami miały być Kiss my ass, skierowane do klawisza.

A tę całą historię pięknie opisał Sufjan Stevens w jednym z utworów z płyty, poświęconej stanowi Illinois.

4
Ted Bundy

Podczas ostatniego wywiadu, udzielonego w 1989 roku - na dzień przed egzekucją, Ted spokojnie opowiadał o tym, że miał kochających rodziców i wspaniałe dzieciństwo. Dodawał, że zawsze był normalny, miał wielu przyjaciół, nie przesiadywał w barach i nie był zbokiem. Pewnym odchyłem miało być tylko uzależnienie od brutalnej pornografii. Także, dzieciaki, ręce na kołdrę, bo mówimy o seryjnym mordercy, gwałcicielu i nekrofilu, który przyznawał się do 30 zabójstw (dokonanych w latach 1974 - 1978) na terenie sześciu Stanów. Tak naprawdę mówi się, że mógł mieć na koncie nawet 100 ofiar, a pierwszego morderstwa dokonać już w wieku kilkunastu lat.

Oszczędzimy wam szczegółowych opisów zbrodni, bo to wyższy poziom hardkoru. Wiecie, to takie akcje w stylu charakteryzacji zwłok, żeby wydawały się dostatecznie ponętne. Dość powiedzieć, że jednym z koronnych dowodów, który zaprowadził Bundy'ego prosto na krzesło elektryczne, były ślady zębów na pośladku jednej z ofiar.

Co ciekawe, jako niedoszły prawnik Ted w kilku sprawach występował jako swój własny obrońca i nawet przesłuchiwał świadków. Podobno robił doskonałe wrażenie zwłaszcza na przedstawicielkach płci przeciwnej. Musiało tak właśnie być, skoro w okresie rozpraw udało mu się uwieść i ożenić z Carole Ann Boone, która w 1982 roku urodziła mu córkę.

Coś ku przestrodze dla miłośników białego szaleństwa: źródła informują, że Ted był zapalonym narciarzem, ale także złodziejem sprzętu narciarskiego oraz fałszerzem biletów na wyciągi. Także jeżeli lubicie sobie poszusować, być może warto przemyśleć to hobby raz jeszcze.

5
David Berkowitz

Kolejny miłośnik epistolografii, czyli słynny Syn Sama. Tutaj macie kilka przykładów jego listów. Przecież od razu widać, że coś jest nie tak - typ pisał, jak nie przymierzając słynny Kamil Tumulec.

Także gość miał naprawdę bałagan na strychu. Świadczyć o tym może m.in. to, że uważał labradora sąsiada za demona, który zmuszał go do popełnienia zbrodni. Demoniczny nie był z kolei sam Berkowitz: były pracownik pocztowy, pucułowaty chłopaczek, raczej wyjątkowo samotnicza postać. Podobno był naprawdę ciężkim lamusem. Kiedy został złapany, grzecznie przedstawił się policjantowi: Jestem Sam. David Berkowitz. Policjanci, którzy mieli okazję się z nim zetknąć, twierdzili potem, że spodziewali się potwora, a po przesłuchaniach było im już tylko żal tego typa.

Nie zmienia to faktu, że kiedy w połowie lat 70. wpadł na pomysł, by przemierzać Queens i Bronx z czterdziestką czwórką ukrytą w papierowej torbie i mordować kobiety, te dwie nowojorskie dzielnice niemal całkowicie się wyludniły. Ciekawie opisuje to dziennikarz magazynu Rolling Stone, zwracając również uwagę na pewnego rodzaju rewolucję medialną, która była udziałem sprawy Berkowitza. Zresztą film o tym zabójcy nakręcił swego czasu Spike Lee - to Mordercze lato z 1999 roku.

Już za kratami David został szalikowcem Jezusa Chrystusa, zaczął czytać Pismo Święte, napisał też książkę o odnalezieniu wiary, Son of Hope: The Prison Journals of David Berkowitz.  A co do morderstw, to twierdzi, że wszystko przez Biblię Szatana, którą kiedyś przeczytał, coś mu się tam namieszało w głowie i stąd sześć trupów. Proste, prawda?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.