Bądź spokojny, Wilk nie wychodzi z formy. Ikoniczny wers – przerobiony nawet na oprawę przez ultrasów Pogoni Szczecin – padł w Powrocie Molesty szesnaście lat temu, ale od tamtego czasu nic się w tym temacie nie zmieniło. W razie wątpliwości wystarczy zakręcić Ruletą, gdzie uchwycony został ponadpokoleniowy, stonerski dialog pomiędzy weteranem z Hemp Gru i Bersonem. Jakby mało było powodów, uzasadniających tę laudację. Artykuł pierwotnie ukazał się w czerwcu 2022 roku.
To zaraz będą trzy dekady, odkąd Wilku robi rap i pierdoli ten cyrk. Zaczynał na początku lat dziewięćdziesiątych w środowisku, które przychodziło do Hybryd, gdzie hartowała się warszawska scena. Przy wszystkich zastrzeżeniach do filmu Skandal. Ewenement Molesty – akurat okres formacyjny został świetnie udokumentowany i sugestywnie przedstawiony. Jest tam sekwencja, gdzie Wilku wraca do rodzinnego domu. Osiem osób mieszkało w tym mieszkaniu. Dwadzieścia sześć metrów kwadratowych. Nie miałem toalety, toaleta była na dole – w piwnicy. Nie ma do tej pory gazu, nie ma ciepłej wody. Te reminiscencje wraz z przebitkami, ukazującymi siermięgę posttransformacyjnego krajobrazu stanowią klucz do hardkorowego, bezkompromisowego stylu rapera. I z tym większym respektem każą spoglądać na drogę, którą pokonał.
Z doskoku znalazł się w ekipie, która – podczas legendarnych sesji – zarejestrowała Skandal w podwarszawskim Komorowie. Sam miał w to swój wkład. „Się żyje” było jego pomysłem. Jak przyznaje, te słowa ułożyły się właśnie w jego głowie „28.09.97” napisał bez podkładu, trzydzieści minut po tym, jak wrócił do domu pobity przez policję. Można wyczytać z Antologii polskiego rapu. Kontynuował później nagrania z Molestą, stając się ostatecznie jej regularnym członkiem. W podobnym okresie na Mokotowie ukonstytuowało się Hemp Gru. Weszliśmy do studia jako druga ekipa z Prosto, ale nie mieliśmy ciśnienia, puszczaliśmy innych, bardziej przygotowanych od nas. Nie spieszyliśmy się do tego stopnia, że aż Waco przestał nas realizować. Dokończył Szpenio – opowiadał w Antologii o kulisach nagrań z Bilonem. Ślamazarzyła się praca nad ich wspólnym debiutem, ale siła oddziaływania krążka Klucz i bezlitosna miejska dokumentalistyka zespołu momentalnie zapewniła mu miejsce w kanonie.
Hemp Gru stało się właściwie ucieleśnieniem ulicznego stylu w naszym kraju. Najbardziej niebezpieczną grupą jak N.W.A, dysponującą znakiem towarowym, który na osiedlach zyskał rozpoznawalność jak łyżwa czy jabłko. Ale prosto z ulicy wieści docierały również poza getto. Stąd alarmująca okładka Newsweeka, ale też remiksy twórczości formacji w memosferze. Po trylogii z lat 2011-2012 – kolektyw zawiesił działalność, żeby powrócić jednak pod koniec dekady z albumem Eter. Wciąż jednak nie ziściła się przepowiednia Wilka z albumu Nigdy nie mów nigdy: Molesta, Hemp Gru, a później solo! Ale to nie znaczy, że człowiek, co ostrzy maczetę nie ma już w sobie żadnego głodu.
On niezmiennie hip-hop reprezentuje z dumą. Weź jego – opowiadane chropowatym głosem z charakterystyczną, kanciastą artykulacją – dokonania z dwóch kultowych składów, dodaj featy od – nie wiem – nieodjebywalnego storytellingu w Twoim wyborze u Waca do – wspomnianego – Lotu przez miasto i to w głowie się nie mieści. Ze względu na straight forward formułę, hardkorową emblematykę czy – częstokroć – alergenne moralizatorstwo, Wilku WDZ nie doczekał się chyba dotąd odpowiedniego docenienia poza docelową grupą odbiorczą. I od tego jest ten tribute.
1
1988
Przede wszystkim charyzma – od głosu, przez sposób bycia, wygląd i sposób ubioru. Wilku wygląda jak bohater dobrego filmu czy komiksu. Zawsze wzbudza tym duży szacunek. Jakby nie było jest ikoną wciąż popularnego w Polsce ulicznego rapu. Włodi w pewnym momencie odbił w bardziej abstrakcyjne rejony, nie wspominając o Vieniu czy Pelsonie, a Wilku cały czas mocno siedzi w takich wersach i stylu bycia. Co ciekawe – jak nagrywaliśmy z Wilkiem i Bersonem, to Berson – reprezentujący młode pokolenie – mówił, że czuje większy związek z Hemp Gru, które rezonowało jeszcze w dość późnym okresie, niż z Molestą, stanowiącą dla niego melodię odleglejszej przeszłości. Wiele klasycznych, ulicznych składów nie przetrwało – choćby Mor W.A. Tymczasem Hemp Gru to nadal zajebista marka; szanowana. Druga sprawa – wersy; całe pęczki wersów, które do tej pory są używane przez małolatów, chociaż – być może – nie znają ich pochodzenia. No i w końcu, kto dał Elo? Kto dał HWDP?
Ciężki jest wybór emblematycznego momentu. Trochę pomiędzy zwrotkami z Molesty a Hemp Gru. Na Moleście na pewno bardziej brylują Włodi czy Vienio, więc wybiorę wejście Wilk na mikrofonie, w głowie się nie mieści/Jebać leszczy. Zlamusami się nie pieścić. To działa za każdym razem, jak odpalam ten numer. Spośród wielu – naprawdę ikonicznych kawałków – ten najbardziej zapada w pamięć, jeśli chodzi o obraz Wilka.
Wilku WDZ jest – obok Kukona, Tymka czy Zdechłego Osy – jednym z ponad trzydziestu gości na producenckim albumie 1988. „Tylko celne strzały. Ruleta to potężny materiał” – pisał w swojej recenzji Lech Podhalicz. Umieściliśmy ten tytuł ponadto w ścisłej czołówce zestawienia TOP 10 najlepszych płyt producenckich w historii polskiego rapu, więc chyba nie trzeba dodawać nic więcej. Może poza tym, że właśnie w Gdańsku rozpoczyna się trasa „Ruleta Show”. Kolejne przystanki: Kraków, Wrocław, Warszawa, Poznań + Męskie Granie w Katowicach.
2
Pono
Myśmy się poznali bardzo dawno temu. To było w poprzedniej epoce, że tak powiem; w poprzedniej erze. Wilku mieszkał na Służewcu przez dłuższy czas; w okolicach Pigalaka. Byłem wyścigowcem wtedy, czyli mieszkałem na Wyścigach Konnych, więc się przecinaliśmy. Do pierwszego spotkania musiało dojść spontanicznie. Na jakiejś ławce, gdzie przychodziliśmy. Wśród ekipy, która tam przesiadywała był też Wilku. Trudno powiedzieć dokładnie, jak to wyglądało. To był moment, który de facto nie został nawet zauważony. Pamiętam, że Wilku oryginalnie wtedy wyglądał. Miał te swoje włosy, które wyglądały jak afro; zupełnie niespotykane. Od samego początku to była ciekawa postać...
Zawsze mieliśmy o czym rozmawiać. Mam na myśli filozoficzne tematy. Często dołączał do nas Włodek, siedzieliśmy we trzech. Na tym opierały się nasze utwory. To, co nagrywaliśmy było efektem wywodów, które się między nami pojawiały. Nawet przypominam sobie, że pojechaliśmy wszyscy nad morze z dziewczynami; gadaliśmy za parawanem, przysłuchiwała nam się grupka dzieciaków – fajne wspomnienie.
Wilku to silna osobowość. Jego charakter i podejście stanowią największy atut. Bezdyskusyjne, że potrafił się łokciami poprzepychać. Przede wszystkim jednak zawsze wrażenie robiły jego teksty, które są naprawdę mądre. Wiele osób się z nimi identyfikowało i nadal tak jest. Oni w Wilku odnajdywali zwierciadło. Bo to, co robił było szczere, prawdziwe, autentyczne; bez udawania. Tym przekonywał do siebie. Jego teksty miały realny wpływ na życie. Zawsze było w nich drugie dno, sens, puenta.
Jakby ktoś zapytał mnie o Wilka, pokazałbym mu nasze wspólne numery. Ze względu na to, że to, co nagrywaliśmy to dla mnie jest jego wizytówka; świetnie się tam przedstawia. Natomiast on ma całą masę kozackich utworów; bez słabych punktów. Wytypowanie jednego byłoby krzywdzące.
3
Steez
Pierwszy raz widziałem Wilka w jakimś nocnym, lecącym z Ursynowa przez Mokotów do Śródmieścia. Była pewnie trzecia w nocy, miałem łysą głowę, groźną minę i może z dziewiętnaście lat? WDZ miał na sobie duże baggy, kolorowy t-shirt i dready pod amerykańską czapką. Wyluzowany – jak na spacerze z psem – jechał przez swoje rodzime rejony. Tak samo, jak wyróżniał się tam z tłumu najebanych pasażerów, tak też od zawsze wyróżniał się na rapowej scenie. A w tamtych latach było to dużo odważniejsze i bardziej unikatowe niż dzisiaj. Eksperymenty ze stylem, uliczny sznyt, charyzma i dosadne teksty sprawiły, że szybko stał się jedną z najciekawszych postaci. Jak dla mnie najbardziej ikoniczny numer Wilka to kawałek ze Świeżego materiału Waca, ale jego najlepszą wizytówką są wersy z Kto jest kto. Słuchasz i wiesz z kim masz do czynienia. Elo WDZ.
Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!
Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.
Komentarze 0