Sprawa Kyliana Mbappe, który podczas meczu z Montpellier nadawał na Neymara przypomniała, jak niebezpiecznym narzędziem w piłce jest czytanie z ruchu warg. Zabawa trwa już prawie 30 lat i najmocniej kręci się w Hiszpanii. Tamtejsza federacja osób niesłyszących powiedziała telewizjom wprost: nie dzwońcie do nas więcej, bo szukacie skandali.
Kłopoty w raju przychodzą co tydzień. Dopiero co żyliśmy chłodem na linii Messi – Pochettino, a już na afisz pchają się Mbappe i Neymar. Kamery wychwyciły moment, gdy ten pierwszy, siedząc na ławce rezerwowych, skarżył się, że Brazylijczyk w ogóle do niego nie podaje. Obok nie było mikrofonów. Byli za to specjaliści od ruchu warg. Ich tłumaczenie idealnie wpisuje się w narrację o izolacji mistrza świata w latynoskiej szatni PSG. Poza tym przypomina piłkarzom podstawową zasadę piłki ery social mediów. Mianowicie: zasłaniaj usta, gdy krytykujesz, bo na boisku już dawno nie ma miejsca na prywatność.
Znamy te obrazki od lat, mistrzem prewencji jest choćby Leo Messi. On wie, że każde jego słowo może stać się viralem. Wie, że swoją marką porusza w piłce płyty tektoniczne i kiedy ostatnio stał na murawie podczas przerwanego meczu Brazylii z Argentyną, cały czas trzymał rękę przy ustach. Telewizje w Ameryce Południowej pierwszych ekspertów od czytania z ruchu warg zatrudniały już w latach 90., ale dopiero Hiszpania i jej magazyn „El Dia Despues” wyniósł tę sztukę na inny poziom. To tam w 2014 roku wyemitowano scenkę jak Pepe rzuca do Messiego: „Przeciwko mnie zawsze byłeś osrany”. – Ale o czym ty człowieku mówisz? Zawsze strzelałem ci gole – odparł Argentyńczyk, po czym zakończył mecz hat-trickiem.
KONIEC DESCHAMPSA
Był wrzesień 1996 roku, kiedy Europa pierwszy raz zobaczyła, do czego zdolne są kiełkujące telewizje satelitarne. Kluby powoli zaczynały kontrolować przekaz, więc trzeba było pokazać ludziom coś „extra”. Pierwsi w sieć wpadli sędzia Mejuto Gonzalez i liniowy Rafa Guerrero podczas meczu Barcelony z Saragossą. Ten ostatni nie dość, że niesłusznie podpowiedział rzut karny dla gospodarzy, to jeszcze pomylił faulującego. Wściekły Gonzalez, rzucający mięsem na prawo i lewo szybko stał się hitem telewizji. Tak właśnie rodziła się legenda „El Dia Despues”, programu szukającego historii tam, gdzie inni bali się zajrzeć albo nie mieli do tego zdolności.
Nic dziwnego, że dzisiaj wiele telewizji kontynuuje te tradycje. Po pierwsze – tego chcą ludzie. Po drugie – świat piłki jest tak zamknięty, a wywiady tak wygładzone, że każdy chce widzieć jak rzeczy wyglądają naprawdę. Ta potrzeba naturalności sprzyjała i sprzyja wszelkim materiałom typu „Liga od kuchni”, choć tutaj akurat na polskim gruncie o czytaniu z ruchu warg nigdy nie było mowy.
Kiedy parę lat temu tworzyłem dla Canal+ kulisy meczów Ekstraklasy, zdarzali się piłkarze zasłaniający usta na widok mikrofonu. Wyglądali groteskowo, bo robili to nawet wtedy, gdy gadali o pogodzie. Rozmowy o zaległościach w klubach dla świętego spokoju i tak nigdy nie były publikowane, a całość kręciła się na łapaniu scenek wokół ławki rezerwowych i gagów typu „Siadaj na dupie, Kiereś”.
W Hiszpanii to byłoby za mało. Francja też szybko zrozumiała, że wpychanie kamer tam, gdzie się tylko da i zatrudnienie analityków mowy może rzucić na mecze inne, unikalne światło. Didier Deschamps do dziś zasłania usta, gdy mówi coś kontrowersyjnego po tym jak w 2000 roku zaraz po finale Euro wychwycono jego rozmowę z Rogerem Lemerrem na temat odejścia z reprezentacji.
Mówi się zresztą, że to on był pierwszym, który notorycznie stosował ten gest. Najwyższa Rada Audiowizualna we Francji potępiła wtedy działania telewizji, więc piłkarze przez jakiś czas mieli spokój. Z czasem jednak stacje nauczyły się balansować: nie tłumaczą wszystkiego i nie szukają skandali na siłę, ale kiedy już coś trafią – publikują. Przykładem ostatni Mbappe, gdzie nawet przez moment nie było wątpliwości o czym tak żywiołowo dyskutuje napastnik PSG.
MANEWR FANTASTICO
Oczywiście czasem można przestrzelić. Nawet najlepsi eksperci przyznają, że nigdy nie mają stuprocentowej pewności, co dany zawodnik powiedział. Skuteczność to jakieś 60 procent, często dużo w tym nadinterpretacji – pokazała to zresztą sprawa Zidane’a i Materazziego. Po finale mundialu w 2006 roku każdy dziennik wziął się za próbę odszyfrowania rozmowy i każdy spudłował. Udało się odczytać, że tematem była siostra Francuza, ale słowa o prostytucji i terroryzmie były już dopisane. Te same błędy w przeszłości popełniała brazylijska telewizja Globo. Już w 1994 roku wysyłała przeprosiny do selekcjonera Carlosa Alberto Parreiry, by w 2006 roku manewr powtórzyć i znowu znaleźć się w centrum skandalu.
Brazylijczycy podczas mundialu w Niemczech pojechali po bandzie. Program „Fantastico” zatrudnił trzech głuchoniemych i każdego dnia dostarczał im obrazki z meczów, by wyłapywali tzw. „smaczki”. Selekcjonerem Canarinhos znowu był Parreira i w pewnym momencie nie wytrzymał. Pojawiły się nawet plotki o zwolnieniu redaktora naczelnego programu. Ludzie z Globo spotkali się z szefami federacji, ale ich stanowisko było proste: boisko to przestrzeń publiczna. Musisz uważać nie tylko na to, co robisz, ale też co mówisz.
Luis Felipe Scolari w 2014 roku powiedział: „Nie da się już pracować. Telewizje robią z nas klaunów”. Nic dziwnego, że najwięcej piłkarzy zasłaniających usta widzimy w Ameryce Południowej. Radamel Falcao kilka lat temu zakrył usta, gdy umówił się z graczami Peru, by do końca spotkania eliminacji MŚ pilnowali wyniku 1:1, urządzającego obie strony. Mimo to telewizje nawet w tej sprawie znalazły sposób, by zdemaskować napastnika Kolumbii.
SZTUCZNA INTELIGENCJA CZEKA
Clarence Seedorf jakiś czas temu zaproponował, by całkowicie zakazać w piłce zasłaniania ust. To właśnie wtedy najczęściej dochodzi do rasistowskich wyzwisk. Piłkarze odpowiadają, że nie ma w tym żadnych niecnych zamiarów, to po prostu pragmatyzm. Gdy grasz przy 70 tysiącach ludzi i chcesz porozmawiać, czasem przykładasz dłoń do ust, by wzmocnić siłę głosu.
Robił tak podobno Phil Foden, gdy wiosną po meczu z Borussią uciął sobie pogawędkę z Erlingiem Haalandem. W świat od razu poszła historia o tajemniczych dyskusjach na temat transferu Norwega. Eksperci znowu próbowali wyłapać jakiekolwiek zdania, na co sam Foden odparł, iż chodziło tylko o mecz. Minuta pogawędki na murawie chyba faktycznie nie jest najlepszą okazją, by dyskutować o tym jakie plany względem Haalanda ma Mino Raiola.
Kylian Mbappe pewnie za moment też będzie to przerabiał. Jeśli PSG w tym sezonie zagra z Realem, kilka kamer będzie wycelowanych tylko w niego. Mikrofony staną najbliżej jak się da. Eksperci od czytania z ruchów warg staną w gotowości byle tylko podgrzać atmosferę wokół transferu. Już teraz mówi się, że pomagać może im sztuczna inteligencja, robiąca na tym polu coraz większe postępy. O tym się dużo nie mówi, a to mógłby być kolejny gamechanger do urozmaicania rozrywki kibica i snucia nowych opowieści wokół piłkarzy.