Niewielcy snajperzy wielkich drużyn. Jak podbić turniej bez goli napastnika

Zobacz również:Piękne kulisy kadry Manciniego. 12 rzeczy, których dowiedzieliśmy się po serialu „Sogno Azzurro”
Reprezentacja Włoch
Matthias Hangst/Getty Images

Zdarzały się mistrzostwa będące popisami genialnych strzelców zwycięskiego zespołu, którzy ciągnęli go przez kolejne rundy aż do finału. Popisy Mario Kempesa z 1978, Paulo Rossiego z 1982, Marco Van Bastena z 1988 czy Ronaldo z 2002 roku do dziś są pamiętane. A brazylijskie mistrzostwo z 1994 roku ma twarze Romario i Bebeto. Coraz częściej dochodzi jednak do sytuacji, w której napastnik jest tylko trybikiem zwycięskiej drużyny. Ciro Immobile może na Euro 2020 podtrzymać tę tendencję.

Jeśli wygra Anglia, Harry Kane będzie jedną z twarzy jej triumfu. Po tym, jak trzy lata temu został królem strzelców mundialu i po tym, jak od lat jest czołowym strzelcem Premier League, teraz może poprowadzić drużynę także do mistrzostwa Europy. Wprawdzie turniej rozpoczął od bycia krytykowanym za mecze bez zdobytej bramki, ale obecnie ma już w dorobku cztery trafienia i już tylko jedno dzieli go od sięgnięcia po tytuł najlepszego strzelca turnieju. To byłaby, patrząc na ostatnie turnieje, nietypowa sytuacja. Bo coraz częściej drużyny, które dominują na mistrzostwach, nie mają wcale bardzo skutecznych napastników. Od 2012 roku nie zdarzyło się, by król strzelców był jednocześnie napastnikiem zwycięskiej drużyny. W całym XXI wieku doszło do tego tylko trzykrotnie na dziewięć turniejów.

Kiedyś bywało inaczej. Każda zwycięska drużyna miała genialnego snajpera. Mundial 1978 był popisem Mario Kempesa. Scenę po nim przejął cztery lata później Paulo Rossi. W lecie 1988 rządziła Holandia Marco Van Bastena, a w 1994 szaleli Romario z Bebeto. W podobny sposób zdominował turniej jeszcze tylko Ronaldo w 2002 roku. Czasem, nawet gdy napastnik nie zdobywał korony króla strzelców, jego gole pomagały jednak ciągnąć zespół. Angelos Charisteas w 2004 roku przegrał indywidualną walkę z Milanem Barosem, jednak jego trzy gole wydatnie pomogły Grekom sprawić sensację stulecia. Francja z 2000 roku miała talent rozłożony równomiernie na wszystkie formacje, jednak trzy trafienia Thiery’ego Henry’ego nie były bez znaczenia. Podobnie jak w 2008 roku, gdy Hiszpania grała jeszcze dwójką w ataku i Fernando Torres z Davidem Villą skradli show na boiskach Austrii i Szwajcarii.

Często bywało jednak tak, że do finałów dochodziły drużyny, których napastnicy strzelecko milczeli albo trafiali bardzo sporadycznie. Nierzadko byli to wielcy piłkarze, bo nikt przecież nie określiłby inaczej Torresa, Robina Van Persiego, Gonzalo Higuaina czy Miroslava Klosego. Jednak i im zdarzały się turnieje, podczas których poświęcali się pracy dla drużyny, niemal w ogóle nie trafiając do siatki. W podobnej sytuacji może tego lata znaleźć się Ciro Immobile. Jeśli trafi w finale, jego dorobek będzie jeszcze wyglądał przyzwoicie. Jednak na razie może się pochwalić tylko dwiema bramkami zdobytymi w dwóch pierwszych meczach. Jeśli mecz na Wembley będzie w jego wykonaniu wyglądał tak, jak kilka pozostałych, w przyszłości dołączy do tej listy. Napastników wielkich drużyn, którzy pomogli w osiągnięciu dobrego wyniku inaczej niż poprzez strzelanie goli.

1
Stephane Guivarc'h (Francja, 1998)

Archetyp napastnika sięgającego po triumfy, mimo że nie strzela goli. Piłkarz AJ Auxerre w trakcie mundialu w 1998 roku był podstawowym piłkarzem drużyny Aime Jacqueta, mimo że przez cały pamiętny turniej ani razu nie trafił do siatki. To były mistrzostwa Zinedine’a Zidane’a, czy Laurenta Blanca, całującego glacę Fabiena Bartheza. Guivarc’h biegał z przodu, by momenty chwały mogli mieć inni. Choćby Lilian Thuram, boczny obrońca, strzelający w półfinale dwa gole przesądzające o zwycięstwie z Chorwacją. Karierę reprezentacyjną mistrz świata zakończył z jednym golem na koncie. W klubach potrafił nawet strzelić ponad dwadzieścia goli w sezonie, ale i tak do historii przeszedł jako ten, który nie strzelał.

2
Pedro Pauleta (Portugalia, 2004)

To wbrew pozorom był znakomity napastnik, jedna z legend Paris Saint-Germain i autor 47 trafień w kadrze. Tyle że akurat rzadko błyszczał na wielkich turniejach. W piętnastu meczach, jakie na nich rozegrał, strzelił tylko cztery gole, z czego trzy, kiedy miał przeciwko sobie Tomasza Hajtę. W 2004 roku, gdy Portugalia na własnych boiskach dotarła do finału, grał w podstawowym składzie niemal w każdym meczu, jednak do siatki nie trafił ani razu. Co gorsze, jego zmiennik Nuno Gomes zdobył tylko jedną bramkę. Portugalczyków do finału dociągnęli przede wszystkim znakomici skrzydłowi i ofensywni pomocnicy. Pozycja środkowego napastnika na długie lata została ich wielkim problemem.

3
Luca Toni (Włochy, 2006)

Na mundial do Niemiec jechał po fenomenalnym sezonie, w którym strzelił dla Fiorentiny aż 31 goli. Spodziewano się więc wobec niego cudów, jednak Marcelo Lippi rzadko je od niego otrzymywał. Rosły snajper zwykle występował podczas mundialu w 2006 roku jako jeden z dwójki napastników. Selekcjoner próbował go uzupełniać innym napastnikiem jak Alberto Gilardino albo cofającym się Francesco Tottim. Niewiele to jednak dawało. Toni miał na tamtym turnieju tylko jeden mecz, który Włochom wygrał — ćwierćfinał z Ukrainą, w którym strzelił dwa gole. W pozostałych spotkaniach, w których grał regularnie, strzelecko milczał i po turnieju pozostał we Florencji. Dopiero rok później przeniósł się do Bayernu Monachium, gdzie udowodnił strzeleckie umiejętności. Jednak podczas letniego niemieckiego miesiąca w 2006 roku zajmował się akurat czym innym niż strzelanie.

4
Miroslav Klose (Niemcy, 2008)

To pewien paradoks, bo jadąc na Euro w 2008 roku, Klose miał już na koncie dwa znakomite turnieje, w których ciągnął Niemców za uszy. W 2002 roku jego pięć goli wydatnie pomogło w awansie do finału, w 2006 kolejne pięć bramek pozwoliło mu zdobyć tytuł króla strzelców i zgarnąć brązowy medal. Jednak akurat do srebrnego medalu w 2008 roku przyczynił się w sposób nieznaczny. Zdobył wprawdzie dwie ważne bramki w ćwierćfinale z Portugalią i półfinale z Turcją, ale dwa gole to dorobek, który w przypadku takiego snajpera nie mógł zachwycać. Najlepszym strzelcem Niemców okazał się wówczas skrzydłowy Lukas Podolski.

5
Robin Van Persie (Holandia, 2010)

Holandia Berta Van Marwijka była nastawiona na przeszkadzanie rywalom oraz szybkie kontrataki, w których błyszczeć mieli przede wszystkim skrzydłowi. Robin Van Persie głównie absorbował uwagę obrońców, podczas gdy to Arjen Robben czy wchodzący z drugiej linii Wesley Sneijder dbali o zagrożenie pod bramką przeciwników. Van Persie potrafił strzelać jak na zawołanie, ale akurat w tamtej drużynie z mundialu w RPA odgrywał zupełnie inną rolę.

6
Fernando Torres (Hiszpania, 2010)

Rola środkowego napastnika w hiszpańskiej drużynie ewoluowała w trakcie trwania całej złotej epoki. W 2008 roku Torres i David Villa odegrali kluczową rolę, grając w duecie z przodu. W 2010 roku Vicente Del Bosque wystawał już tylko jednego typowego snajpera, którym zwykle był Torres, a dla Villi znajdował miejsce na skrzydle. Stamtąd były piłkarz Valencii czy Barcelony ostrzeliwał bramkę rywali, podczas gdy osamotniony Torres poświęcał się z przodu dla zespołu. W RPA rozegrał siedem meczów, w których ani razu nie trafił do siatki. Dwa lata później na Euro selekcjoner często decydował się w ogóle rezygnować z napastnika w podstawowej jedenastce, wpuszczając Torresa jedynie z ławki. Jednak paradoksalnie w tej roli strzelił więcej goli, niż podczas wygranych mistrzostw świata, grając zazwyczaj od pierwszej minuty.

7
Gonzalo Higuain (Argentyna, 2014)

Zaliczył spektakularne pudło w finale przy bezbramkowym wyniku, mogące zmienić bieg historii i dać Lionelowi Messiemu pierwsze w karierze mistrzostwo świata. Jednak spudłował. Tak, jak robił przez większość turnieju. Argentyńczyk potrafił błyszczeć, strzelając nawet po trzydzieści goli na sezon, jednak na mistrzostwach w Brazylii zwykle nie było z jego strony większego zagrożenia. Jedynego gola strzelił w ćwierćfinale przeciwko Belgii.

8
Miroslav Klose (Niemcy, 2014)

Na turniej jechał, mając już 36 lat i grając w Lazio, w którego barwach strzelił sezon wcześniej tylko siedem goli. Nie pasował już dorobkiem klubowym do pozostałych zawodników z niemieckiej kadry, ale selekcjoner wziął go na mistrzostwa, tyleż za zasługi, ileż ze względu na to, że nikogo lepszego na horyzoncie nie było widać. W pierwszych meczach był tylko zmiennikiem, w decydującej fazie wskoczył do składu i swoje zrobił, zostając najlepszym strzelcem w historii mistrzostw świata. Akurat na tym turnieju jego bramki wiele jednak nie zmieniły — trafił tylko dwa razy, z Ghaną w fazie grupowej oraz z Brazylią, w meczu wygranym 7:1. Okazał się przydatnym zadaniowcem, ale trudno powiedzieć, by na jego barkach Niemcy dotarli do końcowego triumfu. Więcej goli od podstawowego napastnika strzelił rezerwowy skrzydłowy Andre Schuerrle.

9
Eder (Portugalia, 2016)

Po zakończeniu kariery przez Pauletę sytuacja w portugalskim ataku była tak zła, że selekcjoner Fernando Santos w 2016 roku zaprzestał prób wystawiania z przodu któregoś z wyuczonych środkowych napastników, którzy zwykle zaniżali wysoki poziom jego drużyny i na turnieju we Francji grał dwójką fałszywych snajperów, którymi byli przesunięci ze skrzydeł, ruchliwi i nietrzymający się pozycji Cristiano Ronaldo i Nani. Eder, czyli jedyny klasyczny napastnik w kadrze, pojawił się na boisku jedynie na trzynaście minut w fazie grupowej. Dopiero w finale selekcjoner dał mu więcej czasu, a jego indywidualna akcja zakończona golem pozwoliła Portugalii sięgnąć po mistrzostwo. Eder przydał się więc niesamowicie. Nawet jeśli był to tylko jeden epizod w do bólu przeciętnej karierze i na bardzo słabym turnieju, jaki do momentu tamtego strzału rozgrywał.

10
Olivier Giroud (Francja, 2018)

Piłkarz, który po dwudziestu latach powtórzył historię Stephane’a Guivarch’a, zostając z Francją mistrzem świata bez strzelenia choćby gola. Napastnik drużyny Didiera Deschampsa właściwie nie oddawał zresztą w ogóle strzałów. Był na murawie po to, by pomagać błyszczeć Antoine’owi Griezmannowi i Kylianowi Mbappe. Była to naturalna konsekwencja sezonu, w którym strzelił tylko siedem goli w Premier League. Dorobek w kadrze ma bardzo dobry, bo 46 bramek to drugi wynik w historii reprezentacji, ale akurat na turnieju w Rosji kompletnie nie było widać, że Giroud to tak naprawdę bardzo groźny strzelec.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie, który o Bayernie Monachium pisze tak samo często, jak o Podbeskidziu Bielsko-Biała. Szuka w Ekstraklasie śladów normalności. Czyli Bundesligi.