Niezwykła zwykła dziewczyna. Florence Pugh to najbardziej bezpretensjonalna gwiazda współczesnego Hollywood

Florence Pugh
fot. Marilla Sicilia/Archivio Marilla Sicilia/Mondadori Portfolio via Getty Images

Ma na koncie rolę u Ariego Astera, w produkcjach z logiem Marvela i nominację do Oscara. Za rok zobaczymy ją u Christophera Nolana i w drugiej Diunie Villeneuve’a. Na czym polega cały ten hajp na Florence Pugh? Czemu warto mieć ją na radarze?

Miałem okazję widzieć Florence Pugh. Na czerwonym dywanie w Wenecji, na premierze Nie martw się, kochanie. Niestety, wszyscy żyli dramą wokół filmu, najwięcej mówiło się o tym, że nie pojawiła się na konferencji prasowej i że Harry Styles namelał na Chrisa Pine'a. Jednak z tego festiwalu będę pamiętał coś innego. Dwie scenki, które zbudowały mi obraz Pugh.

Po pierwsze – kiedy wszyscy sunęli po czerwonym dywanie powolnym, dumnym krokiem, ona poszła tam pod rękę ze swoją babcią i całą uwagę skierowała na nią. Kilka miesięcy wcześniej Granny Pat powiedziała, że nie zamierza odnawiać paszportu, bo na pewno nie będzie podróżowała przed śmiercią – mówiła Pugh na kanapie u Setha Meyersa. To było tak ponure, powiedziałam: „oczywiście, że będziesz, jesteś poszukiwaczką przygód!”. Potem zapytałam ją: „babciu, a co powiesz, żeby polecieć ze mną na premierę do Wenecji? Zgodziła się i doskonale się tam odnalazła: zaczęła pozować fotoreporterom, kręcić piruety, kłaniać się do zdjęć. Pugh od lat powtarza, że babcia zawsze była ważną osobą w jej życiu – wychowała się z nią, razem chodzą po górach i oglądają Beara Gryllsa, ma w niej punkt oparcia. Miesiąc przed festiwalem w Wenecji aktorka była na pokazie nowej kolekcji Valentino w prześwitującej różowej sukni. Pojawiło się sporo hejtu, Granny Pat tylko pytała zdziwiona: „żeby tyle szumu robić o sutki?!”.

Wracając do Wenecji, była jeszcze jedna scena, która siedzi mi w głowie – Pugh po sesji z babcią, pobiegła do swoich fanów. W pewnym momencie podeszła do kogoś z tłumu, szeroko otworzyła ze zdziwienia oczy, totalnie ją zamurowało. Była to dziewczyna, która od kilku godzin koczowała z kartonowym transparentem: Florence, dzisiaj mijają trzy lata odkąd zaczęłam walkę z rakiem. Jesteś moją inspiracją. Stąd płynie prosty wniosek: Florence Pugh raczej daleko do wizerunku celebrytki odklejonej od rzeczywistości, to być może ostoja normalności w Hollywood, a przy tym bohaterka nowych czasów i nowego pokolenia.

Szama to życie

Na początek krótkie bio: Pugh urodziła się w 1996 roku w Oxfordzie, gdzie na początku lat 90. jej ojciec zbudował swoje małe gastro imperium. Biznes rozpoczął od pizzeri w klimacie nowojorskim, potem otwierał kolejne lokale m.in. z meksykańską szamą. Największą furorę zrobiła Café Coco, która ponoć ciągle serwuje najlepsze cappuccino w mieście. W przypadku Pugh to o tyle istotny temat, że sama podkreśla na każdym kroku, że temat gastro zawsze był wpisany w jej DNA. Tata miał restauracje, dziadek pracował na targach owocowych i prowadził pub. Jesteśmy wielką kochającą szamę rodziną! – mówiła w wywiadzie dla angielskiego Vogue’a. I dodała, że właśnie gotowanie było dla niej ratunkiem w pandemii.

To wtedy na spontanie wymyśliła Cooking With Flo, cykl storiesów na Insta, w których robiła tutoriale z tego, jak przygotować domową marmoladę, tosty, czy ratatuj z resztek z lodówki. Pugh jest aktywna w socialach, nie ma problemu z odsłanianiem prywaty i wrzucaniem cringe’owych fotek z chaty, jak mówiła w wywiadzie dla Elle: Są momenty, że jestem wystrojona i dwie niesamowite dziewczyny robią mnie na bóstwo. Idę tak na czerwony dywan, pozuję, ale to trwa tylko dwie godziny. Potem wracam do domu i robię marmoladę w łachach po domu. OK, jak ktoś chce, może doszukiwać się w tym roboty PR-owców, niemniej to jest jedna z rzeczy, za które ludzie ją pokochali. Florence po prostu sprowadza swój sukces na ziemię, wymyka się szufladce gwiazdy z innej planety, jawi się raczej jako normalna typiara.

Maryja, rozbudzona nastolatka i Lady M.

Druga połówka rodziny to już zajawki stricte artystyczne. Matka była tancerką. Rodzeństwo, z którym Pugh spędziła całe dzieciństwo, poszło tym śladem. Brat Sebastian (znany pod pseudo Toby Sebastian) jest singer-songwriterem, grał też w piątym sezonie Gry o tron. Siostra Arabella Gibbins jest aktorką, piosenkarką i trenerką wokalną. Najmłodsza z rodzeństwa Pugh, 19-letnia Rafaela, też zaczyna działać. Florence debiut zaliczyła w wieku sześciu lat – zagrała Maryję w jasełkach, potem chciała śpiewać, więc mama zaczęła ją nagrywać i wrzucać na YouTube’a. Rzecz można spokojnie znaleźć pod hasłem Flossie Rose – nastoletnia Pugh z czarną kreską pod okiem plumka na gitarze i śpiewa Wonderwall Oasis zachrypniętym głosem. Tajemnica chrypy tkwi w tym, że miała problemy z tchawicą, z tego powodu jej rodzice zdecydowali się na trzy lata przenieść do Hiszpanii. Wracając do artystycznych wprawek: Pugh nie skończyła szkoły aktorskiej, po prostu wysłała wideo z telefonu na casting do Upadających Carol Morley i zmiotła całą konkurencję.

To debiut ważny z dwóch powodów – Pugh wcieliła się tam w postać Abbie Mortimer, jak zauważa Marta Stańczyk z Ekranów, nastolatki o rozbudzonej seksualności i erotycznym oddziaływaniu, które potrafią zatrząść posadami uporządkowanego na pozór świata [...] Pugh ze swoją cielesnością, energią, witalnością gryzła się z wystudiowanymi kanonami, pozami i regułami gry. Druga rzecz – praca z Morley sprawi, że w przyszłości będzie celowała w pracę z reżyserkami,, a także według określonego klucza wybierać role. Zwykle będą to dziewczyny wepchnięte do kąta, zmuszone do wyrażania opinii niezgodnych z ich potrzebami, w których w końcu coś pęka. Na językach Pugh jest od premiery Midsommara w 2019 roku, jeśli jednak któraś z ról mogła być dla niej przełomem, była nią Lady M. – rzecz o nastolatce zmuszonej do małżeństwa, wciśniętej (dosłownie i w przenośni) w sztywny gorset, która podważa i obnaża to, co uznawane za oczywisty dla kobiet wymóg i robi to w sposób autentycznie przerażający. To właśnie ten film sprawił, że Ari Aster, Greta Gerwig i Cate Shortland chcieli mieć ją u siebie. Aster ponoć czekał miesiącami, aż Pugh zejdzie z planu Małej doboszki i będzie mogła podesłać mu self-tape'a.

Nowe standardy

No i to, co wielokrotnie powraca w filmach z nią, to historyczny kostium z feministyczną nadbudową. Bez większego namysłu można wymienić Lady M., Król wyjęty spod prawa, Małe kobietki. Obrazu dopełniają dwa ostatnie – Nie martw się kochanie i Osobliwość. Ten pierwszy wpisany jest w złote lat 50., w których faceci debatują, jak zbawić świat, a kobiety sterczą przy garach. Pugh gra w nim potulną, przykładną panią domu. Jest tak do czasu, gdy postanawia w końcu wyrwać się z klatki i pokazać konwenansom środkowy palec. To znamienne, że chwilę później na Netfliksa wchodzi Osobliwość Sebastián Lelio. Pugh znowu w kostiumie, tym razem z czasów przemysłowej rewolucji, znowu musi wyjść przed szereg. Tu pojawia się jako angielska pielęgniarka badająca sprawę rzekomej świętej, 11-latki, która nie je ponoć od czterech miesięcy i karmi się jedynie manną z nieba. Zmorą także i tej postaci są konserwatywne, opresyjne, patriarchalne hierarchie – bohaterka Pugh boską interwencję poddaje pod wątpliwość, wystawia się przez to na punche dewotów i starszyzny, w której zasiadają, rzecz jasna, sami faceci.

Ani film Wilde, ani Lelio nie są żadnymi przełomami – ten pierwszy jest zbyt czytankowy, nachalny, deklaratywny; drugi trochę bez wyrazu – a jednak Pugh potrafi wziąć oba na swoje barki i zdominować ekran. Ma w sobie jakąś prowokującą iskrę, do tego arsenał różnych emocji i aktorskich skilli. Bo mimo, że w swoich bohaterkach szuka punktów zbieżnych, nie bazuje na jednym patencie. Jako Dani w Midsommar była dziewczyną przechodzącą przez żałobę, jako Yelena Belova w Czarnej wdowie zamieniała się w zawodową morderczynię i odrobiła lekcję z kickboxingu. Była jeszcze Amy March z Małych kobietek – zuchwałą i skorą do pyskówek dziewuchą, która robi i mówi to, na co ma ochotę. Ta pewność siebie, upór, odrobina bezczelności to rzeczy charakterystyczne dla samej Pugh, co podkreślała Scarlett Johansson. To, czym zwraca uwagę i czym reprezentuje swoje pokolenie, to fakt, że nie boi się mówić, co myśli. Nie byłam taka, kiedy sama miałam 20 lat. Za moich czasów trzeba było wszystkim schlebiać, żeby wejść do branży. Florence tego nie ma. Jest sobą.

I tu jeszcze raz przytoczę Martę Stańczyk, która celnie zauważa, że tematem niezwykle często podejmowanym w kontekście Pugh, także przez nią samą, jest ciało. Nie ma konwencjonalnej fizyczności seksbomby czy modelki. Fakt, aktorka nie boi się mówić o relacji ze swoim ciałem publicznie, że jest pogodzona z jego rozmiarem i wszystkimi wadami, które czynią ją tym, kim jest. Ta narracja o samoakceptacji jest przy tym odświeżająca i zupełnie naturalna. Pugh wali wprost: body shaming w social mediach to najbardziej palący problem, z jakim zmagają się dziś młode kobiety, dlatego sama nie ma zamiaru umizgiwać się hollywoodzkim kanonom piękna, chudnąć na żądanie i szlifować idealne proporcje, raczej woli unicestwiać stare standardy i wyznaczać nowe, wykazując wiarę, że można w tym świecie osiągać sukces na własnych warunkach. Efekt? Ma na koncie nominacje do Oscarów i nagród BAFTA, okupuje szczyty tabeli najgorętszych nazwisk swojego pokolenia, karierę mierzy wyborem repertuaru i ma apetyt na więcej – za rok zobaczymy ją u Nolana i w drugiej Diunie Villeneuve’a, planuje też powrót do muzyki i wydanie płyty. A to dopiero początek tej drogi.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Mateusz Demski – dziennikarz, krytyk, bywalec festiwali filmowych. Pisze dużo o kinie na papierze i w sieci, m.in. dla „Przekroju”, „Przeglądu”, „Czasu Kultury” i NOIZZ.pl. Ma na koncie masę wywiadów, w tym z Bong Joon-ho, Kristen Stewart, Gasparem Noé i swoją babcią.
Komentarze 0