George Weah w piłkarskiej reprezentacji Liberii czy Steve Nash w koszykarskim zespole Kanady to przykłady wielkich sportowców, którzy do kariery klubowej nie mieli szans dołożyć sukcesów z kadrą. Choć grali wybitnie, to w sportach zespołowych niezbędna jest solidna gra reszty składu. W przypadku Nimira Abdel-Aziza jest podobnie. Najlepszy strzelec ostatniej edycji Ligi Mistrzów i Ligi Narodów prezentuje fenomenalny poziom, lecz nie może sam poprowadzić Holendrów do sukcesu.
W przeciwieństwie do wspomnianych „niekoszykarzy”, Nimir może jeszcze pochwalić się małymi osiągnięciami. Weah najbliżej sukcesu był w 2001 roku. Wówczas kadra Liberii przegrała z Nigerią awans na mistrzostwa świata różnicą zaledwie punktu. Stanowiło to zmierzch jego piłkarskiej kariery. Z kolei Nash próbował osiągnąć sukces z zespołem w 2000 roku. Na igrzyskach w Sydney Kanada wygrała grupę, lecz tuż po wyjściu przegrała z Francją. Powtórki z udziału w turnieju czterolecia nie powtórzył cztery lata później. Pomimo bycia najskuteczniejszym graczem kadry, zespół nie zdobył biletu do Aten. Później, nawet jako MVP NBA, Nash ani razu nie zagrał dla kraju.
„THE NIMIRLANDS”
Po dziesięciu latach od debiutu w kadrze Abdel-Aziz może poszczycić się tylko złotem i brązem Ligi Europejskiej (odpowiednio w 2012 i 2019 roku). Trzecie miejsce w Memoriale Wagnera trudno upatrywać w kategoriach sukcesów. Reprezentacja Holandii od tego czasu wystąpiła:
· Zero razy na igrzyskach olimpijskich
· Raz na mistrzostwach świata (2018 rok – ósme miejsce)
· Pięć razy na mistrzostwach Europy (najlepszy wynik w tym roku)
· Sześć razy w Lidze Światowej/Narodów (najlepszy wynik – 12 miejsce w 2014 roku)
W pewnej mierze sukcesy na zapleczu topowej siatkówki (bo tak można nazwać Ligę Europejską) też coś znaczą. Dają sygnał, że kadra plasuje się w czołówce „dobrych” ekip. Podobne wnioski można wysnuć z występu zespołu Roberto Piazzy na tegorocznym EuroVolleyu, gdzie kadra Pomarańczowych dotarła do ćwierćfinału. Jednakże porównując wkład Nimira do reszty składu, łatwo można wywnioskować, że atakujący Modeny nie może sam pomóc zespołowi w przekroczeniu pewnego progu.
W tegorocznej Lidze Narodów Abdel-Aziz wystąpił w dwunastu z piętnastu spotkań. W przypadku starcia z Polską pełnił funkcję zmiennika. W pozostałych jedenastu meczach tylko raz zdarzyło się, aby skończył występ z dorobkiem mniejszym niż piętnaście punktów. Również tylko w jednym z tych spotkań nie był liderem zespołu w tej kategorii.
Najczęstszym obrazkiem podczas spotkań Holandii były hurtowo posyłane piłki do Nimira. W rekordowym meczu przeciwko Francji zdobył aż 43 z 109 „oczek” zgromadzonych przez całą kadrę – blisko czterdzieści procent. Cały turniej zakończył z wynikiem 264 punktów, czyli miał ich o 30 więcej względem drugiego Klemena Cebulja i o 63 od trzeciego w klasyfikacji Maksima Michajłowa. Oczywiście, kluczową kwestię odgrywa pozycja siatkarza. To przeważnie na atakujących spoczywa obowiązek zdobywania największej ilości punktów w meczu. Czasem, przy średnio spisujących się zawodnikach na tej pozycji, do gry mocniej muszą wejść przyjmujący.
Podobnym liderem Nimir był również teraz podczas mistrzostw Europy. Do półfinałów był najskuteczniejszym zawodnikiem całego turnieju, zdobywając 173 punkty. Biorąc pod uwagę fakt, że drugi Adis Lagumdzija z Turcji (która odpadła w 1/8) ma 124, wątpliwe jest, że ktokolwiek wyprzedzi 29-latka. W każdym ze spotkań, w których grał „od deski”, gwarantował swojej kadrze najwięcej „oczek”. Co więcej, cztery z siedmiu meczów kończył z dorobkiem przekraczającym 30 punktów. W sukurs dobrej grze Abdel-Aziza często nie szła reszta składu, szczególnie ta odpowiedzialna za wystawianie piłek.
Aby liczyć na sukces, potrzebna jest świetna relacja na linii rozgrywający-atakujący. O ile Nimir od dłuższego czasu plasuje się w światowej czołówce zawodników na swojej pozycji, o tyle próżno w topie „sypaczy” szukać nazwisk Freeka De Weijera czy Wessela Keeminka. W zestawieniu rozgrywających EuroVolley’a plasują się odpowiednio na 31 i 24 miejscu mocno ustępując reprezentantom czołowych ekip Starego Kontynentu ostatnich lat.
Wątek obecnej kadry Holandii poruszaliśmy w lipcowym wywiadzie z Basem van de Goorem. Legenda siatkówki poprowadziła Pomarańczowych do złotego medalu olimpijskiego w 1996 roku. Jego zdaniem Abdel-Aziz nie jest w stanie osiągnąć wiele z powodu braku równego wsparcia.
– Sądzę, że gdyby grał w naszej kadrze sprzed 25 lat, to byłby megagwiazdą. Większą niż ktokolwiek inny. Problem w tym, że dziś bardzo widoczna jest różnica w szkoleniu. Nie ma w kadrze u swojego boku zawodników na podobnym poziomie. Mnie poszczęściło się, bo wokół siebie miałem praktycznie jedenastu równych siatkarsko kolegów. Świetna gra w kadrze w głównej mierze przyczyniła się do podpisania dobrego kontraktu we Włoszech – stwierdził mistrz olimpijski z Atlanty.
ROZGRYWAJĄCY ATAKUJĄCY
O tym, że słowa czołowego środkowego lat 90. nie są tylko błahą wypowiedzą, niech świadczy kariera klubowa Abdel-Aziza. Holender opuścił rodzimą ligę dziesięć lat temu. Przez ten okres trzykrotnie kończył sezon Serie A jako najlepiej atakujący siatkarz ligi. Ponadto od dwóch sezonów jest także najlepiej punktującym zawodnikiem rozgrywek. Kluby, w których występuje, przeważnie meldują się w czołówce. W ostatnim sezonie, wraz z Trentino zajął trzecie miejsce w lidze. Zespół z Trydentu zameldował się także w półfinale Pucharu Włoch i w finale Ligi Mistrzów. Ten drugi jest polskim kibicom doskonale znany. Triumf w najważniejszym klubowym europucharze zabrała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Pomimo porażki w starciu o złoto, Nimir skończył sezon Champions League jako najskuteczniejszy zawodnik. Z dorobkiem 209 punktów zdystansował czterech reprezentantów Polski (Semeniuk, Kaczmarek, Śliwka oraz Leon), którzy uplasowali się kolejno za nim.
Przy okazji przedstawiania sylwetki Nimira, nieodzownym elementem jest wspomnienie o siatkarskiej transformacji, jaka dokonała się w nim podczas gry we Francji. Do 2016 roku Abdel-Aziz znany był jako rozgrywający. To na tej pozycji dorastał siatkarsko w Holandii, a później jako senior rozwijał się też we Włoszech, Turcji i w… Kędzierzynie-Koźlu. W zespole z województwa opolskiego był jednak tylko rezerwowym, podczas gdy częściej na parkiecie rozgrywał Paweł Zagumny. Z tego powodu przygoda w Polsce zakończyła się na jednym sezonie. Później przyszedł czas w Poitiers, gdzie w końcówce pierwszej kampanii nieoczekiwanie stał się odpowiedzialnym za zdobywanie punktów.
– Zawsze myślałem o byciu atakującym. Kiedy byłem młody, nie byłem tak wysoki, więc zostałem rozgrywającym i wszystko poszło dobrze. Szybko trafiłem do kadry juniorów, a później do Włoch. W tym momencie nie myślałem już o zmianie na pozycję atakującego. Ale w zeszłym roku mieliśmy kontuzje w drużynie i dlatego rozegrałem cztery mecze jako atakujący. Grałem dobrze, więc znów zacząłem o tym myśleć. Potem po sezonie niespodziewanie dostałem 2/3 ofert dla atakującego, więc pomyślałem, że teraz albo nigdy i zdecydowałem się na zmianę – opowiadał Abdel-Aziz w 2017 roku serwisowi „World of Volley”.
SKAZANY NA PRZECIĘTNOŚĆ?
W kadrze Roberto Piazzy jedynym zawodnikiem, który (co warte podkreślenia) przy pełni formy może nawiązywać poziomem gry do nowego atakującego Modeny jest Thijs ter Horst. Przyjmujący to klubowy kolega Wilfredo Leona z Perugii. Parę lat temu dzielił i rządził w lidze koreańskiej, dwukrotnie zostając królem strzelców V-League. W ostatnim sezonie Serie A, w 31 meczach zgromadził 262 punkty. Biorąc pod uwagę klasyfikację z rundy zasadniczej oraz play-offów dało to 30 miejsce w zestawieniu najlepiej punktujących.
Poza wspomnianym rok starszym kolegą, Nimir nie ma wokół siebie siatkarzy stanowiących o sile najlepszych klubów świata. Aby nie popadać ze skrajności w skrajność należy podkreślić, że obecnych partnerów nie można nazywać słabymi. Robberta Andringę znamy z PlusLigi, a Wouter ter Maat, rezerwowy atakujący, z powodzeniem radzi sobie w tureckiej Ankarze.
Wspomniane wsparcie od lat pozwala Abdel-Azizowi myśleć tylko o solidnym występie, takim, który w najlepszym wypadku kończy się miejscem w pierwszej dziesiątce mistrzostw Europy. Póki z pomocą gwieździe światowej siatkówki nie przyjdzie reszta drużyny (być może na horyzoncie pojawią się nowe holenderskie nazwiska), to nie będzie przesadą określanie kadry „Netherlands” nazwą „Nimirlands”.