Popularne osoby okazują się toksyczne? To już znamy. Ale Nitro najpierw był toksyczny, a potem popularny. Wiemy, co mówi o social media kariera Sergiusza Górskiego, ale czy banowanie jego działalności to sygnał zmiany?
Na jednym ze swoich tiktoków udaje rozczarowanego. Kamerę kieruje na twarz. Ze smutkiem oznajmia, że mierzy się z przykrym uczuciem. Po chwili odwraca obiektyw smartfonu, celując nim w dwa czarne auta renomowanej niemieckiej marki. Znajdują się w jego garażu. Następuje puenta. Twórca wyjaśnia, że chodziło mu o to przykre uczucie, gdy ciężko się zdecydować, do którego samochodu wsiąść. A ty, o której masz dzisiaj autobus? – pyta uradowany autor filmu, szczerząc się do kamery.
Nagrywający to Nitro. Znany też jako Nitrozyniak albo po prostu Sergiusz Górski – jeden z najpopularniejszych polskich streamerów. Dziś także przedsiębiorca, właściciel m.in. marki odzieżowej 7more7. W internecie zawrzało, bo właśnie okazało się, że jego youtube’owe kanały NITRO oraz TheNitroZyniak zostały zbanowane. Dożywotnio. Warto przy okazji dodać, że drugie z tych kont liczyło aż 2,4 mln subskrypcji. Wcześniej bany Nitro dostawał także na Twitchu, jednak działa szeroko – posiada jeszcze m.in. ponad milionowego Instagrama oraz chętnie obserwowanego Twittera czy TikToka. Przyczyną cenzury jego działań było szerzenie nienawiści oraz inne zachowania niezgodnie z regulaminem platformy. Wiele osób – w tym dziennikarze czy aktywiści – przekazali tę informację z dużą satysfakcją. Czy można to traktować jak przełom?
Ciężko cytować wyzwiska, jakie Nitro w napadach werbalnej agresji kierował do swoich rozmówców przez ponad dekadę działalności. A kierował je często do dzieci – do młodych lub bardzo młodych osób, które łączyły się z nim np. w serwisie Omegle. Oczywiście, jego funkcjonowanie w internecie od jakiegoś czasu opierało się na publikowaniu klasycznego youtube’owego kontentu – filmów z rodziną, czelendży. Często wchodził we współpracę z topowymi twórcami treści na tej platformie. Ale, jak ujawnił dzień przed banem kanał Nie wiem, ale się dowiem (co sprowokowało teorię jakoby związek miał z tym portal wykop.pl, w którym rzekomo aktywny jest demaskator), karierę rozkręcał dzięki najbardziej toksycznym zachowaniom. Początkowo było to prymitywne trollowanie rozmówców telefonicznych. Takie pranki zwykle sprowadzał do homofobicznych wyzwisk czy obrażania rodziny. Potem zyskiwał zasięgi dzięki szukaniu wrogów i nagrywaniu o nich materiałów. O jego publicznych wyznaniach o chęci gwałtu w obliczu wojny, imitowaniu krztuszenia się spermą w odniesieniu do czyjejś matki czy o słownym napastowaniu nieletnich dziewczynek na lajwach warto przypomnieć z kronikarskiego obowiązku – bo można już było o tym przeczytać i usłyszeć w wielu miejscach.
Jebać biedę
Choć oglądanie tych popisów przywodzi na myśl wyskoki najbardziej skompromitowanego szkolnego patusa, Nitro nie jest tym, który pełni rolę głupka. To raczej pewny siebie cynik, który krytykom zarzuca niezrozumienie specyficznego rodzaju poczucia humoru. Co wyróżnia takie żarty? Naigrywanie się ze śmierci czyjegoś ojca czy fantazjowanie o gwałceniu czyjejś matki – to na pewno. Ale Nitro, tak jak w filmie przytoczonym na wstępie, czasem – jeśli wierzyć jego zapewnieniom z Kanału Sportowego, że to tylko taki humorek – żartuje z ludzi posiadających mniej pieniędzy. Nie jest to żadnym zaskoczeniem, jeśli pamiętamy choćby błyskawiczną karierę jebiącego biedę Kruszwila. Ale ta reguła zdradza pewną cechę, charakterystyczną dla nowych influencerskich patoelit. Osobowość Nitro to tak naprawdę kwestia drugorzędna. Ważniejsze jest to, co o świecie mediów społecznościowych – i o świecie w ogóle – mówi zauważalny sukces rynkowy i popularność tej i innych podobnych mu postaci.
Górski to idealna egzemplifikacja tego, jak pewien rodzaj cwaniactwa w połączeniu z nowymi technologiami potrafi przynieść wymierne efekty. Jego kariera świetnie obrazuje najbardziej skrajną formę turbokapitalizmu tworzonego bez innowacji, wyzbytego kultury. Górski zbudował swoje imperium na budzeniu skrajnych emocji. Czyli na najlepszym paliwie dla algorytmów. Na kamieniu węgielnym rodzimego patoinfluencingu.
Ludzie odkrywają YouTube’a
I dopóki te emocje dryfowały w odmętach internetu, pozostawały szerzej ignorowane. Ale to się zmieniło. Głośno o patointernetowych breweriach zaczęło być przez to, że – jak zauważył Jakub Wątor w tekście Mai Staśko dla OKO.Press – świat internetowych twórców dociera już do osób starszych. Ci, choć wyrośli ze szkolnych wyzwisk, zaczęli dostrzegać, że tuż obok istnieje rzeczywistość, w której drogą do sukcesu nie jest przydatna praca, a monetyzacja skrajnego chamstwa. Że tuż obok świata przecież nieidealnego, ale tworzonego w ramach kulturowo-prawnych, istnieje alternatywna rzeczywistość. Swoisty rozregulowany rynek – nowy najntisowy bazar – gdzie sprzedać można choćby melę wymierzoną w twarz swojego odbiorcy. Bo przecież, jak wspominał jeden z trenerów fame mma w odcinku audycji newonce’owego Statusu poświęconemu freak fightom – ludzie i tak za chwilę zapomną, z czego się zasłynęło. Ważne, żeby dopchać się do koryta rozpoznawalności.
Oczywiście rację ma Nitrozyniak, gdy mówi, że inni twórcy – jak na przykład Gimper czy Boxdel – też nie są święci. Granie na streamie pompuje emocje i wyzwala szczeniackie zachowania – zwłaszcza że mówimy przecież o bardzo młodych mężczyznach lub nastolatkach. Problem w tym, że to, co kiedyś było prywatne – czyli głupoty rzucane w emocjach podczas nocki spędzanej na grze w Quake’a – szło często w zapomnienie. Dziś to, co kiedyś było prywatne, nie tylko staje się publiczne, ale i uzależnia. Bo przynosi nagrodę – w postaci donejtów lub subskrybentów. Wyzwala dopaminę.
I o ile wspomniani twórcy zdjęli z siebie odium, usuwając część młodzieńczych sieciowych wygłupów, które pozostały w sieci, Nitro tego nie zrobił. Jak sam twierdzi – traktuje swoją twórczość jak rodzaj pamiętnika.
Nowa władza, nowe wpływy
Toksyczne zachowania – których dziś Górski zdaje się wstydzić, przyznając się do problemów z agresją – nie są obce i tym, którzy wychowali się przed erą social media. Brutalne i wyszukane wyzwiska bywały specjalnością co bardziej agresywnych typów. Ale mogły spotkać się z ostracyzmem albo stłumieniem w wielu sytuacjach. Dziś takie wybuchy nienawiści zyskują milionowe audytorium. I utwierdzają obserwujących, że mogą ujść na sucho. A nawet iść w parze z wielkim pieniądzem. W końcu – jak potwierdził u Stanowskiego Nitro – on sam zarabia więcej niż prezydent. Mimo że – dodawał – nie ma takiej władzy. Czy aby na pewno?
Jak na razie badania marketingowe potwierdzają, że ufamy influencerom bardziej niż reklamom w kwestiach decyzji konsumpcyjnych. A jak jest z innymi zachowaniami? Wiemy, że odbiorcami Nitra są w dużej mierze dzieci. Psychologiczne badania dowodzą, że skłonności do naśladowania mogą zależeć od wielu cech. Ale są jednym z procesów na etapie dojrzewania. Nie każdy będzie więc traktował Nitra jak autorytet, ale wiele filmów dowodzi, że przedstawiciele jego licznej społeczności posługują się podobnym do niego językiem. W tekście Staśko pojawiła się też historia dziewczyny nękanej przez rówieśników, czego powodem miał być mem promowany przez Nitro – jakoby kobieta kończyła się na 60 kilogramach. Wiele osób zajmujących wysokie stanowiska lub osiągających sukces to osoby psychopatyczne – to fakt, który potwierdzają badania. Przemoc to części walki o władzę, czasami polityczna codzienność. A jednak dojrzałych odbiorców mocno oburzają kompilacje z agresją Nitrozyniaka. Po pierwsze – dlatego, że trafia do dzieci. Po drugie – dlatego, że burzy normy, które stworzyliśmy, aby jako społeczeństwo czuć się bezpieczniej. Czy ban dla Górskiego to nadzieja na ucywilizowanie sieciowych patologii? Wiele wskazuje, że być może czeka nas powrót tzw. netykiety, choć YouTube na razie sam nie jest w stanie wyłapywać wszystkich naruszeń. Tylko co z powstrzymaniem toksycznych mechanizmów budowania wpływu w internecie? Cóż, tu chyba nie ma co liczyć na przełom. Tu potrzebna byłaby globalna zmiana systemu.

Komentarze 0