Może człowiek wszystko dobrze zorganizować, ale błąd i tak się wkradnie. Dziś w nocy dowiedział się o tym Sarius, gdy jego nowy singiel pojawił się z partyzanta w serwisie Spotify, więc trzeba było go szybko zdjąć. Przypadkowa akcja przyniosła spodziewaną reakcję – raper nie przemilczał sprawy, tylko oficjalnie zaprezentował swój track.
Ostatni album Sariusa sprawił, że wszedł on do ścisłego grona najbardziej rozpoznawalnych polskich raperów. Można się śmiać, że teraz łatwiej nie zdobyć wyróżnienia ZPAV-u niż zdobyć, ale gościowi, który przez lata przebijał się do mainstreamu, Platynowa Płyta za zeszłoroczne Wszystko co złe musi smakować wyjątkowo dobrze.
Sukces należy odpowiednio zdyskontować, dlatego słuchacze mogli się spodziewać, że już niedługo na horyzoncie zacznie majaczyć nowy album. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że pierwszy singiel, najprawdopodobniej przez czyjś błąd, pojawi się niespodziewanie w nocy na Spotify i niedługo później zniknie. Tak się jednak stało, a częstochowianin zareagował w sposób, jaki najbardziej lubimy – nie palił jana i nie szedł w wydumane teorie, tylko załadował teledysk na YouTube'a, po czym zachęcił fanów do oglądu i odsłuchu.
Mam serce skute lodem, ale ogień noszę cały czas przy sobie – rapuje w tytułowym, będącym zarazem intrem Pierwszym Dniu Po Końcu Świata twórca labelu Antihype. Ten trwający raptem niewiele ponad dwie i pół minuty wstępniak sugeruje, że następny krążek będzie raportem z życia na szczycie, gdy rzeczywistość okazuje się pozą, a dla swojego dobra musisz bardzo szybko nauczyć się oddzielać prawdziwość od sztruksu.
Jak zapowiada Mariusz, już za parę dni poznamy szczegóły dotyczące preorderu, a premiera już 30 sierpnia. Na razie zostawiamy was z nowinką i razem czekamy na więcej.