O co chodzi w fenomenie dad shoes?

Generalnie jest tak, że nosi się rzeczy ładne – nie wiemy, kto kiedyś wprowadził ten trend, ale po prostu tak wyszło. Do czasu. Co powiecie na tatuśkowe buty?

Świat streetwearu/sneakersów od kilku lat coraz bardziej spoufala się z tym high endowym, czego wynikiem są między innymi kolekcje Louis Vuitton x Supreme czy Raf Simons x Adidas. Pokłosiem tego zjawiska jest trend, który w ostatnich miesiącach zdominował sneakergrę na całym świecie. Mowa tu o Dad shoes, ale można też określać je po prostu jako brzydkie buty. O co w tym wszystkim chodzi?

Na pewno wielu z was wyobrażając sobie buty sportowe dla osób 40+ sprzed kilkunastu lat ma przed oczami stare modele Nike – na przykład Air Monarch – czy New Balance 990. Są to pary dość specyficzne – ciężkie, nierzucające się w oczy, dla wielu po prostu nieładne. Tymczasem designerskie umysły postanowiły, że w 2017 trend ten opanuje cały świat. Chwila, trend? Raczej rzecz naturalnie dotykająca poprzednie pokolenia, które nie przejawiały specjalnego zainteresowania obuwiem. W każdym razie coś, co na pierwszy rzut oka wydawało się niemożliwe, eksplodowało na gigantyczną skalę.

Jedną z ważniejszych postaci, która przyczyniła się do wykreowania tego trendu, był nasz ulubieniec. Po wypuszczeniu niezliczonej ilości kolorystyk yeezy Kanye postanowił wziąć na warsztat model zupełnie inny od tego, co do tej pory stworzono pod jego szyldem. Model Powerphase, pierwotnie nazwany Jet/ Workout II, pojawił się na rynku w 1986 roku, a jego miejscem docelowym miały być sale do aerobiku. Ye zafundował mu minimalny lifting, pozbył się jakiegokolwiek brandingu yeezy, pozostawiając tylko malutki złoty napis calabasas na cholewce – zrezygnowano nawet z charakterystycznych pudełek. Premiera odbyła się w marcu tego roku, buty można było kupić tylko na terenie USA. Powerphase’y zniknęły ze sklepów w mgnieniu oka. Co najciekawsze, według wielu jest to najlepszy wspólny projekt adidasa i Westa. Jednak miał to być dopiero przedsmak tego, co nas jeszcze czeka w końcówce 2017 oraz w 2018 roku.

Na początku sierpnia, na stronie yeezysupply niespodziewanie pojawił się pre-order długo zapowiadanego modelu Yeezy Wave Runner 700. Na zdjęciach jawi się on jako but masywny i niezbyt ładny. Czy miało to jakikolwiek wpływ na sprzedaż? Wręcz przeciwnie, cały pre-order wyprzedał się w przeciągu godziny. Jedną sprawą jest hype, który generuje Kanye, inną natomiast fakt, że ludzie zaczęli gustować w tego typu butach.

Trend nie powstał jednak jedynie dzięki wizjonerskim projektom Westa. Na rynku od kilku lat istniały bowiem modele, które idealnie wpisują się w pojęcie dad shoes. Idealnym przykładem są Ozweego, przygotowane przez Rafa Simonsa dla Adidasa. Znalazły one swoją niszę i regularnie wyprzedawały, niezależnie od kolorystyki. Ale cofnijmy się do 1982 roku. Wtedy zadebiutował nowy model od New Balance – 990, który od razu zyskał łatkę luksusowego, z racji przebicia po raz pierwszy przez but biegowy bariery 100$. Masywna biegówka, przez lata nieco zapomniana, wraca na rynek z przytupem, czego dowodem może być najnowsza kolaboracja ze Stussy, która trafi do sprzedaży już w ten weekend.

Największym hitem wśród brzydkich butów jest jednak model Balenciaga Triple S. Po raz pierwszy został on zaprezentowany na wybiegu na początku bieżącego roku i od razu wzbudził spore emocje. Nazwa 3-s wzięła się od nałożenia na siebie 3 warstw podeszw (sole-ang.), czego efektem jest niesamowicie nabita sylwetka. Każdy but waży ponad kilogram, a jego pięta wystaje na kilka centymetrów za cholewkę, przez co rozmiar 42 na długość przypomina coś w okolicy 46-47. Cena detaliczna? 850$. Możliwość nabycia tych butów w sklepie? Praktycznie zerowa. Hypebestie zapytane o to, co najbardziej podoba im się w tym modelu, chórem odpowiadają: to, jak bardzo są brzydkie i dziwne. Jeśli bez problemu potrafisz wydać ponad 3 tysiące złotych na but, który celowo został zaprojektowany jako nieatrakcyjny, to albo masz na drugie imię hype, albo rzeczywiście jest coś magicznego w tej estetyce.

Ale to nie jest tak, że dad shoes muszą wyglądać dziwnie, o nie. Mars Yard 2.0 od Nike są tego najlepszym przykładem. Model, którego projektantem jest amerykański artysta Tom Sachs, został stworzony z nowatorskich materiałów, wykorzystywanych przez NASA przy produkcji poduszek powietrznych, które brały udział w misji bezzałogowego pojazdu na Marsa. Czy są one ciężkie? Wręcz przeciwnie, but jest bardzo lekki i przewiewny, natomiast jest w nim coś takiego, co klasyfikuje go w omawianej przez nas kategorii. Inny niż wszystkie, dla wielu jest najciekawszą premierą obecnego roku. Żeby go dostać, trzeba niestety wydać 500-600 funtów na rynku wtórnym. Szaleństwo.

Czy ta dziwna, ale i fascynująca moda zbliża się ku końcowi? Ależ skąd. Z high endowych salonów zdążyła zawędrować już nawet do sieciówek, a jedna z nich właśnie wypuściła but, który wygląda jak nieślubne dziecko ozweego i triple s. Oprócz tego znajdziemy podobne propozycje od takich brandów jak Fila czy Acne Studios, a na horyzoncie właśnie pojawiły się ciężkie sneakersy od Gucci, które od kilku lat próbuje rozpychać się łokciami na rynku high-endowych kicksów. Warto również przypomnieć, że wave runnery od Westa jeszcze nie trafiły do pierwszych kupców, a patrząc na poprzednie projekty, możemy spodziewać się nawet kilkunastu nowych kolorystyk. Karuzela kręci się dalej – macie odwagę na nią wsiąść?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz