Od kaset z boomboxa po najazd SWAT - Gangsta Grillz to jeden z większych fenomenów w historii rapu

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
DJ Drama
fot. Richard Ecclestone/Redferns

11 lat temu Tyler, the Creator zatweetował, że chciałby nagrać swoje własne Gangsta Grillz. 25 czerwca 2021 roku w odpowiedzi na tego tweeta napisał: DONE. ALBUM*.

Dla wielu osób słuchających najnowszego albumu artysty, Call Me If You Get Lost, spore zaangażowanie DJ-a Dramy mogło być zaskoczeniem. Ale Tyler autentycznie kocha rap, a DJ Drama i jego seria Gangsta Grillz to podstawa kultury mikstejpów, bez której współczesna era hip-hopu wyglądałaby zupełnie inaczej. DJ Drama zapytany w wywiadzie z Complex o to, czy zalicza najnowszy album Tylera do kultowej mikstejpowej serii odpowiedział: absolutnie. Dlaczego miałbym tego nie zrobić? To fascynujące, historia zatoczyła koło. Oczywiście, Gangsta Grillz było bardzo wpływową serią w połowie lat dwutysięcznych. Ale kiedy zrozumiał to artysta pokroju Tylera w 2021 roku, to dla mnie jak otrzymanie kwiatów. Bardzo to doceniam.

Ze wszystkich mikstejpowych krzykaczy, DJ Drama należy do czołówki najbardziej zjadliwych. Ale charyzma i dryg do rozrywkowej podkrętki to jedno, a intuicja do artystów drugie. DJ z Filadelfii zjawiał się w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu, a talent wręcz wyczuwał nosem. Był przy najlepszej erze Lil Wayne’a, podbił legendę Jeezy’ego, pochwycił Lil Uzi Verta, gdy ten dopiero szykował lot w kosmos, dał szansę Jackowi Harlowowi. Jest jak hip-hopowy wróżbita, który patrzy w rozrzucone kości - flow, charyzmy i osobowości - i przewiduje, kto ma szansę przebić się dalej z morderczej konkurencji raperów i raperek. To właśnie tu leży sukces i legenda Gangsta Grillz - seria była znakiem jakości i atlasem po przyszłych gwiazdach mikrofonu.

Nawet jeśli modne nazwiska pojawiały się i przemijały - zgodnie z bezwzględnymi prawidłami rapowego hype’u - seria DJ-a Dramy trwała i na którymś etapie zarobiła mu całkiem pokaźny majątek. Tak, ziomek potrafił hustlować i robił to od czasów college’u, kiedy rozstawiał się z boomboxem i zdzierał gardło, oferując dwa mikstejpy po 7, albo trzy za 10 dolarów. W 2000 roku - kiedy opuścił już uczelnię - postanowił skupić swoją działalność na Południu. Tak powstało Gangsta Grillz. Na pierwszych taśmach można było usłyszeć m.in. Lil Johna i raczkującego T.I., samozwańczego Króla Południa. Przez pięć lat seria rozrosła się do gigantycznych rozmiarów - DJ Drama sprzedawał po kilkadziesiąt tysięcy CD-ków każdego mikstejpu. Koszt wyprodukowania płyty wynosił jakieś 50 centów, a ich cena sytuowała się między 5 a 10 dolarami. Krzykacz z Filadelfii mrówczą robotą doszedł do sporych pieniędzy. Ale branża muzyczna, zastana w starych koleinach i kompletnie nieprzygotowana - ani na rozwój piractwa internetowego, ani na nagrywarki CD, które zagościły w wielu domach - patrzyła na tę kulturę z coraz większą wrogością.

Na taśmach korzystano ze znanych bitów, co oczywiście łamało archaiczne, ale wciąż obowiązujące prawo autorskie. Kiedy sprzedaż oficjalnych albumów leciała na łeb i szyję, mikstejpowi hustlerzy wyprzedawali całe nakłady z bagażnika. Słuchanie mikstejpu było w jakimś stopniu podobne do radia, ale było otoczone aurą ekskluzywności i świeżości - znany, przebojowy bit zyskiwał nowe życie, kiedy za mikrofon łapał ktoś inny, niż raper czy raperka znana z pierwotnego wykonania.

Najlepsi DJ-e - a Drama przede wszystkim - robili prawdziwe show na tych wydawnictwach. Zmiksowane ze sobą kawałki, połączone z charyzmatyczną gadką, były ulicznymi narracjami, które wciągały jak dobry film. Drama nabijał kabzę, artyści z jego taśm rośli właśnie dzięki nim, nawet jeśli mieli podpisane kontrakty z dużymi wytwórniami (jak np. Lil Wayne). Majorsi w końcu same dobijały się do filadelfijskiego DJ-a, węsząc okazję do odświeżenia strategii marketingowej. Ale nawet najlepsza promocja nie mogła zneutralizować zachłannej natury wielkich wytwórni, które wciąż czuły się okradane przez taśmową kulturę. Należało uderzyć, najlepiej obierając na cel symbol sukcesu.

W styczniu 2007 roku DJ Drama wraz z Donem Cannonem zostali powinięci ze studia Gangsta Grillz. To nie było zwykłe aresztowanie, a najazd drużyny SWAT z helikopterem złowieszczo krążącym nad budynkiem. Drama i Cannon zostali zatrzymani na podstawie federalnego prawa autorskiego stanu Georgia. Co gorsze, postawiono im zarzuty z RICO - specjalnej, wyjątkowo ostrej regulacji prawnej skierowanej przeciwko zorganizowanej przestępczości. Majątek Gangsta Grillz został skonfiskowany, a Drama i Cannon wypuszczeni. Postawiono im zarzuty wiszące jak miecz Damoklesa, który może spaść w chwili wydania kolejnego materiału. Skończyła się pewna era, ale legenda Gangsta Grillz trwa do dzisiaj. Zresztą sam DJ Drama po prostu przestawił się na bardziej tradycyjne działanie w obrębie branży i na koniec 2007 wydał legalny album Gangsta Grillz: The Album, a dzisiaj prowadzi wytwórnię Generation Now, działającą pod skrzydłami Atlantic Records.

Znając historię Gangsta Grillz, nietrudno zauważyć, ile z tamtej kultury wpłynęło na Tylera, the Creatora. Idąca wbrew tradycjom branży, nietuzinkowa strategia wydawnicza znaczyła pierwszy etap działalności Odd Future. Narracyjny charakter taśm był jedną z lekcji Tylera, które nauczyły go, jak dobrze konstruować wciągające tracklisty albumów. Swobodne czerpanie ze znanych bitów było inspirujące, ale w jakimś sensie również rebelianckie, antyestablishmentowe. Gangsta Grillz było wyrazem undergroundowej kultury, a do tej Tyler ma słabość od zawsze i na zawsze. Nie wspominając o jakości, jaka często wylewała się z tych mikstejpów (wszystkie części Dedication Wayne’a!). DJ Drama jako innowator, patron muzycznej rebelii i ikona muzycznego hustlingu. To wszystko składa się na sensowną odpowiedź, dlaczego to właśnie krzykacz z Filadelfii został patronem Call Me If You Get Lost.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.