Odsłuchaliśmy już „IDeal”. Oto 4 rzeczy sugerujące, że pozycja Rosalie. w świecie muzyki będzie rosła

Zobacz również:Rosalie.: Nie jestem raperem, który zapełnia sale po 3000 osób - ja chciałam do tego momentu dotrzeć (ROZMOWA)
rosalie.jpg
fot. Zuza Krajewska

Dziś nawet niepodważalny talent nie stanowi automatycznej przepustki do wielkiego grania. Trzeba czegoś więcej, a Rosalie. wie o tym bardzo dobrze.

Już na poziomie wydawania w Alkopoligamii byliśmy pewni, że komu jak komu, ale Rosie pisana jest duża kariera. Minęło jednak trochę czasu, a jej twórczość nadal nie jest szeroko rozpoznawalna w całym kraju.

Czy IDeal ma szansę to zmienić? Tak, ale ważniejszy od samego efektu finalnego w postaci płyty jest sam proces, bo mówi więcej o możliwej przyszłości samej piosenkarki. Przyjrzyjmy się mu uważnie.

1
Własny charakter muzyczny

To nie czas i nie miejsce, by farmazonić, że kiedyś to kalki artystyczne były spopielane przez słuchaczy, a teraz są wynoszone na ołtarze. To gruba przesada, obarczona myśleniem z gatunku: to były czasy. Nie da się jednak ukryć, że obecnie na nawet bardzo silne inspirowanie się szeroko rozumianym zachodem przymyka się oko, a ludzie, którzy podpatrują do przesady, umieją zamykać liczniki na YouTube. Wszystko zgoda, lecz warto przy tym wspomnieć, iż kariery budowane na czyimś fundamencie zazwyczaj prędzej czy później zanikają, o ile oczywiście nie zostaną odświeżone obecnością gospodarskiego sznytu.

Z Rosalie. tego problemu nie było i nadal nie ma, o czym przekonuje najnowszy album. Mimo tego, że spaja ze sobą przeróżne wpływy, poruszając się od cykaczy (Spływa), przez retrovibe (Nie mów) i analogi (Zapomniałam jak), aż po zapuszczenie się w kierunku r'n'b (Ciemność) i mocno amerykanizującej produkcji (tu szczególnie wybija się naprzód tytułowy track), czuć w nim samą autorkę, dzięki czemu nie jest to zlepek inspiracji, lecz spójna, układająca się w zwartą opowieść konstrukcja. A to jest w cenie, szczególnie, gdy idzie krok w krok z pomysłem na wymknięcie się gatunkom.

2
Teksty nie na odwal się

Czy polski, baaardzo szeroko rozumiany pop cierpi na niedobór dobrych tekstów? I tak, i nie, zależy gdzie przystawić ucho. Coś jest jednak w tym, że do niedawna najsłabszym punktem materiałów z tego kręgu była właśnie warstwa liryczna. To zmieniło się dzięki mniej lub bardziej jawnemu ghostwritingowi czy zewnętrznemu tekściarstwu, ale wzięcie solidnych specjalistów jest dopiero połową sukcesu. Ten może zaistnieć dopiero po wykorzystaniu ich skilli jak należy.

IDeal dobrze odrobił lekcję z linijek, które niby kręcą się wokół kilku leitmotivów, lecz podchodzą do nich skutecznie i sumiennie. Jest to szczególnie warte uwagi, bo daje nadzieję, że kiedyś, nawet jeśli dane myśli nie zawsze będą wychodzić wprost od Rosalie., to będą i jakościowe, i niegryzące się z wersami napisanymi przez samą piosenkarkę. W creditsach znajdziemy m.in. Michała Wiraszkę z Much czy Rasa, a jeden i drugi wiedzą, jak wbić gwóźdź tą czy inną frazą, co przy tak rozległym adresowaniu twórczości może (nawet niespodziewanie) przełożyć się na dużą popularność. Osobnym plusem jest zaś niekrycie się ze słownym wspomaganiem. Szczerość potrafi popłacić, tym bardziej, gdy 99,9% osób idzie w zaparte.

3
Ciągle do przodu...

W czasach, gdy cyfra jest bardzo mocno rozwinięta, trudno jednoznacznie zdefiniować, jak powinna być poprowadzona kariera, by nie tylko nabrać odpowiedniego doświadczenia w branży, ale też jednocześnie nie dać wejść sobie na głowę. Sami wiecie – w końcu spora część artystów, których słuchacie, nigdy nie trafiła do dużych wydawnictw, od razu stawiając na swoje labele i ewentualne wsparcie ze strony osób, które nieco więcej widziały od strony samego przemysłu.

Ścieżkę, którą poszła Rosalie., moglibyśmy zatem nazwać modelową w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Najpierw był krążek Enuff, wydany na własną rękę, później znalezienie się w szeregach całkiem dużej, ale nie bardzo dużej Alkopoligamii i wydanie Flashbacku, skutkujące liźnięciem charakterystyki rynku i nominacją do Fryderyków. Na początku lat 20. przyszedł za to czas na spróbowanie swoich sił w majorsie, gdzie praca nad materiałem wygląda nieco inaczej, tak by nie zatrzymać się w rozwoju i móc pobrać następną (już ostatnią?) lekcję muzycznej przedsiębiorczości u kogoś. Progres widać choćby w sposobie nagrywania – tym razem w studiu, inaczej niż zwykle, było więcej osób, dzięki czemu płyta jest wypadkową zmysłu kilku par uszu, a nie dużo prostszym przeniesieniem na dźwięki niekonsultowanej z nikim wizji.

4
... ale bez kompromisów

Jeśli słyszeliście kawałek ROMANTICPSYCHO, to doskonale wiecie, co o wspinaniu się na szczyty polskiego popu sądzi Quebonafide. Jego diagnoza o tzw. sprzedawaniu dupy jest z pewnością nieco przesadzona, lecz nie wzięła się znikąd. Ta gałąź przemysłu solidnie sobie na to zapracowała przez wiele lat.

Bazowanie na kontrowersjach było i będzie w cenie, ale spokojnie da się znaleźć przykłady twórców, którzy doszli do czegoś większego dzięki umiejętnościom i ciężkiej pracy, bez stawania się codzienną pożywką dla tabloidów. Kolejną z nich może zostać właśnie Rosie. Jej dotychczasowe poczynania wskazują, że nie jest papierową postacią, a przy tym jednak nie polaryzuje odbiorców głupawymi wypowiedziami, licząc na szybki rozgłos. Dołóżmy do tego pomysł na siebie, atuty czysto muzyczne, ciągłe rozwijanie się i cechy, że tak to ujmiemy, wolicjonalne – ten potencjał tylko czeka, by na dobre eksplodować. I eksploduje. A wtedy sprzedaż płyt będzie szła w dziesiątki tysięcy.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisze przede wszystkim o muzyce - tej lokalnej i zagranicznej.