Oglądaliście El Chapo na Netflixie? Prawdziwy El Chapo chciał nakręcić film o sobie samym!

Zobacz również:Adam Sandler, Kevin Garnett, The Weeknd i... świetne recenzje. Na ten netflixowy film czekamy jak źli
El-Chapo-FB.jpg

El Chapo to jedna z najbardziej kultowych i najwyżej cenionych pozycji, jakie kiedykolwiek zaproponował widzom Netflix, ale autobiograficzny film fabularny nakręcony przez samego Joaquina Guzmana? To byłoby coś! Niestety wannabe reżyserowi inne sprawy zwaliły się na głowę.

Guzman pokonał długą drogę od chłopaka z ubogiej rodziny i szeregowego członka kartelu z Guadalajary do przywódcy kartelu z Sinaloa, odpowiedzialnego za przemyt 154 ton kokainy, heroiny, metamfetaminy i marihuany o wartości 14 miliardów dolarów do Stanów Zjednoczonych w latach 1989 - 2014. Ostatecznie jeden z najpotężniejszych baronów narkotykowych w historii został ujęty na początku 2016 roku w Los Mochis, a rok później - przekazany Amerykanom. W listopadzie na Brooklynie ruszył jego proces, akta sprawy liczą 14 tysięcy stron, a El Chapo oskarżony jest w zasadzie o wszystko, o co tylko da się kogoś oskarżyć.

Nas w tym momencie jednak bardziej od przestępczych osiągnięć interesują jego niedoszłe dokonania jako filmowca. Alex Cifuentes, były pracownik Guzmana, z którym ukrywał się przez dwa lata w meksykańskich górach, zeznał że szef marzył o filmowej autobiografii. Pomysł miał wyjść od Angie, żony Cifuentesa. El Chapo z miejsca zakochał się w tej koncepcji i zatrudnił nawet kolumbijskiego producenta, który zdążył przygotować szkic scenariusza!

To nie pierwszy raz, kiedy na jaw wychodzą filmowe ambicje Guzmana. Wiadomo o nich od czasu, jak Sean Penn spotkał się z przestępcą w jego kryjówce, by przygotować głośny materiał dla magazynu Rolling Stone.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.