Czy nowy serial Netfliksa dał drugie życie Lotowi nad kukułczym gniazdem Miloša Formana? Nie do końca, choć punktów wspólnych jest sporo.
Sporo, bo Ratched Ryana Murphy’ego i Evana Romansky’ego stanowi prequel filmu Formana z 1975 roku. Uniwersum jest zatem zachowane, jednak zmienia się perspektywa – nie jesteśmy już świadkami historii McMurphy’ego (Jack Nicholson), tylko jego filmowego nemesis – siostry Mildred Ratched.
I to długo przed wydarzeniami z oscarowego hitu. Jeśli lubicie stylistykę American Horror Story, to na pewno docenicie też Ratched. Mildred Ratched poznajemy, kiedy patrzy na całującą się parę. Jedną z pierwszych kwestii wypowiadanych przez Paulson jest zwrócenie uwagi pracownikowi stacji, że powinien się częściej myć, bo ma brudne paznokcie. Miła pani.
Drobiazgowość Mildred sprzyja stopniowemu budowaniu jej charakteru. Od początku wiemy, że mamy do czynienia z osobą chorobliwie wręcz zrównoważoną, pewną swoich racji i niecofającą się przez niczym. Poznawanie głównej bohaterki stanowi jeden z najciekawszych aspektów przygody z serialem, bo w każdym kolejnym odcinku do tej układanki charakterologicznej dodajemy kolejne klocki. Mildred w serialu, w przeciwieństwie do kreacji Formana, to kobieta zdecydowanie bardziej złożona i skomplikowana, przejawiająca też ludzkie cechy. W jej roli znakomicie odnalazła się Sarah Paulson, której wierzymy w każdą manipulację i każde kłamstwo.
Pierwszy i drugi plan na naprawdę mocnym poziomie (Sharon Stone jako Lenore Osgood, Judy Davis jako Betsy Bucket czy Cynthia Nixon jako Gwendolyn Briggs), ale nie można też nie zwrócić uwagi na estetykę serialu. To żywe połączenia kolorów, które w swojej groteskowości i kampowej stylistyce potęgują wrażenie odrealnienia. Jaskrawość kanarkowych garsonek, miętowych wnętrz i turkusowych uniformów koresponduje z równie przejaskrawionymi obrazami flaków, poparzeń i ran postrzałowych. W końcu akcja częściowo dzieje się w psychiatryku. Aha – bo o tym jeszcze nie wspominaliśmy – brutalonści, krwi i odciętych kończyn w Ratched jest sporo.
Dr Richard Hanover (Jon Jon Briones) to ekscentryczny psychiatra, który za punkt honoru obiera sobie zrewolucjonizowanie sposobów leczenia. Na przykład poprzez... lobotomie. Jeśli nie lubicie takich widoków, to zamknijcie oczy, bo odrażających scen związanych z amputacjami, okaleczeniami i latającymi flakami jest masa. Co pocieszające dla tych nieprzepadających za widokiem krwi – wszystkie zdjęcia zachowane są w przyjaznej dla oka estetyce, więc nie spodziewajcie hardkorowego gore.
Ale sam serial - perełka. Retro-elegancja, ale w oryginalnym, mocno makabrycznym klimacie. Jeśli akurat jecie, to odłóżcie. Ten serial jest tego wart, a przynajmniej nie zrobi się wam niedobrze.