„On jest gorszy niż deszcz w Manchesterze”. Brian Clough – mistrz mind games, najlepszy menedżer, jakiego Anglia nigdy nie miała

Zobacz również:Futbol przyszłości? TikTok wjeżdża do ligi hiszpańskiej
Fot. S&G/PA Images via Getty Images

Ludzie zazwyczaj pamiętają jego osiągnięcia trenerskie i znakomite cytaty, które wyrzucał z siebie jak z karabinu. W wymianie zdań Jose Mourinho nie miałby z nim najmniejszych szans. Ale Brian Clough był także znakomitym piłkarzem. Od blisko siedemnastu lat Anglia tęskni za jego głosem w przestrzeni publicznej, chociaż zostawił po sobie tak dużo klasyki, że wystarczy spokojnie dla kolejnych pokoleń.

Pewien dziennikarz zapytał kiedyś Roya Keane’a, jaki jest najlepszy menedżer, z którym pracował. – Bez cienia wątpliwości Clough – odparł Irlandczyk.

– Nie Ferguson? – drążył reporter.

– Zadałeś mi pytanie. A ja ci odpowiedziałem.

– Nie żałowałem tego, że porzuciłem pracę menedżera, do kiedy nie usłyszałem pewnego dnia jakichś kompletnych bzdur w telewizji. Miałem wtedy ochotę wrócić na ring – mówił już jako emerytowany trener. Miał 66 lat i postanowił, że wnuki dostaną od niego więcej czasu, niż dzieci. Dorastanie tych drugich przypadło bowiem na czas, w którym liczyła się tylko piłka. Brian Clough żył nią 25 godzin na dobę. Zresztą, angażował się z taką samą intensywnością we wszystko co robił. Jego syn, Nigel, wspominał, jak tata zaczął pracować w firmie petrochemicznej. Miał 15 lat i był tam posłańcem.

– Gdyby tam pozostał, skończyłby jako prezes. Prowadziłby tę firmę z takimi samymi wartościami, jakie wyznawał w futbolu – twierdził.

MEDALE ZAMIAST WYKSZTAŁCENIA

Wybrał jednak drogę piłkarza. I słusznie, bo dorobił się blisko 200 ligowych trafień dla Middlesbrough. Karierę przerwała kontuzja, ale narkotyk w postaci futbolu działał już tak mocno, że nie zamierzał go odstawiać. Okazało się, że ma zdolności menedżerskie, o jakich inni mogli pomarzyć, a tworząc duet z Peterem Taylorem dali Anglii prawdziwą rozrywkę. Nie chodziło tylko o sukcesy klubów, w których pracowali, ale również niewyparzony język Clougha. Była to zupełna nowość. Trener m.in. Derby County, Leeds United i Nottingham Forest mówił o piłkarzach i menedżerach innych zespołów w sposób, w jaki nikt wcześniej tego nie robił – prześmiewczo, ironicznie, błyskotliwie. Kiedy zaczynał zarządzać zespołem Hartlepools United miał 29 lat. Wierzył w siebie, jak w nikogo innego. Ekipa występowała w czwartej lidze, on zaś czuł od początku, że startuje coś ekscytującego. Opowiadał światu o ideach, które zamierza wprowadzić i wierzył, że za moment ten świat będzie u jego stóp. – Cały czas mówił. Jeśli chciałbyś, żeby przestał gadać, musiałbyś odciąć mu chyba prawą rękę – śmiał się Taylor.

brian-clough-e1585407582978.jpg
fot. PA Images via Getty Images

Jego droga to miały być, w istocie, sukcesy z Forest, także w Europie, 44 dni klęski w Leeds, bardzo udane przesłuchanie w siedzibie Football Association, gdzie starał się o posadę selekcjonera, ale ostatecznie cały jego związek z kadrą zakończył się na dwóch występach w roli zawodnika, w przeszłości. To także konflikt z Donem Revie’em. I wczesne pożegnanie – w 1993 roku – z ławką trenerską, ale i z życiem, w wieku zaledwie 69 lat.

Kiedy stał w 1999 roku przed studentami Uniwersytetu w Nottingham, by dać im wykład o życiu, powiedział bardzo ładne zdanie: – Wnuk często powtarza: „dziadku, nie masz wykształcenia”. Wtedy wyciągam swoje medale.

Gdy pożegnał się z pracą trenera, włoska „La Gazzetta Dello Sport” napisała: „Jak wszyscy wielcy dyktatorzy – od De Gaulle’a do Thatcher, pozostał na stanowisku trochę za długo”.

STRACH FOOTBALL ASSOCIATION

Chciał, żeby prowadzone przez niego drużyny zabawiały publiczność. Najbardziej interesowały go trofea, ale nie pragnął ich w sposób brzydki, za wszelką cenę, lecz na swoich zasadach. Najpierw piękna gra, puchary przyjdą same – taką dewizę wyznawał.

Wspomniana próba objęcia kadry nie była jedyną. Trudno uwierzyć w to, że Sam Allardyce otrzymał nominację na selekcjonera, lata później, a taki menedżer nigdy nie. Może to dobrze, że nie doczekał tak dziwnych czasów. „Najlepszy menedżer, jakiego Anglia nigdy nie miała” – tak o nim mówiono. Jego przyjaciel, znany krykiecista Geoffrey Boycott (Clough najpierw zakochał się w krykiecie, dopiero potem w futbolu) powiedział kiedyś: – Fakt, że nigdy nie poprowadził kadry to była jakaś parodia. To nasza strata, nie jego. Nie stało się tak, ponieważ ludzie z FA zwyczajnie się go bali.

Syn pracownika cukierni, szóste z dziewięciu dzieci dorastających przy Valley Road w Middlesbrough, który kochał swoje dzieciństwo, choć rodzina naznaczona była traumą śmierci najstarszej Elizabeth, kiedy ta miała zaledwie cztery lata. Miasto smogu dla niego było rajem, choć zmarł w Derby, to właśnie M’brough mogło być dumne, bo rozsławił imię tego miejsca już na zawsze. Przyznawał, że to, jakim stał się człowiekiem, co osiągnął w sporcie – wszystko to zawdzięcza Middlesbrough, które ukształtowało jego charakter. – Wszystko poza piciem – dodawał ze smutkiem.

TO NIE JEST WĄTROBA BESTA

– Jest gorszy niż deszcz w Manchesterze! – śmiał się Bill Shankly, menedżer Liverpoolu, nawiązując do ciągłych monologów Clougha. – Na szczęście Bóg raz na jakiś czas go zatrzymuje – dodawał. Nie musiał mieć dyplomów, to była klasyka street smart, kumatego chłopaka, który zawalał szkołę ze względu na sport. Przypomina to historię Quentina Tarantino, który odnosi wielki sukces w Cannes ze swoim filmem „Wściekłe psy”. Ludzie we francuskim kurorcie biją mu na ulicy brawo, a najwięksi kina chcą poznać. W końcu dostaje zaproszenie na jacht, gdzie czeka kilku sławnych reżyserów, m.in. James Cameron. Tarantino dominuje dyskusję, spychając ich do roli niemych świadków. Gdyby na łodzi znalazł się Clough, Tarantino mógłby iść do domu.

Na pewno napiłby się tam czegoś mocniejszego. Jego walka z nałogiem była długa i wyczerpująca. – Wiem, że ludzie mogliby o mnie powiedzieć: „zamiast chodzić po wodzie, lepiej byłoby, gdyby częściej ją pił” – starał się żartować z alkoholizmu, ale czuł, że ta batalia go niszczy. Rok przed śmiercią czuł, że nadciąga już najgorsze. – Nie wysyłajcie kwiatów, gdy umrę, zróbcie to, kiedy jeszcze żyję – powiedział.

Przeszedł, jak George Best, transplantację najbardziej zniszczonego piciem narządu. – Pragnąłbym wszystkich uspokoić. Nie przeszczepili mi jego starej wątroby – żartował w swoim stylu kiedy opuścił szpital w 2003 roku. Dziesięć godzin operacji nie było w stanie naprawić 30 lat spożywania wysokoprocentowych napojów.

Znów Boycott, tym razem o nałogowym chlaniu przyjaciela: – To zadziwiające, że uwielbiał trzymać dyscyplinę i dlatego tak smutny jest fakt, iż nie stosował tego wobec siebie.

Kiedy chowano go w 2004 roku, Garry Birtles, jego napastnik z Forest, nie mógł uwierzyć. – Wydawało nam się, że jest niezniszczalny.

SYN ZBYT GRZECZNY

Szkoda, że nie dożył momentu, w którym jego syn, Nigel, objął Derby County. Dziennikarze zapytali go, co powiedziałby tata w takim szczególnym dniu. – Pewnie coś w stylu: „Nie bądź tak głupi!”. Nie wiem, ale mam nadzieję, że zareagowałby pozytywnie. Chciałbym, żeby tutaj był i mógł mi coś doradzić – wzruszył ramionami. W DC popracował cztery lata. Osiągnięciami trenerskimi nigdy nawet nie otarł się o sukcesy ojca.

– Oczywiście nie jest tak bystry jak ja, mimo wszystkich dyplomów. No i wszyscy go lubią, więc na pewno musi być z nim coś nie tak – drwił z niego tata, gdy media dopytywały o różnice pomiędzy nimi. Clough senior uważał, że trener powinien być najmniej popularną personą w szatni, mówić rzeczy, jakich inni nie chcą słyszeć.

Chodziło także o podejście do piłkarzy. Brian Clough potrafił stworzyć kolektyw ludzi skaczących za sobą w ogień, ale nie uznawał samowolki. Kiedy Nottingham Forest wypożyczyło z Southampton Charliego George’a, ten miał na siebie inne pomysły taktyczne, niż preferował „Cloughie”. – Jeśli mówię, że grasz na środku ataku, to znaczy, że grasz, koleżko, na środku ataku – wycedził wściekły do zawodnika. „Spierdalaj” – usłyszał w odpowiedzi. – Była sobota, w poniedziałek już nie było gościa – wspominał Stan Bowles, pomocnik reprezentacji Anglii, który widział tamtą scenę.

Na długo zanim Mourinho przedstawił się nad Tamizą jako The Special One, Clough rzucił najsłynniejszy chyba cytat: – Nie powiedziałbym, że byłem najlepszy w tym biznesie, ale z pewnością byłem w czołowej jedynce.

PRAWO JAZDY NA AUTOBUS

Jego postać przypomnieć miał młodszym fanom film „The Damned United” (w Polsce „Przeklęta liga”). Po premierze wiele osób uznało jednak, że kino potraktowało go niesprawiedliwie, a członkowie rodziny uznali nawet, iż to „taniec na jego grobie”. Utrata pracy po 44 dniach zabolała go jak cholera. Po filmie niektórzy z zawodników, jakich oskarżono o kopanie pod nim dołków i granie przeciwko niemu, obruszyli się, że tak zostali przedstawieni, paru się jednak przyznało. – Zadziałałoby to, gdybym dostał czas – powiedział w wywiadzie udzielonym Davidowi Frostowi w 1974 roku. Ile razy słyszeliśmy to z ust trenerów?

Kochał oczywiście trofea, sukcesy, podziw i cały ten blichtr, uwielbiał, gdy ludzie spijali słowa z jego ust, a dziennikarze czekali w blokach startowych na mocny nagłówek do tabloidów. Był też bardzo mocno świadomy drogi, jaką przeszedł. W Hartlepool biegał po miejscowych pubach i zbierał kasę na funkcjonowanie klubu, starał się też o prawo jazdy na autobus, by móc być kierowcą na wyjazdowe mecze zespołu. To tam narodziła się jego relacja z Taylorem. Prezes Ernest Ord zwolnił bowiem jego asystenta, uznając, że nie stać go na taki wydatek. Clough nie zaakceptował decyzji, więc jego Ord także wywalił. Wtedy do akcji wkroczył zarząd, który... zdymisjonował Orda, a przywrócił obu trenerów. Ta konfrontacja była pierwszą poważną demonstracją siły w wykonaniu Clougha. Ale mocny charakter bywał także zgubny. Ten samiec alfa wchodził w konflikty tak często, jak lubił popijać herbatkę i trunki.

Na jego przyjaźni z Taylorem przez lata pojawiały się kolejne pęknięcia, co w końcu ostatecznie do poważnego poróżnienia. Np. w Derby Clough miał przyjąć od prezesa podwyżkę, nie mówiąc o tym Taylorowi. Brian nazwał z kolei Petera „wężem w trawie”, dodał też, że gdyby zobaczył go przy popsutym samochodzie, nie podrzuciłby do miasta. Punktem zwrotnym w ich relacji miał być dzień, w którym Taylor ściągnął do Forest Johna Robertsona bez uprzedniego poinformowania o tym Clougha. „Zapomniał” również wspomnieć o tym, że pisze biografię. Dopiero kiedy kumpel zmarł, w 1990 roku, Clough uznał swoje zacietrzewienie za głupie i niepotrzebne, chwycił za telefon i złożył córce przyjaciela kondolencje. Później zadedykował mu swoją książkę.

SZAMPAŃSKI SOCJALISTA

Kontrowersje towarzyszyły mu właściwie przez całą karierę. A to udział w aferze korupcyjnej, do czego nigdy się nie przyznał. A to stwierdzenie, że za tragedię na Hillsborough odpowiadają kibice Liverpoolu, za co potem przepraszał. Nigdy nie krył także swoich poglądów politycznych, czym również dzielił fanów. – Oskarżają mnie o bycie szampańskim socjalistą? Jasne, że nim jestem! Różnica pomiędzy mną a Torysami polega na tym, że oni trzymają kasę dla siebie, a ja swoją się dzielę – kpił.

Fot. David Jones - PA Images/PA Images via Getty Images

Został po nim pomnik, ulica jego imienia, a także linia autobusowa 215. Kupa wspomnień, anegdot, był ich chodzącą kopalnią, a wszyscy, których spotkał na swojej drodze, opowiadali je kolejnym pokoleniom. Nigdy nie lubił nudy. Kiedy do szatni Derby po jednym z meczów wpadł Elton John, krzyknął spod prysznica, nieświadomy obecności piosenkarza w pomieszczeniu, krzyknął: – Powiedzcie temu grubemu pedziowi, że zaraz wyjdę, kąpię się teraz.

Ujrzawszy muzyka, zaśmiał się i tak jak stał, w samym ręczniku, przytulił się do niego.

W programie meczowym napisał kiedyś we wstępniaku: „Mam nadzieję, że jesteśmy zachwyceni tak samo jak ja uwolnieniem z więzienia Nelsona Mandeli, ale pragnę zauważyć, że kolidowało to z finałem Littlewoods Cup!”.

Sir Alex Ferguson uważał go za jednego z największych menedżerów w historii brytyjskiej piłki. – I prawdopodobnie najbardziej chamskiego, z czego z pewnością jest dumny – dodawał Szkot.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.