Był skończony. Wygwizdany, skreślony, niechciany. – Miałem już spakowane walizki i zarezerwowany lot – wspominał. Ostatecznie po namowach Mikela Artety został i z jego pomocą całkowicie odmienił swój wizerunek. Granit Xhaka, czyli od zera do bohatera.
– Czy postąpiłbym inaczej, gdyby się to wydarzyło jutro? Szczerze powiedziawszy, nie wiem – mówił, wspominając wydarzenia z października 2019 roku. Wtedy naprawdę wydawało się, że jego kariera w Arsenalu się kończy.
To był zmierzch ery Unaia Emery’ego. Sezon wcześniej Kanonierzy nie weszli do pierwszej czwórki, a w częściowo definiującym pracę Hiszpana finale Ligi Europy zostali rozbici przez Chelsea 1:4. Na dodatek latem nie przeprowadzili odpowiednich transferów, przepłacając za Nicolasa Pepe i ratując się Danim Cebajosem czy Davidem Luizem. Oczywiście, to wtedy na Emirates powędrowali Gabriel Martinelli i Kieran Tierney, ale ich rozwój dopiero nabierał rozpędu, przez co w tamtym czasie nie stanowili jeszcze realnej siły zespołu.
Ogólnie Arsenal był w rozsypce i nie zmieniły tego nawet pierwsze kolejki, w których na osiem meczów przegrali tylko raz i to na wyjeździe z późniejszym mistrzem Anglii Liverpoolem. Kryzys czaił się za rogiem. Na drodze Kanonierom stanął w końcu jesienią, a następnie pogrążył ich na kolejne miesiące. W centrum całego zamieszania stał on, Granit Xhaka.
NIENAWIŚĆ
– Nigdy nie miałem problemów z krytyką. Ale być wybuczany przez własnych kibiców? – dziwił się Szwajcar.
Tak naprawdę kryzys nie zaczął się w październiku 2019 roku i teoretycznie mecz z Crystal Palace nie był żadnym początkiem, ale to wtedy sytuacja wymknęła się spod kontroli. Arsenal prowadził 2:0 i wydawało się, że tym razem im się uda i że zrehabilitują się po kompromitującej porażce z Sheffield United. Nic bardziej mylnego. Jeszcze w pierwszej połowie Orły odrobiły jedną bramkę, a zaraz po przerwie drugą. Gdy doprowadzili do remisu, Emirates wybuchło. Pojawiły się gwizdy, fani zaczęli drwić z piłkarzy, a grę Kanonierów ogarnął chaos. Emery chciał się ratować i w tym celu zdjął Xhakę, wprowadzając młodziutkiego Bukayo Sakę.
– To pokazuje problemy Arsenalu. Ich brak lidera. Znasz jakąkolwiek inną drużynę, która w takim momencie, kiedy traci dwie bramki, zdejmuje kapitana? – grzmiał komentator ESPN Steve Nicol. – To nie jest prawdziwy kapitan! – stwierdził.
Podobnie uznali poirytowani kibice, którzy zaczęli gwizdać na schodzącego Xhakę. Była 60. minuta, a Szwajcar uznał, że zamiast na ławkę rezerwowych skieruje się bezpośrednio do szatni. Po drodze dolał jeszcze oliwy do ognia, ciskając klubową koszulkę o ziemię i wykonując prowokacyjne gesty w kierunku trybun.
– Tak, byłem kapitanem Arsenalu, ale jestem też człowiekiem, którego można zranić – tłumaczył swoją reakcję na łamach “The Players’ Tribune”. – Jestem emocjonalnym gościem. Poczucia takiej nienawiści nie życzyłbym nawet najgorszemu wrogowi.
Opowiadając, Xhaka kładł duży nacisk na słowo “hate”. Według niego w tamtym spotkaniu z Palace kibiców nie kierowała złość czy rozczarowanie, ale właśnie nienawiść. To sprawiło, że coś w nim pękło.
– Spojrzałem im w oczy. Nie chodziło o to, że mnie nie lubią. Nie, to było coś innego. To była czysta nienawiść – wspominał. – Do dziś nie lubię schodzić z boiska, kiedy przegrywamy, bo rozpoznaję te twarze. Ci sami ludzie siedzą na tych miejscach – dodał.
Na reakcję klubu Xhaka nie musiał czekać zbyt długo. Jego zachowanie uznano za brak szacunku, odebrano mu opaskę kapitana i na pewien czas odsunięto od składu. W ciągu następnych dwóch miesięcy zagrał tylko w pięciu meczach i wszystko wskazywało na to, że nie ma już przyszłości w północnym Londynie. Mimo że jeszcze kilka tygodni wcześniej rozmawiał o nowym kontrakcie, teraz był zdecydowany na odejście. Nie wpłynęła na to nawet zmiana na stanowisku trenera, bowiem właśnie wtedy Emery’ego zamienił Mikel Arteta.
– Kiedy podejmę jakąś decyzję, trudno mi ją zmienić – mówił. – Przegadałem to z moją żoną, Leonitą, i zdecydowaliśmy się na odejście. W Arsenalu byłem skończony. Spakowałem walizki, wyjąłem paszport. Na stole miałem kontrakt od innego klubu. Wszystko, co musiałem zrobić, to podpisać – opowiadał. – Chciałem się tylko pożegnać z Mikelem i potem wsiąść do samolotu.
CZYSTA KARTA
Spotkanie z Artetą zmieniło wszystko. Szwajcar wrócił po niej do domu, rozpakował rzeczy i otworzył nowy rozdział w karierze w Arsenalu. – Mikel zaczął mówić o swoich planach. Spodobała mi się jego szczerość. Mówił otwarcie. Poprosił, żebym dał sobie 6 miesięcy i po nich zdecydował. Jeśli dalej będę chciał odejść, to klub nie będzie robił problemu. Powiedziałem mu “OK” i zostałem – przyznał.
Xhaka uwierzył w projekt Artety, a to pomogło mu powoli odbudować wizerunek w Arsenalu. Przede wszystkim znów został liderem zespołu, mimo że oficjalnie nie był już kapitanem. Kiedy latem 2022 roku opaska powędrowała do 24-letniego Martina Odegaarda, trener Arsenalu poprosił Xhakę, żeby pomagał Norwegowi i dzielił się z nim doświadczeniem.
Jego rolę w rozwoju całej drużyny dobrze widać w serialu “All or Nothing: Arsenal”. Xhaka jest tam zawsze w centrum wydarzeń. Jednocześnie dba o atmosferę w trudnych momentach, umie wstrząsnąć kolegami, kiedy tego potrzebują, ale też wygląda na mentora i starszego brata młodych piłkarzy, którzy aktualnie stanowią trzon Arsenalu. – Mamy bardzo młody zespół, dlatego rolą doświadczonych zawodników jest pomoc młodszym – tłumaczył w jednym z odcinków.
Jeśli w ogóle można mówić o wygranych wyemitowania tej serii, to Xhaka jest jednym z nich. Twórcy pokazali drugą stronę Szwajcara, którego w szatni nie cechuje agresja czy obojętność, a przede wszystkim otwartość i przyjaźń.
– To pomogło uświadomić kibiców, że sami jesteśmy ludźmi – mówił po premierze. – Na filmie wyglądamy na szczęśliwych, ale nie ze względu na wyniki a atmosferę, która w zeszłym sezonie była bardzo dobra. Mikel starał się nas połączyć, co nie zawsze jest łatwe – skwitował.
Oczywiście Amazon musiał niektóre wątki pomijać lub na siłę wyolbrzymiać, żeby zainteresować widza. Ale wydaje się, że wiara w plan Artety, która nie opuszczała zespołu nawet w najtrudniejszych momentach, była bardzo prawdziwa i że nawet po dotkliwych porażkach Kanonierzy wierzyli, że wyjdą na prostą. O tę wiarę bardzo dbał Xhaka, dla którego Arteta powoli szykował nowe zadania na boisku.
NOWY XHAKA
Arteta niejako wymyślił Xhakę na nowo. Zdjął z niego część obowiązków defensywnych, które przejął Thomas Partey, oraz odpowiedzialność za kreowanie. Przesunął go wyżej, dzięki czemu dziś Xhaka dużo więcej czasu spędza w polu karnym przeciwnika. Eksperci mieli obawy, że na nowej pozycji może się pogubić, ale tak się nie stało.
– Granit odrodził się w nowej, bardziej zaawansowanej roli. Jest niezbędnym, doświadczonym trybikiem w maszynie Arsenalu, która jest zalana młodymi talentami – zachwycał się Oli Price-Bates z podcastu “The Fresh Arsenal”.
Xhaka idealnie odnalazł się w stylu Artety bazującym na posiadaniu piłki w trzeciej kwarcie. Celność jego podań w ostatnim meczu z Brentford sięgała 90%. Nikt nie wykreował więcej sytuacji podbramkowych. Biorąc pod uwagę cały dotychczasowy sezon, wykonuje więcej podań progresywnych (ponad 3 razy więcej niż jeszcze dwa lata temu) i ma więcej kontaktów z piłką w polu karnym przeciwnika (średnio ponad 2 więcej na mecz niż w zeszłym roku). W całym klubie nikt nie zaliczył w trwających rozgrywkach więcej przechwytów. A pod względem asyst lepiej wypada tylko Saka.
Symbolem przemiany Xhaki było piękne podanie na Gtech Community Stadium przy bramce Gabriela Jesusa. – Jestem szczęśliwy, że mogę z nim grać. To inteligentny i utalentowany zawodnik – cieszył się Brazylijczyk.
Jego uczucia podzielają też kibice, którzy tłumnie śpiewali “We’ve got super Granit Xhaka!”. – To fantastyczne uczucie – dziękował po spotkaniu z Brentford.
Aktualnie mówiąc o Arsenalu, naturalnie będziemy skupiać się na Ołeksandrze Zinczence, Jesusie czy Williamie Salibie, bo to oni tchnęli w tę drużynę nowego ducha. Jednak nie byłoby aż dobrych wyników gdyby nie Xhaka. Dziś Kanonierzy mają właśnie jego twarz – po kompromitacjach, aferach i rozczarowaniach wrócili do czołówki. Wreszcie prezentują odpowiednią mentalność i jakość. Dokładnie tak jak Xhaka.
– Kocham Arsenal. Zawsze kochałem i nadal kocham. Dam wszystko za ten klub – podsumował.