Opuścić samotną wyspę. Jak zmienia się podejście Anglików do grania za granicą

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
SS Lazio v AC Milan - Serie A
Fot. Giuseppe Maffia/NurPhoto via Getty Images

Dla Anglików futbol poza ich krajem mógłby nie istnieć. Mają przecież najbogatszą ligę, największe gwiazdy i rozbudowaną kulturę piłkarską, więc po co interesować się rozgrywkami w innych częściach świata? Takie myślenie długo dominowało też wśród piłkarzy, którzy niechętnie przenosili się do innych lig. Powoli jednak się to zmienia. Fikayo Tomori, Tammy Abraham czy Jadon Sancho odmieniają trendy i pokazują innym młodym zawodnikom nową drogę rozwoju.

– Jesteśmy wyspiarzami, każdy człowiek jest wyspą. Kiedyś nie było telefonów, nikt nie miał telewizji czy ekspresów do kawy. Dlatego trzeba było na kimś polegać. Teraz nie trzeba. Można stworzyć samemu własną rajską wyspę – mówił Will Freeman, bohater kultowej powieści Nicka Hornby’ego “Był sobie chłopiec”, w którego rolę w filmowej adaptacji wcielił się Hugh Grant.

Podziel się lub zapisz
Jędrzej, choć częściej występuje jako Jj. Najlepiej opisuje go hasło: londyński sound, warszawski vibe. W Drugim Śniadaniu regularnie miesza polskie brzmienia z tym, co dzieje się na Wyspach, dorzucając również utwory z amerykańskiej nowej szkoły. Afrowave, drill, trap - słyszymy się!
Komentarze 0