Orgie, dilerzy, egzotyczne zwierzęta: prawdziwa historia Jordana Belforta, „Wilka z Wall Street”

Zobacz również:„Jackass” powraca! Pierwszy trailer nowego filmu to czyste szaleństwo
The Wolf Of Wall Street.jpg

Kiedy świat otrząsnął się z kryzysu finansowego 2008 roku, Islandczycy wsadzili do więzienia Kvíabryggja 26 banksterów, odpowiedzialnych za destabilizację krajowej gospodarki. Byli jednak osamotnieni w wyciąganiu surowych konsekwencji wobec malwersantów i spekulantów. Stany Zjednoczone wpompowały 800 miliardów dolarów w upadający system, a tymczasem prezes Lehman Brothers w latach 2000-2008 zarobił 60 baniek i nigdy nie stanął przed sądem. Zbrodnia i kara? Nie w tym przypadku.

Sodoma i Gomora

Niech rzuci kamieniem ten, kto nie roześmiał się podczas sceny, w której Leonardo DiCaprio – jako naćpany Jordan Belfort – czołga się do Lamborghini Countach. Fun fact: model o wartości kilkuset tysięcy dolarów został rzeczywiście zniszczony na planie Wilka z Wall Street. Ale przecież to pasuje jak ulał do opowieści o bizantyjskim rozpasaniu zdeprawowanego maklera. Był jak współczesny Kaligula. Nie ukrywał się z żądzą bogactwa i szaloną konsumpcją mówił o nim odtwórca głównej roli w filmie Martin Scorsese.

After all, it wasn’t every firm that sported hookers in the basement, drug dealers in the parking lot, exotic animals in the boardroom, and midget-tossing competitions on Fridays – wspominał Belfort w swojej książce. Seks za pieniądze, dilerzy, egzotyczne zwierzęta i zawody w rzucaniu osobą niskorosłą przy piątku. Wszystko w zadymionych pomieszczeniach, bo nie były to czasy, gdy można sięgnąć po elektroniczny zamiennik typu podgrzewacz glo hyper, wytwarzający aerozol, zawierający nawet do 95% mniej szkodliwych substancji w porównaniu do szlugów. Pogłoski o tym, że Scorsese i scenarzysta Terence Winter podkoloryzowali życiorys człowieka, który wymarzył sobie, że zostanie Gordonem Gekko są mocno przesadzone.

Fugazi

Rodzice twierdzą, że zawsze był jak żywe srebro. Nigdy nie spał, nie mógł usiedzieć na miejscu. Nie jest autystą, ale mógłby być. Takie słowa o nim padłu z ust jego trenera tenisa na łamach Vulture. W szkole Jordan nie chciał się zadawać z równieśnikami, tylko ze starszymi dziewczynami i chłopakami. Może stąd kompleks Napoleona?

Miał zostać stomatologiem, ale – na nieszczęście – usłyszał, że skończyła się złota era dla dentystów i jeśli ktoś chciałby zrobić duże pieniądze, powinien znaleźć sobie inne zajęcie. Zajął się więc sprzedażą mięsa i owoców morza. Biznes upadł, on został bankrutem w wieku 25 lat, ale to nie powstrzymało jego ambicji. Z czasem trafił na Wall Street, gdzie poznawał mechanikę funkcjonowania rynkowych mechanizmów. A Fugazi, fugazi, it's a wahzee, it's a woozee. I wtedy nadszedł 19 października 1987 roku. Nowojorska giełda poleciała na zbity pysk, mówiło się o epidemii samobójstw wśród rekinów finansiery. Belfort został bez pracy.

Coco

Zdecydował się działać na własny rachunek. Założył firmę brokerską Stratton Oakmont. Niedługo później pisano o nim w Forbesie, że jest jak pokręcony Robin Hood, który zabiera bogatym i daje samemu sobie. W peaku zatrudniał setkę maklerów, którzy byli zaangażowani w emisję akcji o wartości miliarda dolarów. Na czym polegała jego szamrana działalność? Kusił inwestorów akcjami znanych spółek, takich jak chociażby Kodak Eastman. Dopiero, gdy zwabił w ten sposób żądnych zysków, oferował im zakup udziałów w tzw. śmieciowych spółkach. Magazyn „Forbes” w tym czasie określał tę metodę wciskaniem ryzykownych akcji łatwowiernym inwestorom, a na całym procederze bogacił się praktycznie tylko Belfort i jego Stratton Oakmont tłumaczono na łamach Money.pl. W ten sposób udało mu się wyłudzić blisko 200 milionów dolarów.

Bogactwo zawróciło mu w głowie. Prochy były wszędzie. Brałem trzy lub cztery Quaaludesy dziennie. Chodzi o narkotyk, który święcił triumfy na przełomie lat 70. i 80.; poprzedził epokę MDMA. Kiedy Jordan był w uderzeniu, zażywał ponad 20 różnych substancji na dobę. Nic dziwnego, że fantazji mu nie brakowało. Potrafił zapłacić pracownicy 10 tysięcy baksów za ogolenie głowy; przed własnym ślubem zorganizował orgię; kupił pięćdziesięciometrowy jacht zbudowany dla Coco Chanel. Łódź poszła na dno, gdy zmusił kapitana do rejsu po Morzu Śródziemnym podczas sztormu.

Symboliczne, że kiedy Nadine (nazwa na cześć drugiej żony) tonęła, biznesmen był bardziej zainteresowany ratowaniem zapasów ćpania niż własnej rodziny. Zapoznawszy gości z planem ewakuacji, odciągnąłem na bok Roba. Masz? Nie odparł ponuro. Zostały w kabinie. Jest kompletnie zalana. Stoi tam z metr wody, teraz pewnie więcej. Nabrałem powietrza i powoli je wypuściłem. Coś ci powiem: zostawiłem tam ćwierć melona w gotówce. Forsę mam gdzieś, ale musimy dostać się jakoś do tych cholernych cytrynek. To 200 tabletek, Rob. 200 tabletek! opisywał zdarzenie w książce Wilk z Wall Street, która ukazała się w Polsce nakładem Świata Książki. Ułuda narkotykowego eldorado może mamić, ale to nie był sequel Las Vegas Parano, tylko prawdziwe życie, które Belfort zamienił bliskim w piekło. Żona odeszła od niego, gdy naćpany zepchnął ją ze schodów. Po latach córka jego wspólnika napisała list otwarty do Scorsese i DiCaprio, w którym oskarżyła ich o gloryfikowanie chciwości i robienie rozrywki z mizoginii. Zawarliście sojusz z przestępcą; z facetem, który nie zadośćuczynił swoim ofiarom.

Właśnie. Jordan Belfort został aresztowany w 1998 roku. Spędził za kratkami zaledwie 22 miesiące, ponieważ poszedł na współpracę z FBI i pociągnął za sobą wszystkich, których tylko mógł. Agent specjalny Greg Coleman, który rozpracowywał go przez sześć miesięcy, zwraca uwagę, że Wilk z Wall Street zmanipulował wielu swoich przyjaciół i członków rodziny, narażając ich na późniejsze konsekwencje. Pierwszy przykład z brzegu: namówił ciotkę żony, żeby pomogła mu prać pieniądze w Szwajcarii.

Sąd zobligował go do spłacenia oszukanych klientów. Chodzi o kwotę w wysokości 110 milionów dolarów. Kilka lat temu prokuratorzy złożyli jednak skargę, że ukrywa dochody, płynące ze sprzedaży ksiażek i prowadzenia wykładów. Fun fact #2: za jeden inkasuje kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Nic dziwnego, że humor go nie opuszcza. Wystarczy spojrzeć na fotografię inspirowaną filmem, do której zapozował Davidowi Yarrowi. Anonimowy nabywca zapłacił za nią 200 000 $.

Choć Belfort długo pozostawał sceptyczny w temacie kryptowalut, zdążył już zmienić zdanie. Ah shit, here we go again...

tekst powstał przy współpracy z partnerem

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.
Komentarze 0