Paradoks Realu Madryt. Carlo Ancelotti kontra zarządzanie oczekiwaniami

Zobacz również:Człowiek, którego trzymają się kilogramy. O Hazarda skłonności do nadwagi
Real Madrid CF v Eintracht Frankfurt - UEFA Super Cup Final 2022
Fot. Alex Grimm/Getty Images

Zwycięzca Ligi Mistrzów przystępuje do rozgrywek 2022/23 bez Kyliana Mbappe, ale z jeszcze lepszą kadrą niż w fantastycznym poprzednim sezonie. Z Antonio Rudigerem oraz Aurelienem Tchouamenim Carlo Ancelotti dostaje więcej narzędzi, by utrzymywać Real Madryt na najwyższym poziomie. Kolejne trofeum w postaci Superpucharu Europy było tylko dowodem, że Królewscy mają apetyty na więcej. Tego lata nie mówiło się o madrytczykach tak wiele jak o Barcelonie, bo są zdecydowanie bardziej poukładanym i stabilnym klubem niż ich główni rywale. Dla Realu nadchodzące miesiące będą czasem wymiany pokoleniowej w środku pola, celebracji Złotej Piłki Karima Benzemy oraz próby sprostania tak wysoko zawieszonej poprzeczce sukcesu.

Carlo Ancelotti rozpoczął sezon dokładnie tak, jak go zakończył, czyli identycznym składem w Superpucharze Europy z Eintrachtem Frankfurt (2:0), co z Liverpoolem (1:0) w finale Ligi Mistrzów. Włoch chciał podtrzymać hierarchię i podziękować w pierwszej kolejności tym, z którymi znów sięgnął gwiazd, dlatego Fede Valverde czy Ferland Mendy po raz kolejny mogli liczyć na pierwszoplanowe role. Wyglądało to zresztą podobnie – znów Thibaut Courtois musiał pokazywać, że może kandydować do miana najlepszego bramkarza świata i utrzymać drużynę z czystym kontem, zanim ta na dobre się rozkręci i wejdzie na właściwe obroty. Tych sukcesów z pewnością nie byłoby bez geniuszu Belga.

Zresztą Madryt stoi właśnie wybitną mentalnością jednostek i dobrą mieszanką enegii między młodością a doświadczeniem. Królewscy mają wyjątkową umiejętność przetrwania trudnych momentów. Nie da się ich wykluczyć z gry, nie przeszkadza im oddanie inicjatywy ani brak kontroli nad scenariuszem spotkania, bo prędzej czy później wezmą go we własne ręce. Tak wyglądała cała droga w Champions League – Real wygrał największą niezłomnością i umiejętnością niepodłamywania się w trudnych momentach. Zawsze wracali do swojego planu. Tak jak w Helsinkach z Eintrachtem, gdzie na końcu nie było, czego zbierać.

ZARZĄDZANIE OCZEKIWANIAMI

W Madrycie dość szybko otarli łzy po Kylianie Mbappe i ukształtowali nową rzeczywistość, w której nadal wszystko ma się kręcić wokół Karima Benzemy. Ich paradoks polega jednak na tym, że mimo fantastycznego okna transferowego i silniejszej kadry niż w poprzednim sezonie, najpewniej trudno będzie im osiągnąć tak dobre rezultaty. To sezon-pułapka dla Ancelottiego, bo cokolwiek nie zrobi, i tak będzie oceniony nieco gorzej niż w tym pierwszym roku po powrocie, gdy oczekiwania były znacznie niższe, a w Europie pierwotnie niemal nie istniał wymóg zwycięstwa. Mało kto oczekiwał, że Carletto ponownie zrobi taką furorę i zgarnie dwa najważniejsze trofea. Jako były menedżer Evertonu nie zaczynał z tak wielką wiarą w powtórzenie sukcesów pierwszej ery.

Zarządzanie oczekiwaniami to coś, co często dobija trenerów na najwyższym poziomie. Gdyby Carletto odpadł w półfinale Champions League z Manchesterem City, i tak zostałby doceniony za ugranie bardzo udanego sezonu. On jednak wspiął się na szczyty, zgarniając dublet. Teraz ma szerszą kadrę, większe pole manewru, lepszą konkurencję, jednak trudno sobie wyobrazić, że znów będzie tak udanie. Przede wszystkim Barcelona w lidze zagwarantuje poważniejszą rywalizację po tak poważnych wzmocnieniach. Konkurencja w ostatnich miesiącach nie dojechała, bo ani Katalończycy, ani Atletico nie zagrali swoich najlepszych sezonów. W Lidze Mistrzów rywalizacja natomiast zawsze jest potworna. Kluczem będzie trafienie z formą na dwa miesiące w okresie marcowo-kwietniowym, kiedy dla drużyn pokroju Realu dopiero zaczyna się poważne granie w Europie. Wiemy, jaką rzadkością jest obrona tego tytułu, w zasadzie tylko madrytczycy opanowali tę sztukę. Cokolwiek Carletto nie zrobi, trudno będzie mu wzbudzić ponownie tak euforyczne nastroje. Zawiesił poprzeczkę najwyżej, jak się dało.

ZŁOTA PIŁKA JUŻ PEWNA

To będą wewnątrz kraju miesiące korespondencyjnej rywalizacji między Karimem Benzemą a Robertem Lewandowskim, ale wiadomo, że dziś to Francuz wyznacza najwyższe standardy w świecie futbolu. Wszedł w nowe rozgrywki tak, jakby żadnej przerwy nie było, a on nie przechodził na nowo okresu przygotowawczego, tylko kontynuował magiczne występy z poprzednich miesięcy. W pretemporadzie zawijał piękne rogale i napędzał kolegów z ataku. W Superpucharze również był decydujący – zdobył bramkę i miał udział przy wcześniejszej. Powinno tych akcji bramkowych być więcej, gdyby Vinicius korzystał z jego hojności, lecz znów to ten duet wysuwał się na pierwszy plan.

Widać, że ataku Realu Madryt dźwiga francusko-brazylijska współpraca. Vinicius chce pójść jeszcze o krok dalej i powtórzyć sezon z taką skutecznością. I chociaż każdy wie, że będą się wzajemnie szukać, cały czas zaskakują przeciwników stylem kontrataków oraz szukania wolnej przestrzeni. Najbliższe miesiące będą też wyjątkowe w Madrycie, bo znów odbiorą Złotą Piłkę. Trudno sobie wyobrazić i wręcz byłoby to niezwykle niesprawiedliwe, gdyby dostał ją ktokolwiek inny niż Karim Benzema, najlepszy piłkarz poprzedniego sezonu.

POWAŻNE RUCHY

Mistrzowie Hiszpanii dokonali latem dwóch topowych transferów: Antonio Rudigera jako wolnego agenta i Aureliena Tchouameniego za 80 mln euro. Obaj powinni być gwarancją jakości oraz podniesieniem walki o wyjściowy skład. Niemiec gwarantował najwyższy poziom w Chelsea, ale na razie musi poczekać na swoją szansę i wygrać rywalizację z nietykalnym duetem Alaba - Militao. Jest to jednak opcja, aby w niektórych spotkaniach Real wychodził trójką stoperów, a Alaba był bardziej wolnym, rozgrywającym elektronem. Albo aby ustawić Rudigera bliżej lewej strony jako fałszywego bocznego obrońcę, tak jak miało to miejsce w towarzyskim El Clasico w Stanach Zjednoczonych. To sprawia, że czwartym stoperem pozostaje Nacho, który niemal zawsze spełnia oczekiwania, kiedy przychodzi jego czas.

Ze wszystkich formacji jako całość najmocniej wygląda jednak druga linia Królewskich, gdzie panują Casemiro, Kroos oraz Modrić. Dla Niemca to powinien być ostatni sezon w karierze, chociaż rozgrywa ciągle klasowe zawody. I mimo teorii, że dla takich graczy będzie coraz mniej miejsca w nowoczesnym futbolu, dalej to on wyznacza standardy w środku pola. Luka Modrić we wrześniu będzie miał 37 lat i licznik też bije w jego przypadku, aby coraz częściej dzielić się minutami, chociaż w najważniejszych meczach ręce same składają się do oklasków. Carlo Ancelotti nazywa ich „Trójkątem Bermudzkim”, bo sprawiają, że piłka dla rywala znika.

Pamiętajmy jednak, że wygrana Liga Mistrzów i remontady to zasługa właśnie zmian oraz wejść rezerwowych, więc oni dostaną coraz większe polu do popisu. „W tym roku będzie więcej rotacji” – śmieje się włoski menedżer. Na swoją szansę czekają właśnie coraz lepszy Eduardo Camavnga, sprowadzony za 80 mln euro Aurelien Tchouameni i fenomen fizyczny Fede Valverde, który zanotował decydujące zagranie w finale Ligi Mistrzów. Co roku mówi się o wymianie pokoleniowej, ale teraz Ancelotti naprawdę ma oddać głos odważniej młodzieży.

BYĆ JAK CASEMIRO

W Superpucharze Europy najlepszym zawodnikiem został zasadnie wybrany Casemiro, który znów rozegrał koncert. Jego typowy mecz, kiedy rywal domaga się dwóch żółtych kartek, a on nie dostaje żadnej. Potrafi sprzątać w białych rękawiczkach. Niemniej całościowo w poprzednim sezonie grał poniżej oczekiwań i wysoko ustanowionych standardów. Nie zawodził, kiedy dochodziło do najważniejszych meczów. To człowiek, który mógłby rozgrywać wyłącznie finały, bo tam nie zawodzi. Ale jego gorszą dyspozycję było widać ze słabszymi, kiedy już nie funkcjonował na takim poziomie koncentracji.

Dlatego właśnie zbawieniem ma być transfer 22-letniego Tchouameniego. Profesor Casemir może dalej rozgrywać najważniejsze zawody, a francuski uczeń odciążyć go w tych ważnych, ale mniej istotnych, ligowych spotkaniach. Takiego rozkładu sił może poszukać włoski trener, aby utrzymać w drużynie jakość, do jakiej przyzwyczaił w rozgrywkach 21/22. Nikt nie ma wątpliwości co do siły Realu Madryt w jej najlepszym dniu. Bardziej kwestią sukcesu będzie ponowne utrzymanie regularności i jak najmniejsza liczba wpadek.

WĄTPLIWOŚCI NA 9

Może również zastanawiać, czy Królewscy wytrzymają cały sezon z jednym napastnikiem. Mariano Diaza, który nie chce odejść z klubu, nikt nie traktuje poważnie, więc cały klub jest skazany na Karima Benzemę po niewypale z Luką Joviciem. Nikt nie ma wątpliwości co do formy i regularności Francuza, lecz kontuzje czy zawieszenia to kwestia dość losowa, a bez 34-latka czuć gigantyczną różnicę. Problem jest taki, że rynek nie oferuje atrakcyjnych, ekonomicznych dziewiątek.

Przede wszystkim taki gracz musiałby się pogodzić z pewną rolą rezerwowego. Prawdziwa rywalizacja w tym wypadku by nie istniała. Ale mimo wszystko warto byłoby poszukać alternatywy, która chciałaby zagrać w tak gigantycznym klubie. To bezpieczniejsza opcja, niż ryzyko i poleganie na założeniu, że Benzema będzie wiecznie dostępny. Alternatywami na pozycji fałszywej dziewiątki mieliby być Rodrygo, Eden Hazard albo Marco Asensio, ale to jednak znacząca różnica w jakości grania.

Obrońcy Ligi Mistrzów zawsze będą więc zależni od dostępności swojego najlepszego piłkarza. Póki jednak on, Courtois, Militao, Casemiro, Kroos, Modrić czy Vinicius prezentują najwyższy poziom, Real nie musi się martwić o rezultaty nawet z najtrudniejszymi przeciwnikami. Poprzeczka została zawieszona najwyżej, jak się da, więc teraz Ancelotti musi utrzymać ten poziom oczekiwań, broniąc zarówno tytułu mistrza kraju, jak i Champions League. Jeśli jednak o Realu mówiło się latem stosunkowo niewiele, to tylko dlatego, że jest klubem stabilnym, poukładanym i z sensownym planem na siebie. Zawsze więcej rozmawia się o działaniach ryzykownych i chaotycznych, niż odnalezionym stanie porządku. A w Realu było tak dobrze, że trzeba ten czas doceniać, póki trwa, bo kryzysy spotykają każdego.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.
Komentarze 0