Christopher Galtier razem z Luisem Camposem wzięli na rozmowę Kyliana Mbappe i Neymara po kolejnym w historii PSG tzw. „Penalty Gate”. Niby wszystko zostało wyjaśnione, a jednak jest w tym coś niepokojącego, że już w drugim meczu sezonu oglądamy sceny jak z piaskownicy. Znowu wraca temat zarządzania ego, ale bardziej niepokojąca jest ewolucja samego Mbappe, który coraz mocniej przeobraża się w nadąsanego narcyza, stawiającego wyżej siebie niż zespół.
Być może posłuży mu ten moment za motywację. Może za chwilę strzeli takiego gola, że social media znowu zawirują. Ale na razie bohaterem Twittera został ze względu na absurdalne zachowanie, gdy przestaje biec lewą stroną boiska, bo nie otrzymał podania. Obrazek jest tym bardziej śmieszny, że za chwilę piłka wędruje w pole karne, gdzie zwykle wbiega reprezentant Francji, ale że tym razem się obraził, to nie było tam nikogo. Zaraz potem dostaliśmy kolejny dziwną scenę, gdy Mbappe wykłóca się z Neymarem o rzut karny. Robi to w butny sposób, choć tego popołudnia już jedną jedenastkę zmarnował.
Sprawa jest ciekawa, bo PSG świetnie zaczęło sezon. Drugi mecz z rzędu strzela pięć goli, a przecież wcześniej był jeszcze wygrany Superpuchar Francji (4:0). Całe lato media piszą narrację, że właśnie widzimy nowy, ożywczy projekt, gdzie wszyscy się kochają i każdy podporządkowuje się rządom nowego trenera, a Mbappe tę idyllę psuje. Dobrze poinformowani paryscy dziennikarze mówią, że cały tydzień zmagał się z problemami osobistymi, wynikającymi z sytuacji w rodzinie. Ale to też nie może służyć mu za wymówkę.
Christopher Galtier powiedział po meczu, że Neymar jak najbardziej miał prawo podejść do jedenastki po tym jak Mbappe swoją zmarnował. Suche statystyki pokazują, że w PSG na 27 karnych zaprzepaścił tylko trzy. Mbappe ma na koncie cztery pudła przy 17 próbach. To nie przypadek, że Neymar polubił w Internecie wpisy, mówiące, że w każdym normalnym klubie to Brazylijczyk byłby typowany jako nr 1 w tym aspekcie gry.
Mbappe ma uprzywilejowaną pozycję po tym jak latem przedłużył kontrakt, ale od początku mówiono, że kiedyś to się może zemścić. Może dobrze, że takie sprawy wychodzą już na samym początku sezonu, bo Galtier będzie miał okazję to uregulować. Z drugiej strony rywalizacja między Mbappe a Neymarem może eskalować. Nigdy nie byli wrogami, ale do przyjaźni też im brakuje. Od lat cicho rywalizują o bycie twarzą projektu do tego stopnia, że Mbappe podobno poprosił władze klubu, by usunęły Brazylijczyka z Paryża.
Neymar oczywiście jest niesprzedawalny. Ma tak skonstruowany kontrakt, że ten latem znowu odnowił się aż do 2026 roku. Nigdzie nie będzie mu lepiej, a że mnóstwo było ostatnio plotek o jego odejściu, to mocno wziął to do siebie i od początku sezonu jest najlepszym piłkarzem PSG. Świetnie prezentował się już na japońskim tournée, teraz już po dwóch spotkaniach Ligue 1 ma trzy gole i trzy asysty. Mocno celuje w mundial w Katarze, ale też jest świadomy tego jak mocno sprząta szatnię Luis Campos i że w pewnym momencie na celowniku był też Neymar. Brazylijczyk w tej chwili pokazuje ogromną dyscyplinę pracy. Potwierdza, że że jeśli chce, to wciąż może być wielki.
Romain Molina, dziennikarz, który wie, gdzie przystawić ucho w Paryżu, mówi, że konflikt między Mbappe a Neymarem nie jest konfliktem o rzut karny. To tylko mały wycinek, a głównie chodzi o to, że do Neymara doszły słuchy jak bardzo Mbappe chciał posprzątać szatnię pod siebie. Teraz wiadomo, że to się nie uda, a obaj muszą jakoś razem kooperować. Galtier przychodząc do Paryża, wiedział, że będzie musiał scalać poszczególne grupki, ale pogodzenie tych dwóch ego będzie największym jego zadaniem.
Rok temu „L’Equipe” pisał o „połączeniu niskiej prędkości” między Brazylijczykiem a Francuzem, wskazując okres czterech miesięcy, gdy tylko raz jeden miał asystę przy golu drugiego. Trudno przypomnieć sobie wielkie hity, gdy obaj ciągnęli drużynę za uszy. Teraz, gdy Neymar jest w formie, spokojnie można by ulepić z tego duet marzeń — pytanie tylko, kto pierwszy wyciągnie dłoń.
Po meczu z Montpellier obaj piłkarze tak mocno skoczyli sobie do gardeł, że rozdzielać musiał ich Sergio Ramos. Świta Neymara wkurzona jest specjalnym traktowaniem Mbappe, ale to było do przewidzenia już wtedy, gdy mówiło się, że 23-latek zostanie cichym dyrektorem sportowym klubu. Słowa te były oczywiście przesadzone, ale Mbappe faktycznie chciałby za dużo rzeczy ustawiać po swojemu, zapominając, że sam Ligi Mistrzów nie wygra. Temat tykającego ego za chwilę znowu wróci.
Komentarze 0