Patoprotest song. O dziwnej karierze Cypisa, którego hit powraca po wyborach

Cypis
https://youtu.be/WNY61ZuFfF8?si=c9yARp5pyqDRU_mM

Choć jego muzyka brzmi jak przyśpiewki największych patusów, udało jej się trafić na przysłowiowe barykady. Skąd się wziął Cypis, którego przebój wybrzmiewa z dużym natężeniem w ostatnich dniach?

Kto przechadzał się ulicami największych polskich miast w powyborczy wieczór, mógł usłyszeć znajomą melodię. Jej intonację sprowokowała wieść o tym, że partie opozycyjne – wtedy według wstępnych sondaży – zdobędą więcej mandatów w sejmie niż formacja rządząca. A że głosy na nie oddawali przede wszystkim ludzie młodzi, to ich szampański nastrój niósł się gdzieniegdzie murami osiedli. Zwłaszcza osiedli miast powyżej 200 tys. mieszkańców, w których Prawo i Sprawiedliwość często traciło pozycję lidera. Rzeczony nastrój mógł wyrażać się nawet poprzez skandowanie niecenzuralnego hasła, które zapisało się w rodzimej komunikacji pod postacią ośmiu gwiazdek.

Okrzykom towarzyszył utwór jednego z najpopularniejszych polskich wykonawców w internecie. Zaangażowanego artysty? Barda opozycji? Wokalisty-aktywisty? Cóż, w pewnym, mocno naciągniętym sensie – wszystko się zgadza. Ale tak się też składa, że jest on przede wszystkim człowiekiem, który tworzy prawdopodobnie najbardziej patusiarską nutę w kraju.

Śmieszne mp3 dwadzieścia lat później

Cypis, choć dzieli imię z jednym z najwybitniejszych poetów polskich, na pewno nie ma ambicji bycia drugim Norwidem. Jego twórczość to raczej muzyczna inkarnacja patostreamowych libacji, przywodząca na myśl erę śmiesznych mp3 – piosenek-żartów sprzed dwudziestu lat. Młodszym czytelnikom należy się wyjaśnienie. Były to utwory kolportowane na dyskietkach i płytach CD jeszcze przed czasami stałego dostępu do internetu. Anonimowi autorzy-amatorzy na kradzionych podkładach zawodzili znane melodie, wzbogacając je o polski tekst przepełniony charakterystycznym humorkiem. Do takich kawałków można zaliczyć na przykład Balladę o Mietku Żulu.

Jeśli to jest twórczość bliska Cypisowi, jakim cudem ten gość został wyniesiony na sztandary? Zwłaszcza, że największą popularność zyskał podczas protestów dotyczących wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przerywania ciąży. Czyli protestów feministycznych – choć wystarczy kilka chwil z muzyką tego artysty, aby zrozumieć, że kobiety w jego tekstach nie pełnią roli podmiotu lirycznego. Pełnią tam rolę raczej przedmiotu. Stanowią zwykle obiekt – wyrażanych w najbardziej prostacko-podwórkowy sposób – fantazji erotycznych. Ale w momencie, gdy PiS utracił większość, jeśli chodzi o sejmowe mandaty, kawałki Cypisa powracają jak mantra. Mimo że próżna szukać tego twórcy w jakimkolwiek mainstreamie. To zatem dobry moment, by zastanowić się, skąd się wziął ten człowiek i dlaczego wciąż gra pod antyrządowe manifestacje.

Prosty patent na popularność

Jak na twórcę kontynuującego spuściznę viralowych autorów-amatorów przystało, Cypis od początku bazuje na patencie zapożyczeń. Podkładów, melodii czy hooków. A te stanowią pole do wykładania patusiarskich treści o seksie, alkoholu i narkotykach. Tę strategię można zauważyć już w archiwalnych nagraniach Cypisa, jeszcze gdy nie działał solo. Kawałki zaczął tworzyć w Inowrocławiu podobno już w 2004 roku, ale ciężko dotrzeć do wszystkich śladów tej luźno prowadzonej kariery. Za to utwory Niedouczonych Wulgarności, czyli jednej z grup, którą współtworzył Cypis jeszcze w 2009 roku, dowodzą, że już wtedy czerpał z tego, co ludzie już kiedyś słyszeli. Jeden z trzech wrzuconych na Bandcampa tracków z Gangsterki z podwórka to m.in. apoteoza alkoholu na beacie od Dr. Dre. I ten patent wykonawca wykorzystuje do dziś. Tyle, że częściej niż po hip-hopowe bity, sięga raczej do eurodance’owcyh czy generalnie klubowych melodii.

Podziemie, patotreści, NAS i virale

Trzeba także dodać, że pierwsze wrażenia z odsłuchów patomuzyki Cypisa kojarzą się przede wszystkim z jeszcze jednym projektem. Nie ma wątpliwości, że ten twórca brzmi jak absolutny pogrobowiec Nagłego Ataku Spawacza– kontrowersyjnego tworu na przecięciu rapu i metalu, który z racji swojej pionierskości w obrębie gatunku, cieszy się statusem kultowego. Cyprian Racicki miał być zresztą mianowany na członka tej grupy. W 2017 roku pokazywał się w merchu ekipy, pojawiał się w zapowiedziach i na zdjęciach z zespołem. I zdaje się, że to te powiązania po raz pierwszy wzbudziły zainteresowanie mediów jego postacią.

Plany reaktywacji NAS w tamtym czasie pokrzyżował jednak beef Cypisa z dobrze znanym członkiem ekipy, Fazim. Jak na ironię losu, obaj goście mają bardzo podobną manierę wokalną. Do tego ich barwa głosu, zwłaszcza dla niewprawionego słuchacza, wydaje się niemal bliźniacza. Nie to było jednak przyczyną sporu. Fazi w dissie Anty Cypis zarzucał przyszłemu memicznemu raperowi, że nie wspomógł finansowo innego członka Nagłego Ataku Spawacza, czyli Kamienia. To znak, że już w tamtym czasie Cypis radził sobie dobrze. W końcu wydane w 2016 roku Patologiczne ścierwo i przede wszystkim wypuszczona przed świętami Patologiczna kolęda świetnie radziły sobie na YouTubie. Ten drugi utwór stał się nawet viralem, w ciągu dwóch dni od premiery wykręcając 2,7 mln wyświetleń.

Rzeczony konflikt rozwijał się w kolejnych miesiącach. Fazi w wywiadzie u WuWunia zwracał też uwagę na inne działania Cypisa, związane stricte z patocontentem wideo. Miał on pisać teksty dla innego bohatera YouTube’a o ksywce Leszczu. Ten człowiek (nazywany przez prześmiewców najstarszym raperem w Polsce) to jedna z osób z ewidentnym problemem alkoholowym, która zapewniała w sieci wątpliwy moralnie rozrywkowy content. Fazi w czasach beefu sugerował nawet, że był to jeden ze sposobów na rozkręcenie kariery Cypisa. Ten jednak później tłumaczył się, że nie monetyzował współpracy z tym człowiekiem, a wszystko miało być głównie zabawą.

Nie wikłając się jednak zbyt mocno w te niesnaski i patohistorie – warto dodać, że między adwersarzami uspokoiło się w 2019 roku. Cypis miał wówczas wesprzeć Faziego, zapewniając mu opiekę w prywatnej klinice odwykowej. W tym samym roku obaj pojawili się na płycie reaktywowanego wreszcie Nagłego Ataku Spawacza – Ulepiony świat. W tamtym czasie Cypis wciąż był tylko i wyłącznie specjalistą od patologicznych hitów i bohaterem plotkarskich mediów rapowych. Niespodziewany przełom przyszedł wraz z 2020 rokiem; czasem pandemicznych obostrzeń i masowych protestów antyrządowych.

Era polityczna

Największy hit Cypisa JBĆ PIS trudno nazwać utworem autorskim. Refren oraz podkład pochodzący oryginalnie z utworu Call on Me Erica Prydza (sampel z kawałka Steve’ego Winwooda z piosenki Valerie) zainicjowany był najpierw przez protestujących ludzi. I to oni skandowali tytułowe hasło wymierzone w ówcześnie rządzącą partię – właśnie w rytm podobnie brzmiącego, anglojęzycznego refrenu kawałka Prydza. Cypis wykazał się tylko real time marketingowym sprytem, monetyzując popularność okrzyku pod tę melodię. I dopisując oczywiście do niego swoje hardcorowe zwrotki wymierzone w formację Jarosława Kaczyńskiego. Wspólnota skupiona wokół protestów nie wyrażała jednak oburzenia tym ruchem. Wszak miała na głowie oburzenie powodowane nadejściem najbardziej restrykcyjnego prawa aborcyjnego w Europie. Przyjęła utwór z humorem, a ten szybko stał się częścią playlist wybrzmiewających w autach, które blokowały ulice w czasie strajków. Sam zainteresowany nie ukrywał zresztą, że śpiew pod Call on Me usłyszał na ulicach i oficjalnie wsparł protesty sprzeciwiające się wyrokowi TK. I tym samym zapoczątkował antypisowski etap działalności.

W ostatnim czasie Cypis wydał wiele antyrządowych, patusiarskich kawałków. W tym m.in. nagraną w tym roku wspólnie ze Zbigniewem Stonogą Arkę Jarka. Ale 2020 rok przyniósł Cypisowi jeszcze jeden prezent, za który może dziękować specyfice internetowych fenomenów i tiktokowych algorytmów. Jego utwór Gdzie jest biały węgorz? (Zejście) z 2015 roku – ze słynnym wpadającym w ucho refrenem Tylko jedno w głowie mam/Koksu pięć gram – zyskał drugie życie w memosferze. I zapisał się w jej dziejach, trafiając nawet do anglojęzycznej memowej Wikipedii, czyli Know Your Meme. Zapętlony kawałek łączony był z dziwnymi lo-fi wizualizacjami. Jak latająca krowa 3D (nazywana Dancing Polish Cow) czy hipnotyzujący, tańczący trójkąt. Swoje dołożyły też pierwsze aplikacje deepfake’owe, za sprawą których memiarze dosłownie wkładali w usta piosenkę Cypisa ówczesnemu ministrowi zdrowia, Łukaszowi Szumowskiemu. Absurdalny fenomen utworu zapewnił mu nie tylko ogromną popularność w Polsce, ale i pierwsze miejsce na liście Spotify Top 50 Viral w Wielkiej Brytanii, Chile i w Ekwadorze.

W 2021 roku kawałek z węgorzem w tytule powrócił jeszcze raz na nagłówki mediów. I to nie tylko polskich. Chodzi oczywiście o sprawę tańczącego kaktusa – zabawki dostępnej w Tajwanie, która podrygiwała właśnie w rytm utworu Cypisa. Gadżet został jednak szybko wycofany przez Walmart.

Choć ciężko trafić na sensowne wywiady z Cypisem, zdaje się, że 34-letni wykonawca znalazł przepis na karierę poza głównym nurtem. Jego wypowiedzi znamy głównie z dziwnych filmów na YouTubie i pozorowanych dymów w Fame MMA, gdzie wystąpił trzy lata temu. Ale na Instagramie pokazuje też twarz ojca, wspomina zmarłych aktorów. Angażował się w szukanie agresywnego kierowcy BMW i oczywiście nieustannie je*** PiS.

W jednej z krótkich rozmów dla Mateusza Kaniowskiego na pytanie, czemu jego patoutwory cieszą się tak dużą popularnością, przyznawał, że… słuchacze są zjebani i że tak naprawdę nie lubi swoich kawałków. Co świadczy o tym, że cała jego twórczość może być jakimś rodzajem cynicznej, wybaczcie to słowo, konwencji.

Czy można jednocześnie stwierdzić, że cała dezynwoltura półamatorskiej kariery Cypisa miała wpływ na wyniki wyborów? Jakkolwiek nie brzmiałoby to absurdalnie, pamiętajmy, że kawałków tego gościa – dla beki czy całkiem serio – słuchają przede wszystkim młodzi ludzie. Jak pisał ostatnio Kamil Fejfer w miesięczniku Znak, powołując się na psychologa Jonathana Haidta, osoby do dwudziestego piątego roku życia mają największą chłonność poglądów. I skoro Cypis uchwycił społeczny nastrój, przekuł go w mema i spetryfikował wkurw na rządzącą partię w niezależnym obiegu kultury, dorzucił z pewnością swoją cegiełkę do postrzegania rządzących. A to, że jest przy okazji autorem dzieł pokroju Urocze krocze, to tylko jeden z wielu paradoksów świata, w którym żyjemy; świata, w którym absurd internetowych wybryków miksuje się z realnymi wyzwaniami rzeczywistości.

To oczywiście rodzi obawy. Czy wciąż trwająca telewizja rządowa wykorzysta ów fakt na niekorzyść opozycji? Może i wykorzysta. Ale nie takie rzeczy już robili.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Pisze o memach, trendach internetowych i popkulturze. Współpracuje głównie z serwisami lajfstajlowymi oraz muzycznymi. Wydał książkę poetycką „Pamiętnik z powstania” (2013). Pracuje jako copywriter.
Komentarze 0