Piękne wejście w nowy sezon Premier League! Jest potencjał na morderczą walkę o tytuł (KOMENTARZ)

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
fot. Shaun Botterill/Getty Images

Kibice Tottenhamu oswajają się z życiem bez Harry’ego Kane’a i pytają go głośno, czy ogląda zwycięski mecz z Manchesterem City. Paul Pogba i Bruno Fernandes robią siekany kotlet z Leeds United, a beniaminek z Brentford rzuca na kolana Arsenal. Jakub Moder pomaga kolegom z Brighton odwrócić losy meczu, a Łukasz Fabiański bierze udział w szalonym starciu z Newcastle United. W pierwszej kolejce Premier League działo się mnóstwo ciekawych rzeczy, to był naprawdę piękny prolog do nowego sezonu.

Oczywiście, że wyciąganie jakichkolwiek wniosków już teraz nie ma najmniejszego sensu. Ale jedno jest pewne – powrót kibiców na trybuny sprawił, że mecze w Anglii znów ogląda się z wypiekami na twarzy. Można też odnieść wrażenie, że fani stęsknili się za futbolem tak bardzo, iż są głośniejsi, żyją meczami mocniej niż przed pandemią i naprawdę niosą swoje zespoły. Tak na pewno było w przypadku Tottenhamu.

Zwycięstwo Spurs nad obrońcą tytułu, Manchesterem City, to naprawdę spore zaskoczenie. Bo choć ekipa Pepa Guardioli przegrała w północnym Londynie trzy ostatnie spotkania i nie zdobyła w nich bramki, to jednak ona była faworytem.

Gospodarze zagrali bez Harry’ego Kane’a, teoretycznie nie był gotowy fizycznie na to spotkanie, ale przecież w tle rozgrywa się wielki transfer do City właśnie, 150 mln funtów leży na stole. Kane podąża prosta drogą od bohatera White Hart Lane do zdrajcy. Pamięć kibica bywa krótka, a sporo może mu na ten temat powiedzieć Jack Grealish, który niedawno opuścił Aston Villę.

Życie bez Kane’a jednak istnieje. W historii futbolu dużo było przypadków, w których największa gwiazda odchodziła za wyzwaniami i pieniędzmi do innego klubu, ale opuszczone miejsce nie znikało wcale z mapy. Transfery są czymś normalnym, dlatego warto kochać kluby, nie pojedynczych piłkarzy. Kto wie, być może Premier League napisze szalony scenariusz i napastnik SPurs przeniesie się do gangu gwiazd Guardioli, a Tottenham zdobędzie mistrzostwo?

Na barki wziął sprawy ten, który za Kane’em może płakać najbardziej – Heung-Min Son. Koreańczyk to zawodnik kompletny, gwarantujący też konkretne liczby – zdobycie 20 bramek w sezonie, w lidze i pucharach, nie stanowi dla niego problemu. City upodobał sobie wyjątkowo, bo to był już jego siódmy gol strzelony temu rywalowi. „Are you watching, Harry Kane?” – pytali kibice Kogutów. I mogli czuć dumę, piłkarze Nuno Espirito Santo dali z siebie maksimum, harowali ciężko od pierwszej do ostatniej minuty i pięknie uczcili 200. mecz tego menedżera w Anglii.

Trzeba pamiętać, że Tottenham w poprzednim sezonie też pokonał u siebie City. Był listopad i londyńczycy siedzieli na fotelu lidera, a drużyna Guardioli zajmowała 11. miejsce. Skończyło się 24 punktami przewagi nad Spurs i mistrzostwem. Potencjał w ekipie z Etihad Stadium jest zatrważający. Jack Grealish nie wszedł jeszcze na najwyższe obroty, Kevin De Bruyne wszedł na końcówkę z ławki i pokazał, że – jak zwykle zresztą – będzie wielkim zagrożeniem dla rywali. City nie zagrało złego meczu, ale nie miało egzekutora, killera. Za chwilę może się nim stać Kane.

Ten sezon zdecydowanie ma potencjał. Pod każdym względem. Rywalizacja o tytuł może być piękna. Manchester United zagrał fenomenalną drugą połowę przeciwko Leeds, a Paul Pogba i Bruno Fernandes dali koncert. Ole Gunnar Solskjaer chce walczyć o tytuł, Juergen Klopp, którego Liverpool wykonał przewidywalny wyrok na Norwich City, pragnie go odzyskać. Thomas Tuchel wygrał Ligę Mistrzów i teraz koncentruje się na batalii o mistrzostwo dla Chelsea. The Blues zaczęli od znokautowania Crystal Palace. To był mecz mężczyzn z chłopcami, różnica trzech klas.

My oczywiście przyglądamy się Polakom. Dopiero co Jakub Moder mówił newonce.sport, że w tym sezonie potrzebuje liczb, a już pojawiła się asysta. Wejście Polaka na Turf Moor pomogło drużynie. Mewy mają trzy punkty i czyste głowy przed druga kolejką. A nasz reprezentant zyskał w oczach menedżera.

Niepocieszeni mogą być Jan Bednarek i Mateusz Klich. Ten drugi razem z kolegami dzielnie stawiał czoła rywalom na Old Trafford w pierwszej odsłonie i naprawdę dobrze wyglądał, ale potem wszystko się posypało. Z kolei Bednarek usiadł na ławce rezerwowych, ale to wyjątkowa sytuacja. Ostatnio Janek był pochłonięty narodzinami córeczki. A Southampton przegrał z Evertonem i już na starcie sezonu jest w trudnej sytuacji.

Łukasz Fabiański przewidywał w rozmowie dla newonce.sport, że na St. James’ Park będzie trudno, ale nie przypuszczał, że staniemy się świadkami tak szalonego meczu. Dał natomiast dobre rady w kwestii Fantasy Premier League – Aaron Cresswell i Said Benrahma – obaj pięknie punktowali. West Ham pokazał, że można wygrywać efektownie bez Jessego Lingarda. Łukasz w piątek puszczał Markowi Noble’owi kawałek „Patoreakcja”, ale drużyna Davida Moyesa wyglądała, jakby cała po kilka razy przesłuchała hit Maty na mocnym bicie. Energetyczna, naładowana i groźna.

Karuzela ruszyła. Za nami dopiero 90 minut, a już mamy gęsią skórkę. Nawet tak niewiele czasu wystarczy w piłce, by kibice Liverpoolu odzyskali wiarę w ponowne mistrzostwo, media zaczęły zwalniać Mikela Artetę, a fani Brentford uwierzyli, że salony są dla nich. I tylko jedno się nie zmieniło. Jamie Vardy znów strzelił.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.