Płaskoziemcy, ksiądz Trapczak i Kula. 5 najbardziej absurdalnych dissów od ludzi, którzy... nie są raperami

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
nickcannon.jpg

Beef to naturalny element rapowego krwioobiegu. Co prawda dzisiaj dissowanie przeniosło się w większości ze zwrotek i ulic na Instagram Live, ale wciąż trafiają nam się dobre pojedynki.

Nie mówiąc o klasykach, które przejdą do historii rapu - wcale nie tak dawno zbieraliśmy resztki Drake’a po tym, jak King Push odpalił The Story of Adidon, a Remy Ma starła się w efektowny sposób z Nicki Minaj. Ale dissowanie, jak wiele innych elementów hip-hopu, przesączyło się do ludzi, którzy rap rozumieją albo powierzchownie, albo wcale. Stąd wysyp kuriozów i dość przestrzelonych dissów z najróżniejszych stron.

W kontekście ostatniego dissu Nicka Cannona na Eminema postanowiliśmy przyjrzeć się kilku farmazonowym dissom, które nagrały osoby bez żadnego skilla.

1
Neil deGrasse Tyson vs B.O.B.

Przypadek B.O.B. jest o tyle interesujący, że dzisiaj jego konspiracyjne wyskoki nie zrobiłyby takiego wrażenia, jak kilka lat temu. Granice akceptowalnej ekscentryczności (czy - nazwijmy rzecz po imieniu - głupoty) w epoce po Tekashim 6ix9ine się mocno przesunęły. W 2016 roku B.O.B. postanowił sprawdzić podejrzaną tezę o tym, że Ziemia jest okrągła. Przy pomocy crowdfundingu chciał wysłać satelitę, która to zweryfikuje - być może ominął go wiek XX i jego zdobycze, jeśli chodzi o ludzki podbój kosmosu, zdarza się! W każdym razie popularny naukowiec Neil DeGrasse Tyson stwierdził, że doedukuje rapera, a zrobił to razem ze swoim synem. Flat to Fact nie jest zabawne, ani sprytne, brzmi jak szkolny rap, a przecież taki jest najgorszy. Cała sytuacja nie schodziła z prasowych czołówek, a szkody, jakie ta sytuacja wyrządziła B.O.B., rezonują do dzisiaj - raper jest ciągłym obiektem żartów.

2
Nick Cannon razy dwa

Kiepski aktor, jeszcze gorszy komik i człowiek, który ciągle łaknie uwagi, zanurkował w szambo kiepskiego dissu dwa razy. Za każdym razem celem był Eminem - można powiedzieć wiele złego o Slim Shadym i jego dorobku z ostatnich lat, ale kiedy idziesz z nim na wersowaną bitwę, bądź bardzo, ale to bardzo gotowy. Nick Cannon nie był. Dwa razy. Mariah Carey i Em byli kiedyś parą (świat to jednak szalone miejsce), później raper w swoim stylu nie umiał zachować się z godnością, czyli milczeć. Nick Cannon w 2010 był mężem wokalistki i postanowił bronić jej czci, dissując Ema. Zły pomysł - I’m a Slick Rick to straszliwy kawałek, ze złotymi wersami: Yo, I’m a serve this clown now word nick word/I don’t know if I should cause he’s feminine slick/Excuse me, Eminem, why you lying on your dick?/Erectile dysfunction. Kiedy raper zdissował Cannona na nowej płycie Fat Joe, komik postanowił znowu odpowiedzieć dissem - jak widać, autorefleksja to nie jest jego mocna strona. The Invitation to kolejny potworek, na którego Rap God nawet nie odpowiedział. Konflikt przeniósł się na Twittera i lepiej niech tam zostanie.

3
RiceGum, przygłup zawodowy

Relatywna łatwość, z jaką można nagrać przeciętny trapowy kawałek sprawiła, że po tę formę wyrazu sięga zbyt dużo ludzi - jak choćby youtuberzy w rodzaju Jake’a Paula czy RiceGuma. Ich muzyka jest pozbawiona treści i jakości, ale czego się spodziewać po ludziach, którzy w zasadzie są zawodowymi przygłupami. RiceGum dissował często, czasem w żartach, czasem na poważnie, ale trafia na tę listę za całe środowisko, które reprezentuje. Mogą manipulować dziećmi, wciskać im hazard i mielić mózgi, ale od rapu niech trzymają się z dala.

4
Kula i jego rozliczne dissy

W zasadzie nie Kula tu powinien trafić, ale publiczność, która ze spontanicznych nagrywek średnio rozgarniętego dzieciaka zrobiła fenomen na cały kraj. Szczęśliwie w czasach naszej młodości nie mieliśmy dostępu do mediów społecznościowych i YouTube, bo pewnie też mielibyśmy się za co wstydzić. Ale Kula tego szczęścia nie miał i jego rozliczne ataki, m.in. na dziada czy fryzjera, poszły w świat. Trudno wymagać od dziecka inteligentnego zachowania, ale dorośli mogliby mieć trochę więcej rozwagi.

5
Ksiądz Jakub Trapczak dissuje Szatana

Rapowa działalność kleru to zabawna sprawa, wiecznie dostarczająca rozrywki całemu światu. Ksiądz Jakub Trapczak zakręcił ciekawy twist fabularny na sprawie, bo postanowił zdissować Szatana. Poważne wyzwanie, ale chyba nie do końca uciągnięte przez Jakuba - można chyba podejść do tego lepiej, niż mówiąc jebać Szatana i nazywać go lamusem. Ciekawe, czy mitologiczna postać odpowie lepszym dissem - trudno nie będzie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.