Pokaż mi swojego Holendra, a powiem ci co wygrasz. Nathan Ake na ratunek Manchesterowi City

Zobacz również:To twój czas, chłopaku. Piłkarze, dla których to może być przełomowy sezon Premier League
trygodniowka-www.png
graf. Stasiek Zieliński

Porównywany do Ruuda Gullita, chwalony przez Virgila van Dijka, teraz, w wieku 25 lat, Nathan Ake ma być zbawcą Manchesteru City, brakującym ogniwem planu Pepa Guardioli. Czy udźwignie taką rolę?

Nawet małe dziecko interesujące się liga angielską wie, dlaczego Liverpool odzyskał tytuł mistrzowski po trzech dekadach. Dostojny, elegancki i silny obrońca, grający w stylu starej szkoły Virgil van Dijk, poprowadził The Reds za rękę do upragnionego mistrzostwa. O ile jednak boiskowe cechy VVD są widoczne gołym okiem nawet dla kogoś, kto ogląda Premier League od święta, to przypadek Ake nie jest aż tak oczywisty. Transfer do City to może być dla niego wóz albo przewóz. A warto pamiętać, że choć Guardiola potrafi „lepić” wielkich piłkarzy, to nie zawsze mu się to udaje. Wymagania, jakie zostaną postawione przed obrońcą, będą nieporównywalne z tym, co czekało go w każdy weekend na Dean Court.

W dużej mierze osobowość boiskowa Van Dijka wyraża się w jego posągowości. Miałem okazję mijać Holendra w strefie mixed zone, przy okazji meczów Premier League albo Ligi Mistrzów i zawsze robił na mnie kolosalne wrażenie. Po prostu widzisz, że to jest wielki, i to dosłownie, piłkarz. Piszę o tym dlatego, że Ake jest zupełnie innym rodzajem obrońcy. 180 centymetrów wzrostu nie imponuje w dzisiejszej piłce, szczególnie na tej pozycji. Jeśli Van Dijk jest monumentalną wieżą, która by wygrać pojedynek w powietrzu musi tylko stanąć na palcach, to Ake sprężyną. Ma niesamowite odbicie i potrafi przeskoczyć dużo wyższych od siebie zawodników. Do tego jest znakomicie wyszkolony technicznie.

To co łączy Ake z VVD, a także innym słynnym rodakiem, Gullitem, do którego porównywany był nie tylko z racji fryzury, to spokój. Ake to nowoczesny obrońca, nie panikuje w sytuacjach kryzysowych, co z pewnością pasuje idealnie do stylu gry Manchesteru City, jaki preferuje Guardiola – spokojnego budowania akcji od tyłu, w oparciu o wymianę dziesiątek podań. Myślę, że transfer Ake to przyznanie się Pepa do błędu. Latem ubiegłego roku Katalończyk powtarzał na konferencjach prasowych przed sezonem, że nie potrzebuje nowych twarzy w linii defensywy, ale liga szybko to zweryfikowała.

To właśnie brak wyrazistego szefa tej formacji, sprawił w sposób dość oczywisty, że The Citizens nie byli zespołem stabilnych w fundamentach. W randze generała Guardiola ma Aymerica Laporte’a, ale nie mógł na niego liczyć. 26-letni Francuz zanotował zaledwie 14 meczów w wyjściowym składzie w zakończonej kampanii ligowej. Aż w ośmiu przypadkach był zmieniany. Mimo wysokich kwalifikacji nie był w stanie pokazać pełni swoich możliwości. Pięć miesięcy leczenia urazu kolana zrobiło swoje. Co ciekawe, kiedy już pojawiał się w wyjściowym składzie u Guardioli, drużyna traciła średnio pół bramki na mecz. Jedenaście jego ostatnich startów to aż 9 czystych kont The Citizens.

Ake daje więcej możliwości, bo po prostu częściej jest zdrowy. Może końcówka ostatniego sezonu nie jest argumentem stojącym za Holendrem – 12 lipca, próbując uratować zespół przed utratą bramki, wykonał wślizg, który sprawił, że musiał opuścić boisko. Ale właśnie w tym wślizgu idealnie mieści się opowieść o Ake – jego ofiarności, gotowości do działania. W dłuższej perspektywie ma końskie zdrowie – przez dwa wcześniejsze sezony grał w Bournemouth w każdym meczu. Nikomu w zespole Eddiego Howe’a to się nie udało.

Ktoś powie, że transfer Ake akurat w takim momencie nie jest City aż tak potrzebny, bo akurat po restarcie ekipa z Etihad Stadium radziła sobie znakomicie, ale uważam, że Guardiola – choć pewnie się do tego głośno nie przyzna – też chciał mieć „swojego” Van Dijka. To się ładnie nazywa: „game changer”. Poza tym, o ile menedżer City nigdy nie uciekał od rotacji, poprzedni sezon jest dowodem jego szaleństwa w tej kwestii – blisko 150 zmian w jedenastkach z meczu na mecz – to z pewnością w defensywie potrzebny jest spokój.

Pokaż mi swojego Holendra, a powiem ci co wygrasz. Ta zasada znów obowiązuje w Premier League. Wcześniej obowiązywała na innych pozycjach, teraz to środek obrony. Edwin van der Sar był pupilem Alexa Fergusona i wybitnym bramkarzem, który dał aż cztery tytuły United. Mistrzostwo nad Old Trafford zdobywali także napastnicy, królowie polowania, Ruud van Nistelrooy i Robin van Persie. Trzy tytuły mistrza Anglii zgarnął z Arsenalem Dennis Bergkamp. Ostatnio wszystkich oczarował swoją grą Van Dijk, który wyniósł pozycję obrońcy na zupełnie inny poziom. Ake będzie jednak bardzo trudno wzbić się na poziom słynnych rodaków.

Kwota za nie tak młodego już przecież obrońcę pokazuje w sposób oczywisty, że rynek transferowy nie uległ załamaniu z powodu pandemii. Przynajmniej w Anglii. W przypadku Ake jest jednak dodatkowy wątek – to piłkarz uniwersalny, a Guardiola takich uwielbia. Może zagrać zarówno na środku defensywy, jak i w roli defensywnego pomocnika, czy nawet na boku obrony.

Technika szlifowana w Den Haag i Feyenoordzie stworzyła z niego twardego, nieustępliwego piłkarza, poruszającego się jednak z dużą gracją. Ta boiskowa dostojność bez wątpienia łączy go z Van Dijkiem. W ostatnich latach zyskał pewność siebie, tego doświadczenia brakowało mu kiedy pierwszy raz próbował wskoczyć na mocno kręcącą się karuzelę Premier League, jeszcze w barwach Chelsea. Być może gdyby wówczas menedżerem był Frank Lampard, 17-latek dostałby więcej kredytu zaufania i wskazówek, a kapitał uzbierał przecież spory – na Stamford Bridge wybrano go nawet Młodym Piłkarzem Sezonu.

Rany zebrane póxniej w Championship, jakość dodana do tego w Bournemouth u Howe’a, wreszcie nawet opaska kapitańska w zespole The Cherries, nauczyły go większej odpowiedzialności. Na pewno dojrzał do tego, by raz jeszcze dostać szansę od któregoś z wielkich tej gry. Minęło już ponad siedem lat od pierwszego meczu Ake w Premier League, a skoro na Vitality Stadium kupowano go za 20 milionów funtów, to dwukrotność tej kwoty, szczególnie jeśli mówimy o Manchesterze City, nie powinna dziwić.

Pieniądze nie są tutaj aż tak ważnym czynnikiem, sam piłkarz też został sprawdzony w tej lidze. Guardiola niewiele ryzykuje, a może dostać bardzo dużo. To może być fascynujące starcie dwóch Holendrów o mistrzostwo Anglii. Warto pamiętać, że kiedy VVD przychodził na Anfield, wszyscy wiedzieliśmy, że jest bardzo dobrym piłkarzem, ale chyba nikt nie zdawał sobie sprawy, że aż tak genialnym. Ta myśl powinna być dzisiaj wielką motywacją dla Ake.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.