Marzenie o dwóch jedenastkach. Po co Xaviemu transfery Kessiego i Christensena

Zobacz również:Memphis Depay działa na wyobraźnię. Uczucie z Barceloną od pierwszego wejrzenia
FC Barcelona Unveil New Signing Franck Kessie
Fot. David Ramos/Getty Images

Barcelona skorzystała z kolejnych okazji rynku transferowego, zatrudniając Francka Kessiego z Milanu oraz Andreasa Christensena z Chelsea jako wolnych agentów. To akurat dwa przykłady graczy, którzy bardzo chcieli trafić na Camp Nou. Jaki będzie na nich plan i jak mogą zmienić oblicze Blaugrany? Iworyjczyk to pomocnik, jakiego Xavii nie ma w talii, a patrząc jak zabezpieczał rajdy Theo Hernandeza, może być idealnym ochroniarzem dla większej wolności Jordiego Alby. Duńczyk natomiast imponuje czytaniem gry i w wielu aspektach przewyższa dotychczasowych stoperów Katalończyków. Xavi marzy o dwóch jakościowych jedenastkach, a to ruchy prowadzące w tym kierunku.

Kiedy wszyscy mówią o Robercie Lewandowskim, Raphinhii czy Julesie Kounde, wicemistrzowie Hiszpanii ogłaszają i prezentują dwa transfery, które bardziej oddają ich dzisiejszą rzeczywistość. Przyszłością Katalończyków będą właśnie takie ruchy, czyli poszukiwanie okazji na rynku i kontraktowanie graczy z wygasającymi kontraktami, tak jak postępuje ostatnio Real Madryt.

Zarówno Kessie, jak i Christensen mają już doświadczenie na najwyższym poziomie, a przy tym są w kwiecie wieku, bo mają kolejno 25 i 26 lat. Przychodzą z myślą o roli zmienników, ale ostatnie miesiące Xaviego pokazały, że to niezwykle ważny element całej układanki. Gdyby mógł, najchętniej rotowałby składem co trzy dni i dobierał konkretne profile zawodników pod przeciwnika, tak jak robi to Luis Enrique. Już łączenie ligi hiszpańskiej z Ligą Europy potwierdziło, że Barcelona w zależności od frontu może wymieniać całą formację.

POMOCNIK INNY NIŻ WSZYSCY

25-letni Iworyjczyk przychodzi z mistrzowskiego Milanu jako pomocnik o zupełnie innym profilu niż dostępni aktualnie w Barcelonie. W niewielu elementach przypomina bowiem Pedriego, Gaviego czy Sergio Busquetsa, mimo pokrywania podobnych przestrzeni boiska. Xavi chciał mieć jednak graczy różnorodnych, a nie wszystkich na jedną modłę. Franck Kessie zagwarantuje mu mięśnie, siłę fizyczną czy wygrywane pojedynki. I chociaż jest antytezą stereotypowego barcelońskiego grania, jego transfer dowodzi jak zmienia się myślenie o graniu tej drużyny.

W Milanie grał w systemie 4-2-3-1 jako jeden z dwójki pivotów, ale pokrywał gigantyczne połacie boiska, będąc również bardzo aktywnym w ataku i fazie kreacji. W Barcelonie raczej będzie odnajdywał się w ustawieniu z trójką środkowych pomocników – pewnie czasem jako alternatywa bliżej lewej strony, a czasem jako wsparcie dla Busquetsa. Kessie może zarówno inicjować grę, jak i wchodzić w pole karne, aby wspierać napastnika.

Co najbardziej rzucało się w oczy w mediolańskich czasach to umiejętna asekuracja ultraofensywnego Theo Hernandeza, który jako boczny obrońca szalał w lewym korytarzu. Trudno nie odnaleźć tutaj analogii do jednego z najlepiej atakujących defensorów, czyli Jordiego Alby. Docelowo prawa strona Barcelony będzie tą bardziej „zamkniętą”, czyli z bardziej statycznym obrońcą, a na lewej Hiszpan jak za najlepszych czasów będzie grał niczym skrzydłowy. I dlatego właśnie potrzebuje ochroniarza w postaci Kessiego, który ukryje jego mankamenty w tyłach, a także zdecydowanie przerwie kontratak, kiedy będzie trzeba. Średnia 3,6 przejętych piłek na połowie przeciwnika nie wzięła się znikąd.

POTRZEBUJE KREATORA OBOK

Środkowy pomocnik z Wybrzeża Kości Słoniowej gra prostą piłkę, co nie oznacza, że prostacką. Bardzo często wybiera granie z klepki, odnajduje się w akcjach kombinacyjnych, po prostu nie ma u niego zbędnych ozdobników. Przede wszystkim przyświecają mu efekty wykonanej pracy, co widzimy po progresywnych podaniach albo wejściach do przodu. Kessie świetnie gra przestrzenią i, co odróżnia go od reszty pomocników Barcelony, częściej decyduje się na strzały z dystansu albo sytuacyjne uderzenia. Tego bardzo brakowało Blaugranie, chociaż z czasem Pedri dorzucił to do repertuaru. W każdym razie – kiedy Busquets ma piłkę na 20 metrze, w ciemno można zakładać szukanie inteligentnego podania.

21 goli w ostatnich dwóch sezonach Kessiego to imponujący rezultat, przy czym trzeba doliczyć do tego strzały z rzutów karnych. Mediolan rozkochał przede wszystkim pracowitością i zaangażowaniem, ale niewątpliwie Iworyjczyk ma też trochę do zaoferowania w sferze ofensywnej. Przy czym wydaje się, że warunkiem jego dobrej gry jest posiadanie obok kreatora pokroju Sandro Tonaliego w Milanie. Nie jest centralną postacią rozegrania, ale jej wartościowym elementem odciążającym innych swoimi ruchami. Kessie nigdy nie będzie miał gracji Gaviego czy Pedriego, lecz może stać się wartościowym zadaniowcem, o ile w porę zrozumie mechanizmy filozofii Barcy.

Pewnie będą takie spotkania, gdy Barcelona będzie narażona na kontrataki, że obecność 25-latka okaże się kluczowa w zabezpieczaniu drużyny. Najważniejsze będzie jego zrozumienie rytmu i sposobu grania. Prędko może się okazać, że Kessie będzie zupełnie niepasującym elementem, bo jest pomocnikiem z zupełnie innego świata. Ale jeśli Xavi ma na niego konkretny plan – może stać się odpowiednikiem Seydou Keity z jego czasów.

Gdyby Katalończycy sprzedali Frenkiego de Jonga, absolutnie nie można traktować Kessiego jako następstwa, tylko rozszerzenie pola manewru i sposobów grania. Za Holendra musiałby przyjść bezpośredni następca. Wyjęcie Iworyjczyka z Milanu było okazją, ale dopiero okaże się, czy inwestycja w pensję 6 milionów euro netto rocznie było opłacalna, czy lepiej było inwestować w chłopaków z akademii.

NOWOCZESNY STOPER-KREATOR

Wydaje się, że na początek lipca oczekiwania wobec Andreasa Christensena są mniejsze. Duńczyk również nie przychodzi do wyjściowej jedenastki, mimo że będzie drugim najstarszym i najbardziej doświadczonem stoperem po Gerardzie Pique, jeśli nie liczymy będących na wylocie Umtitiego oraz Lengleta. 26-latek również ma poszerzyć wachlarz rozwiązań Xaviego, chociaż w Londynie u Tuchela nie był tak ważnym defensorem jak Rudiger, Thiago Silva czy Azpilicueta. Mimo wszystko Katalończycy biorą piłkarza numer 13. z zeszłorocznego zwycięzcy Ligi Mistrzów.

Czym w pierwszej kolejności zaimponował Duńczyk Barcelonie, to wyprowadzenie piłki oraz inteligencja w rozegraniu. Potrafi grać między linie i przyspieszać grę, jest w tym aspekcie pewny, skoro średnia celność podań u Christensena wynosi 93 procent. Wygodnie czuje się również przy wysoko ustawionej linii defensywy, co jest normą w przypadku Blaugrany – może nie ma szybkości Ronalda Araujo, ale w aspekcie powstrzymywania przeciwnika w otwartej przestrzeni wypada na tym tle lepiej od Pique czy Erica Garcii.

Nie powinno być również problemu z ustawieniem go w różnych rolach, bo chociaż Thomas Tuchel korzystał z niego jako z półprawego albo środkowego stopera, tak w reprezentacji Danii docierającej do półfinału Euro występował bliżej lewej strony boiska. I również zdał ten egzamin, więc zmiana pozycji nie oddziałuje na niego tak znacząco jak na innych środkowych defensorów.

Czytając grę i ustawiając się bardzo wysoko, Christensen powinien być wartością dodaną dla Blaugrany. Zarówno w powietrzu, jak i otwartej przestrzeni Duńczyk jest dominatorem, więc powinien być świetną alternatywą dla Ronalda Araujo kreowanego na nowego, wieloletniego lidera defensywy na Camp Nou. Podobnie jak Eric Garcia, Christensen wylądował w Barcelonie przede wszystkim za inteligencję i umiejętności kreacji.

Gdyby statystyki miały mówić o tym, jak konkretni stoperzy Barcy rozgrywają piłkę, Eric Garcia nie ma sobie równych. Christensen natomiast przewyższa Araujo w każdym aspekcie, a z Gerardem Pique przegrywa wyłącznie w jakości podań na połowie przeciwnika. Duńczyk ma się wpisać w rolę ryzykującego, szybkiego, bezpośredniego stopera-kreatora.

NIE MA DUSZY LIDERA

Coś nad czym z pewnością będzie musiał popracować 25-latek to kontrolowanie wydarzeń boiskowych. Zdarzy mu się stracić koncentrację, a co za tym idzie, zgubić krycie w polu karnym. Nie jest też typem ciągłego mówcy na boisku niczym Gerard Pique. Niektórzy trenerzy mieli do niego zarzuty o samą komunikację. Nie jest typem lidera, ale raczej człowieka uzupełniającego dbałość o bezpieczeństwo w defensywie. Hiszpanie z pewnością zobaczą w nim bardziej „zimnego” stopera niż Araujo czy Pique.

Christensen w każdym momencie pozwoli Xaviemu przejść na system z trójką stoperów, gwarantując zarówno zdobywanie metrów, branie na siebie rozegrania, jak i umiejętność reakcji po stracie piłki. Znak zapytania wywołuje aspekt mentalny, o który czasem Thomas Tuchel miał zażalenia i stąd w Londynie nie został taką postacią, na jaką wskazywał potencjał. Nadal to jednak wyjęcie z Chelsea pierwszego zmiennika i finalisty Champions League w roli wolnego agenta.

Bazując na tym, że Xavi chciałby mieć dwie równorzędne jedenastki i intensywnie nimi rotować, aby utrzymać świeżość mentalną i fizyczną, Christensen jest doskonałym transferem na papierze. Podobnie jak Kessie. Prawdopodobnie nie zostaną gwiazdami drużyny, nie będą nawet najgłośniejszymi transferami lata, wszyscy będą mówić o innych nazwiskach i odliczać do kolejnych ruchów, ale w perspektywie długiego, wycieńczającego sezonu na trzech frontach mogą być nieocenieni. Ich jakość indywidualna nie powinna podlegać dyskusji. Bardziej to kwestia, jak wpasują się w specyfikę grania w piłkę na Camp Nou, bo z tym większe lub mniejsze problemy mieli więksi kozacy pokroju Griezmanna czy Frenkiego de Jonga.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uwielbia opowiadać o świecie przez pryzmat piłki. A już najlepiej tej grającej mu w duszy, czyli latynoskiej. Wyznaje, że rozmowy trzeba się uczyć. Pasjonat futbolu i entuzjasta życia – w tej kolejności, pamiętajcie.