W dziennikarskim życiu brałem udział w kilku ciekawych projektach, ale żaden nie dał mi tak wielkiej satysfakcji jak „Futbol i Cała Reszta”. Razem z Arkiem Sitarzem co tydzień rozmawiamy z gośćmi z zupełnie różnych światów i pokoleń, ale wspólnym mianownikiem jest zawsze miłość do piłki. W ten czwartek będziemy z wami po raz pięćdziesiąty.
Plan był inny – mieliśmy po prostu gadać o angielskiej Premier League. Ras jako kibic Arsenalu i ja, komentator tej ligi. Skończyliśmy na pogawędkach ze Zbigniewem Bońkiem o włoskim rapie czy dyskusjach z Olafem Lubaszenką o Woodym Allenie i duńskiej piłce. No i bardzo dobrze.
Nigdy nie pomijamy trudnych kwestii, ale przede wszystkim nasi goście mają się dobrze czuć. To są ich dwie godziny, w których mogą obejrzeć stare taśmy z ich życia, raz jeszcze tego wszystkiego dotknąć, przeżyć. A my razem z nimi.
„Powiem wam coś, czego wcześniej nigdy nie mówiłem” – gdy pada takie zdanie, to wiemy, że gość czuje się tak, jak byśmy chcieli, żeby się czuł. Bo chodzi o niego. Jego przygody i przemyślenia, jego karierę, jego plany i zainteresowania. Czasem skręcamy w dziwne rejony, często rzucamy bumerangiem. Są takie pytania, które usłyszy od nas każdy z gości – te o sprawy podwórka, dorastania, idoli, zakochiwania się w futbolu. Czasem Arek wspomni, jak grał w Hetmanie Zamość, ja zrobię niepotrzebną nikomu dygresję, ale taka to jest audycja – jak spotkanie znajomych, którzy chcą sobie pogadać. Nie ma sensu traktować tego jak tradycyjnego wywiadu – to nigdy nie było naszym celem.
Nie istnieje coś takiego jak metryka gościa. Był u nas młody aktor Adam Zdrójkowski, nieco starszy Antek Królikowski i jeszcze starszy aktor, Stefan Friedmann, który opowiedział, jak jeździł z Kazimierzem Deyną jego BMW po Warszawie. Marcin Żewłakow wspominał trudy emigracji z bratem i zawalone specjalnie egzaminy na studia, by tylko postawić na piłkę. Dariusz Szpakowski zabrał nas na kolejne mundiale, ulice Argentyny i do pokoju hotelowego w Hiszpanii. Marek Saganowski opowiedział, jak wracał autobusem do domu po debiucie dla ŁKS i wstydził się powiedzieć jednemu z pasażerów, że strzelił gola.
Uwielbiam te historie. I trudno powiedzieć, że jakiś gość był najlepszy. Wielu z nich nas poruszyło, paru rozśmieszyło. Grzegorz Mielcarski opowiadał o FC Porto tak, że słuchacze sięgali po chusteczki. Zbigniew Boniek zaprowadził nas do szatni Juventusu i na prywatną audiencję do Jana Pawła II. Andrej Strejlau miał posiadanie mikrofonu w granicach 90 procent audycji. Andrzej „Rysuje” Milewski opowiedział, jak chciał grać w Legii i dostał frotkę od Marcina Mięciela, a potem wysłał karykatury piłkarzy do „Piłki Nożnej”.
Gościliśmy poważnych zawodników Premier League – Łukasza Fabiańskiego, Mateusza Klicha i Jana Bednarka i to były fantastyczne rozmowy z facetami, którzy spełnili swoje marzenia, bo byli świadomi tego, co chcą zrobić – jedni wcześniej, inni później.
O swojej pasji do piłki opowiedział nam Kamil Lanek, świetny producent, który dla Taco Hemingwaya zrobił „Polskie Tango”. Sebastian Mila opowiedział, jak strasznie trudno było mu poza domem, a Rafał Nahorny – dlaczego zamiast prawnikiem został komentatorem. Jego długoletni partner z dziupli, Andrzej Twarowski, pogadał z nami o psychologii, a Przemek Pełka pięknie mówił, jak kalectwo nie oznacza końca świata i jak się fajnie jeździ na jednej narcie. Jan Rapowanie wyznał, że chciał być komentatorem, a Marcin Rosłoń opowiedział o... dojeniu krów i życiu na wsi.
Był u nas i wielki tenis, dzięki Mariuszowi Fyrstenbergowi, i pyszna kuchnia – takie fusion z francuską piłką, gdy wpadł Mateusz Gessler. Sławomir Peszko pogadał z nami o tym, że syn kiedyś kupi mu Lamborghini, a Bożydar Iwanow wyznał, że leczył się z depresji i dlatego zniknął z anteny. Niesamowite show dał Edward Durda, jedyny aktor wśród komentatorów. Piotrek Świerczewski wyznał, że chciałby móc cofnąć czas i wrócić do Olympique Marsylia, by zrobić większą karierę.
Piękną opowieść snuł Michał Pol – jego życie to materiał na film. Marka Jóźwiaka próbowaliśmy odczarować z roli nadwornego żartownisia Legii i udało się, uronił nawet łezkę. Wpadły do nas Maja Strzelczyk, która chciała być piosenkarką, a została dziennikarką sportową i Anita Werner, mistrzyni ping ponga, po tym jak z Michałem Kołodziejczykiem napisali książkę o polityce, wojnie i futbolu.
Nie sposób wymienić ich tutaj wszystkich. Najlepiej sami się przekonajcie, że warto było poświęcić im tych kilkadziesiąt godzin na wysłuchanie opowieści – możecie odsłuchać tych zwierzeń w formie podcastu lub obejrzeć na naszym kanale YouTube. Nadciąga pięćdziesiąty gość: Kamil Kosowski. I na pewno nie będzie nudy. Bo to przecież świetny były skrzydłowy, wytrawny wędkarz, ale i boss cukierni.
50 audycji – szybko poszło, ale nie zamierzamy się zatrzymać. Lista gości jest długa i wierzymy, że w końcu wszystkie nazwiska, jakie się na niej znajdują, odwiedzą naszą dziuplę. I usłyszymy to zdanie: „Powiem wam coś, czego wcześniej nigdy nie mówiłem”.