Poznajcie Oramics - jeden z najistotniejszych kolektywów na polskiej scenie elektronicznej

Zobacz również:Trzy powody, dla których warto wybrać się na Audioriver Park Edition
oramics.jpg

Granie imprez, aktywizm społeczny, zaangażowanie polityczne... Oramics pokazują, że przestrzeń dla podobnych im kolektywów może wychodzić daleko poza klub.

Kolektyw Oramics obchodzi w tym roku swoje trzecie urodziny. Pięciodniowa celebracja przybrała wyjątkową formę, zgodnie z istotą działania kolektywu. To aż dwanaście międzynarodowych kooperacji pomiędzy artystkami i artystami różnych dziedzin, zbiór tekstów inspirowanych muzyką i wydanych w formie papierowej, to dyskusja panelowa o scenie muzyki elektronicznej bloku wschodniego, to wreszcie warsztaty na temat pracy z narzędziami on-line. Tematem przewodnim urodzin jest szeroko pojęty Wschód, z naciskiem na Europę Wschodnią, a więcej informacji znajdziecie na stronie wydarzenia. Żeby przybliżyć wam sposób działania kolektywu i jego idee, przypominamy tekst o kolektywie Oramics, który ukazał się w zeszłym roku w newonce.paper - siódmy numer magazynu możecie już kupić w newonce.store.

Kolektywy stanowią o sile muzyki klubowej od zarania jej dziejów. W taki sposób łatwiej organizuje się imprezy, łatwiej też budować społeczności wokół nich, nie mówiąc o wzajemnym wsparciu, co przy tak rozchwianej scenie ma naprawdę sporą wartość.

Jednym z najbardziej znanych i respektowanych kolektywów w Polsce jest Oramics. Działalność tej ekipy ciągle się rozwija: zaczęło się od organizowania imprez, z czasem doszły warsztaty (DJ-ing, syntezatory, tworzenie bezpiecznej przestrzeni), szeroko szanowana seria podcastów i agencja bookingowa. Po homofobicznych atakach na Marsz Równości w Białymstoku, Oramics wypuściło potężną charytatywną składankę, na której można było znaleźć zarówno znane, międzynarodowe postaci, jak i herosów i heroski undergroundu. Wydawnictwo odbiło się szerokim echem, trafiając do wielu zagranicznych i polskich mediów, również tych mainstreamowych. Później ukazała się współtworzona przez Oramics kompilacja Sonic Resistance, która zwraca uwagę na problem konfliktu w Północnej Syrii - cały dochód z jej sprzedaży przekazano na rzecz Foundation of the Free Woman w Rożawie.

ISNT, Avtomat, Mala Herba, Monster, dogheadsurigeri i Olivia reprezentują różne muzyczne światy i różne formy artystycznej ekspresji. To, co łączy ich wszystkich, to poszanowanie dla wartości takich jak równość na scenie, edukacja (zarówno muzyczna, jak i ta kulturowa) oraz wspieranie grup, które są zepchnięte na margines przez główny nurt sceny muzycznej.

Avtomat-Bio-4-by-ishootmusic.png
Avtomat fot. ishootmusic

Dla wielu osób powiązanie muzyki klubowej z aktywizmem i politycznym zaangażowaniem to wciąż egzotyczny pomysł, ale biorąc pod uwagę korzenie techno i house’u, taka postawa to nic bardziej mylnego. Nowoczesna muzyka klubowa jest nierozerwalnie związana ze środowiskami LGBTQ+ - czy przez disco, czy przez homoseksualne kluby Chicago i Nowego Jorku, w których wykluwał się house, czy przez długie echa vogue’u i libertyńskie kluby Berlina. Testem na świadomość polskiej publiczności były gesty solidarności z ofiarami ataku na Marsz Równości w Białymstoku. Nie każdy przyjął je w cywilizowany sposób - oświadczenie festiwalu Revive, w którym postawiono znak równości między kibolami, a maszerującymi, spotkało się z oburzeniem ogromnej części środowiska.

Zatkało mnie, ile osób używało sformułowań typu ‘homoterror’, języka rządowej nagonki. Zakładałam, że jednak funkcjonuje jakaś podstawowa świadomość, że ludzie z dużych miast, którzy chodzą na imprezy, wiedzą, że to jest propaganda. Natomiast bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło to, co się wydarzyło później. Ilość kontrreakcji, to, że większość klubów i festiwali zmieniła profilówki na tęczowe - mówi Monster.

Muzyka-dla-Rwnoci-fotwyjdzzkadru-1-97.jpg
Monster fot. wyjdz_z_kadru

Avtomat próbuje wytłumaczyć myślowe kalki, jakie uruchomiły homofobiczne komentarze. Bardzo często jest tak, że ludzie coś przeczytają, a potem to bezrefleksyjnie powtarzają. Tak się rozchodzą teorie spiskowe i bzdury o homoterrorze i o tym, że jesteśmy jakąś lożą masońską z konkretnym planem. Jeśli organizujesz wydarzenie dla kilku czy kilkunastu tysięcy ludzi, spoczywa na tobie odpowiedzialność. To samo jest np. z didżejami, którzy umieszczają homofobiczny status na Facebooku i myślą, że to ich prywatna sprawa. A tak naprawdę są opiniotwórczą platformą dla wielu ludzi - dodaje. Solidarność, jaką wykazała się polska scena klubowa, to niejedyny pozytywny efekt. Jednym ze skutków tej sytuacji jest to, że scena pokazała, że nie ma miejsca na fałszywą neutralność. Już raczej nikt nie powie, że każdy ma rację w tym sporze - mówi Avtomat.

Dla części kolektywu zaangażowanie polityczne było od zawsze treścią życia. Od czasów licealnych jestem osobą bardzo zaangażowaną i świadomą politycznie. Decyzja o wyprowadzce do Poznania po maturze też z tego wynikała - chciałam zaangażować się w działanie przy kolektywie Rozbrat, który w środowisku anarchistycznym znany był jako jeden z najbardziej aktywnych. Pod koniec studiów zaczęłam grać i interesować się muzyką klubową i zaczęłam korzystać z infrastruktury Rozbratu. Z 10-11 lat temu nie było za bardzo klubów, w których można sobie pograć - ja takie miejsce miałam. Także lokalni DJ-e byli chętni do grania, nawet za darmo, bo na skłocie nie zarabia nikt. Ale chętnych było dużo, przywozili sprzęt, imprezy były grube. Co ciekawe, to nie były osoby zaangażowane politycznie, ale były zainteresowane imprezami w takiej przestrzeni - jarali się też publicznością, która była naturalna i niewylansowana. Zależało mi na tym, żeby wpuścić tam inną muzykę - opowiada Monster.

MalaHerbacTinaBauer07-19-MG1066print-res11.jpg
Mala Herba fot. Tina Bauer

Zaczynałem grać w toruńskich NRD i anarchistycznym Pilonie. Zresztą do tej pory mam zarezerwowane dla nich dwie daty w roku. Grałem też w zespołach, które były nacechowane politycznie, a po studiach, kiedy przeprowadziłem się do Warszawy, grałem dużo w miejscach typu Saturator i na imprezach queerowych. Nauczyłem się też, że dzięki imprezom klubowym można zebrać dużo kasy na fajne inicjatywy i sam zacząłem organizować różne zbiórki. Nie wyobrażam sobie grać i robić muzyki bez zaangażowania w konkretniejsze sprawy - deklaruje Avtomat, a Monster dodaje parę słów o założycielkach kolektywu. ISNT najpierw robiła muzykę, potem zaangażowała się politycznie, u FOQL muzyka i zaangażowanie przecinały się od lat, Mala Herba przeszła drogę identyczną do mojej, pochodzimy z tego samego środowiska. Olivia długo działała lokalnie i postanowiła zaangażować się bardziej, a u dogheadsurigeri, która jest u nas najmłodsza, muzyka i zaangażowanie naturalnie się nałożyły.

Działalność Oramics nie polega na zaklejaniu miast plakatami czy krzyczeniu w cyfrową otchłań. Podstawą jest tutaj realna działalność, jak np. warsztaty, czy świetnie przyjmowana seria podcastów. Nie chodzi o to, żeby łazić i rzygać górnolotnymi stwierdzeniami, chodzi o to, żeby coś zrobić po prostu. Jest wiele imprez, które tą równością sobie wycierają gębę, to są jakieś Ladies Nighty, czy rzeczy typu ‘zapraszamy piękne panie za decki’, czy ktoś, kto chce sobie pojechać na tęczy, a de facto nie do końca robi rzeczy, które z tym są związane - mówi Avtomat. Wtóruje mu Monster: Jestem z takiego środowiska, które wie, że rzucanie w kogoś hasłami nigdy nic nie zdziała. Tylko działaniem przekonujesz ludzi do siebie. Mamy np. w Oramics zasadę, że nie bierzemy udziału w gównoburzach online. Tak samo z naszymi podcastami - dbamy o ich poziom. Zdarzało nam się odrzucić jakiś podcast ze względu na słabą jakość. Dzięki temu muzycznie ludzie kojarzą Oramics z wysoką jakością.

Olivia-1-fot.-Kachna-Baraniewicz.jpg
Olivia fot. Kachna Baraniewicz

Warsztaty organizowane przez Oramics dotyczą różnych aspektów funkcjonowania w branży (od obsługi CDJ po pracę z syntezatorami), ale z potężnym naciskiem na praktykę. Nie robimy żadnych wykładów, prezentacji w Powerpoincie. Byłam na zbyt wielu warsztatach, na których ktoś odstawiał popisówę. Dobierając ludzi prowadzących warsztaty, dbamy o to, żeby to były osoby empatyczne, które się nie mądrzą, słuchają, nie mówią do ściany - wyjaśnia Monster. Równie ważna jest też przyjazna otoczka wydarzeń. W opisach naszych warsztatów jest jasno i wyraźnie napisane, jaki to jest rodzaj warsztatów i na jakiej atmosferze nam zależy. Na pierwszych warsztatach 80% stanowiły dziewczyny. To, jak bardzo format opisu wydarzeń i tego, kto je prowadzi i jest mowa o atmosferze, robi różnicę - dodaje. Avtomat wskazuje na to, jak wielką moc mają same opisy warsztatów. Fakt jednoznacznego zaznaczenia, że to są warsztaty dla wszystkich, że panuje atmosfera wzajemnego szacunku, jest bardzo ważny. Ludzie, którzy normalnie nie odważyliby się iść na warsztaty, bo są osobami bardzo zamkniętymi, może mniej towarzyskimi, przychodzą, bawią się sprzętem. Wychodzi z nich zupełnie inna osobowość. Zostali ośmieleni dzięki temu, że zostało jasno napisane, że to nie będzie konkurs na to, kto to lepiej zrobi, ani nikt nie będzie nikogo bił linijką po głowie.

Wiele osób z branży muzycznej lubi widzieć swoją wiedzę jako wielką tajemnicę. Nie Oramics. Z tymi tajemnicami jest zabawnie - jak z tymi prośbami o nazwy kawałków. Didżeje z jakiegoś powodu uważają, że jak oni się czymś podzielą, to stracą. Czy że stracą bookingi, czy że ktoś będzie miał lepsze bookingi od nich. A prawda jest taka, że jak ktoś ma zajawkę, czy dryg muzyczny, to i tak do tego dojdzie - czy to przez nasze warsztaty, czy przez inne. Jakbyśmy mieli myśleć: ‘o nie, ten ktoś będzie grał na lepszych warsztatach niż ja, bo go nauczyłem grać, to byśmy się zarąbali - mówi Avtomat. Na warsztatach mówię o zgłaszaniu się na open decki, czy o tym, co trzeba zrobić, żeby się wkręcić gdzieś na granie. Staramy się robić też konkursy - dziewczyna, która w styczniu wygrała nasz konkurs w LAB-ie, teraz gra regularnie. Bardzo często po warsztatach siadamy i mówimy do ludzi, żeby zadawali dowolne pytania o branżę, wszystko im powiemy. Udawanie, że to jest jakaś tajemna wiedza jest bez sensu. Jesteśmy bardzo otwarci - dodaje Monster.

ISNT-2019-1.png
ISNT

Głód na warsztaty wcale nie zmalał przez dostępność tutoriali na YouTube, wprost przeciwnie. Jak musisz usiąść do tutoriala, to musisz się zmotywować. Musisz sam sobie wyznaczyć ten czas. W momencie, kiedy masz ustalony czas warsztatów, musisz tam iść, masz tam sprzęt i kogoś, kto ci wszystko powie, to jest motywacja sama w sobie - mówi Avtomat. Nie zapominajmy też o tym, że ludzie nie mają w domu sprzętu za 20 tysięcy złotych. Często przychodzą na warsztaty nie mając w domu w ogóle żadnego sprzętu. Nie namawiam ich do wielkich zakupów, ale doradzam środki tymczasowe typu kontroler i ostrzegam przed nawykami, które taki sprzęt powoduje - dodaje Monster.

Oramics starają się też krzewić świadomość na temat bezpiecznej zabawy w klubach. Nadal nie ma jednoznacznej odpowiedzialności klubu wobec tego, co się w tym klubie dzieje. Wiele miejsc po prostu stawia ochroniarza, który jest niesprawdzony, bez szkolenia. Nie jest mu powiedziane, jak ma reagować na pewne sytuacje, że jak ktoś zostaje zaatakowany, czy molestowany w klubie, to trzeba to zgłosić. Prowadzenie klubu to nie jest tylko wpuszczenie ludzi do stodoły i puszczenie im muzyczki. To jest tworzenie pewnej przestrzeni, w której ludzi mają się czuć dobrze i bezpiecznie - mówi Avtomat. Branża jest niedoinformowana w kwestii tworzenia bezpiecznych przestrzeni. Dużo klubów udaje, że tego problemu u nich nie ma. Mam wrażenie, że panuje takie samouwielbienie i przekonanie, że na pewno wszystko jest ok, a nie podejmuje się żadnych kroków, może poza powieszeniem kartki, że panuje tu PLUR [Peace Love Unity Respect - przyp. red.]. Bez świadomości, co to znaczy w praktyce. W wielu klubach na dzień dobry jest ochroniarz, który od teraz będzie panem i władcą. A przecież to są podstawowe rzeczy: na pierwszy kontakt musisz mieć miłą osobę, ochrona niech będzie ogarnięta i świadoma tego, jak się zachować - dodaje Monster.

Działalność Oramics, ale i innych inicjatyw, takich, jak Brutaż, Flauta, czy Mestico, uruchomiła mozolną zmianę w świadomości zarówno właścicieli klubów, jak i promotorów, promotorek i publiczności. Zdecydowanie widzę poprawę. Np. mam znajomych robiących imprezy techno, których koleżanki wychodziły z klubów, bo były macane. Nie wiedziały, że powinny zgłaszać się do ochrony, czy do promotora imprezy, który też jest odpowiedzialny za to, co się dzieje. Umieścili taką informację na swoich eventach i od razu była inna sytuacja - opowiada Monster. W jej ocenie zmieniło się również podejście do dziewczyn za deckami. Widzę, że większość osób przestała kwestionować obecność kobiet na scenie i ich skille. Chociaż wciąż patrzy się na nas grupowo - kiedy np. Marie Noir zagrała ostatnio fejkowego seta, to odbija się to na nas wszystkich. Są różne gwiazdy, które są marketingowo napompowane, ale niezbyt utalentowane - również faceci. Ale w ich kontekście prezentuje się to pociesznie, jak robi to kobieta, to ludzie chcą ją od razu zaciukać. No ale widzę poprawę i kobietom nie patrzy się już tak bardzo na ręce, jak jeszcze kilka lat temu.

byJ.Gawliczek.jpg
dogheadsurigeri fot. Jagoda Gawliczek

Oramics w różnych wcieleniach można usłyszeć na największych festiwalach, w tym roku to chociażby Tauron Nowa Muzyka czy Unsound. Odejście od sloganowej działalności na rzecz praktycznych działań, wyśrubowane normy jakości, jakie stawia sobie kolektyw i bardzo otwarte głowy wszystkich zaangażowanych sprawiają, że Oramics to wizytówka progresywnej strony polskiej sceny klubowej. Aktywność takich grup to gwarant bezpiecznej zabawy w klubach - nawet jeśli nas samych nie spotkały nieprzyjemności, to nie znaczy, że problemów nie ma. Nie wiemy, jak bardzo pandemia zmieni oblicze sceny klubowej, ale wiemy jedno: edukacja, która krzewi równość i świadomość to działanie, któremu kibicuje się z przyjemnością!

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz, muzyk, producent, DJ. Od lat pisze o muzyce i kulturze, tworzy barwne brzmienia o elektronicznym rodowodzie i sieje opinie niewyparzonym jęzorem. Prowadzi podcast „Draka Klimczaka”. Bezwstydny nerd, w toksycznym związku z miastem Wrocławiem.