Poznajcie Trippie Redda, bo za chwilę to będzie gwiazda wielkiego formatu

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
redd.jpg

Gdyby bukmacherzy przyjmowali zakłady o to, kto z młodych, wybijających się raperów osiągnie w 2018 roku najwięcej, to pozycja Trippie Redd cieszyłaby się jednym z najniższych kursów – na tego gościa postawiłby chyba każdy. Dlaczego?

W erze serwisów streamingowych i każdej muzyki na wyciągnięcie ręki coraz ciężej jest odsiać to, co dobre, od tego, co miałkie. Na rynku muzycznym mamy do czynienia z niewspółmiernie szybko rosnącą podażą względem popytu, ale też cały czas zalewa nas fala podobnych pod względem brzmienia utworów. Dzięki user-friendly programom do produkcji i dostępnym bankom muzyki łatwo zrobić dziś bit, z drugiej jednak strony przy gotowych samplach mamy mniej opcji, tracąc tym samym kontrolę nad sporą częścią procesu twórczego. Samozwańczy rewolucjoniści stali się bardzo często w swoich muzycznych odkryciach i rozwiązaniach, paradoksalnie, bardzo zachowawczy. Są jednak w tej regule wyjątki.

I tą odskocznią od podobnie brzmiących trendów w nowoszkolnym rapie jest m.in. Trippie Redd, osoba wyjątkowa choćby przez to, że stara się być tzw. architektem swoich numerów – począwszy od wymyślenia melodii i stworzenia wraz z producentem bitu, po freestyle (Trippie nierzadko chwali się tym, że raczej nie spisuje tekstów, tylko wymyśla je, już nagrywając), na końcowej konstrukcji numeru kończąc. Skąd taka chęć do kontroli nad wszystkim? By w pełni zrozumieć zacięcie Redda, musimy przenieść się o parę lat wstecz, do feralnego dnia, w którym miał miejsce wypadek samochodowy, który na zawsze odmienił jego życie.

Trippie Redd wychował się w Canton, położonym w stanie Ohio drugim najniebezpieczniejszym małym miasteczku w USA – co raper często w wywiadach powtarza. Chłopak był wychowywany przez samotną matkę, gdyż papa w momencie narodzin młodego (rok 1999) przebywał w więzieniu. Męskim pierwowzorem, zastępującym pozycję ojca w rodzinie był dla Michaela White’a IV (tak rozdzieleni kratami rodzice nazwali swoją pociechę) jego starszy brat, zwany przez kumpli Dirty Reddem. Kolekcja audio starszego brata i mamy była pierwszą muzyczną inspiracją dla przyszłego rapera. Do dziś wśród swoich największych idoli Trippie wymienia m.in. 2Paca, Drake’a, J. Cole’a, Kanye’ego czy MF DOOM-a. Płyty tych gości, katowane wcześniej przez jego brata, stały się później podwaliną jego zajawki. A co do wypadku - zginął w nim Dirty Redd. Dopiero po paru latach artyście udało się pogodzić ze stratą: I was on my own type shit, music took me from a real dark place to a real bright one - powiedział w jednym z wywiadów. To właśnie na cześć zmarłego powstał m.in. ten numer. I to dzięki bratu Redd stwierdził, że musi zostać raperem.

Dla smutnego, cierpiącego po odejściu najbliższej osoby dzieciaka jedynym ratunkiem przed depresją była muzyka. Aspirujący raper tworzy swoją ksywę, kombinując ze słówkami hippie (tak go często nazywali rówieśnicy) oraz red – przez gang Bloodsów, z którymi miał styczność przez działalność ojca. Do pełnej gotowości potrzebował jedynie wytatuowanej 14 na czole – oznaczenia ulicy, przy której mieszkał. Oraz związanego z nią gangu.

Zainspirowany zespołem Kiss zaczął tworzyć alternatywny rock, który z czasem skręcił w stronę rapu. To najprawdopodobniej dzięki tym międzygatunkowym krzyżówkom tak szybko udało się Trippiemu i XXXTentacionowi złapać wspólny język. Wynikiem tej przyjaźni jest zremiksowany przez XXX-a kawałek Redda Uh Oh, Thots!. Szum, jaki wywołał wśród fanów Tentaciona ten wspólny numer, był tylko forpocztą kolejnego dobrego numeru.

Jedyny feat na debiutanckim albumie XXXtentaciona 17 zwrócił uwagę wielu fanów rapu. Już wtedy Trippie zdołał zgromadzić wokół siebie solidny fanbase. Wystarczył do tego dobry feat, by okazało się, że Trippie Redd to jeden z tych, którzy robią z refrenami cuda.

Trochę z Lil Uzi Verta, trochę z XXXtentaciona, trochę z Travisa Scotta - oto, z czym do rapgry wjechał Trippie Redd. Po tym kawałku słuchacze zaczęli już kojarzyć tag Trippiego - Big 14, you know what the fuck going on - z potencjalnym bangerem. Po niecałych 48 godzinach od wypuszczenia kawałka, fani znali numer na pamięć i nie zamierzali się tym nie pochwalić.

Czego możemy się spodziewać po MC z 14 na czole w kolejnym, 2018 roku? Tego, że to będzie najczęściej odmieniana ksywa w branży; Redd zapowiedział już numery z Drake'em, Erykah Badu czy Lil Wayne'em. No i coś z Malone'em? Moda na tego dzieciaka zrobiła się niesamowita; praktycznie każdy nagle chce z nim współpracować, praktycznie każdy chce mieć jego wysokie flow w swoich numerach. Trzymamy kciuki, bo media za Oceanem już nazywają go nowym Travisem Scottem. Oby nie na wyrost.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz