Precedens siatkarski na skalę międzynarodową. Czego oczekiwać po ukraińskiej drużynie w PlusLidze?

Zobacz również:Znane powroty i potężne wzmocnienia. W PlusLidze nikt nie pracuje w trybie oszczędzania energii
PlusLiga: Jastrzębski Węgiel
Fot. Dominik Gajda / 400mm.pl

Siatkarska PlusLiga ogłosiła zmiany, które wejdą w życie w nadchodzących sezonach. W ten sposób, obok m.in. wydłużenia serii w play-offach, nastąpi rozszerzenie rozgrywek o dwa zespoły od sezonu 2022/23. Najciekawszy w tym wszystkim jest fakt, że jedną z tych drużyn będzie… mistrz Ukrainy, Barkom Każany Lwów.

Sprawa nie jest wcale nowa, bo informacje o tym, że PlusLiga chciałaby się powiększyć o zespół z zagranicy, pojawiają się już od jakiegoś czasu. Mówiono głównie o dwóch – Berlin Recycling Volleys z Bundesligi i właśnie o Barkomie Lwów. Co do niemieckiej drużyny nic nam na razie nie wiadomo, choć kto wie, czy nie jest to jakaś kolejna wersja przyszłościowego projektu.

Wiemy za to o mistrzu Ukrainy. Barkom wygrywa ukraińską „Superlihę” co roku od sezonu 2017/18, z przerwą na niedokończony, pandemiczny sezon 2019/20. Mimo że lwowianie powstali dopiero w 2009 roku, szybko zostali topową drużyną za naszą wschodnią granicą i – jak sami mówią – dobili do sufitu. Poziom ligi ukraińskiej od lat się nie zmienia, a oni chcieliby podnieść swój i całej ukraińskiej siatkówki, która w ostatnich latach robi naprawdę niezłe postępy. Męska reprezentacja po latach wróciła na mistrzostwa Europy i w ostatniej edycji czempionatu zajęła niespodziewanie bardzo wysokie siódme miejsce. Wcześniej wygrała Ligę Europejską, czyli zaplecze najpierw Ligi Światowej, a teraz Ligi Narodów. W dodatku w tym samym, 2017 roku, Ligę Europejską wygrała też żeńska kadra Ukrainy.

Wydaje się, że wzięcie Ukraińców do i tak poszerzanej ligi ma sens, przede wszystkim marketingowy. Mniejszość ukraińska jest w Polsce coraz większa, prawa do rozgrywek na pewno trafią do ukraińskiej telewizji, a i historyczny związek ze Lwowem nie może tutaj zostać ominięty. Co do sportowego sensu są pewne znaki zapytania – na ile mistrz Ukrainy jest w stanie rywalizować w lidze będącej wśród trzech najlepszych w Europie? Jeśli nawet, to czemu nie zaczyna od niższych poziomów? Niektórzy twierdzą, że jest to niesprawiedliwe dla drużyn z drugiego poziomu rozgrywkowego, Tauron 1. Ligi. I po części będą mieli rację, jednak jeśli kiedyś to robić, to właśnie w momencie poszerzania PlusLigi. W końcu w przyszłym sezonie, mimo że ukraińska ekipa dołącza od 2022/23, drużyny pierwszoligowe wciąż będą miały o co walczyć. Mistrz dołączy do Barkomu i wejdzie do PlusLigi, wicemistrz – zagra baraż z ostatnią drużyną PlusLigi o ostatnie, szesnaste miejsce.

Jest jeszcze inna kwestia – jak złożona niemal w całości z Ukraińców drużyna ma się do limitu trzech obcokrajowców na boisku? Władze PlusLigi mówią, że plan na ten moment jest taki, żeby musieli się do niego dostosować i grać maksymalnie trzema graczami ze swojego kraju (i każdego innego poza Polską), choć – szczerze mówiąc – brzmi to nieprawdopodobnie, że taka przebudowa dokonałaby się w ciągu zaledwie dwóch sezonów. Może to być jednak konieczny warunek (władze ligi mówią, że te wciąż jeszcze nie do końca ustalone), by zespół ze Lwowa w lidze się pojawił.

Co ciekawe, polski sport ma doświadczenie w przyjmowanie zagranicznych zespołów. W polskich ligach żużlowych jeżdżą w tym momencie aż trzy zagraniczne zespoły – łotewski Lokomotiv Daugavpils, będący niejako pionierem w tej dziedzinie, i dwie drużyny z Niemiec. Jak to wychodzi? Całkiem nieźle, bo Łotysze dwukrotnie byli najlepsi na drugim poziomie rozgrywkowym, a i w lidze juniorskiej mają medal mistrzostw Polski. Na najwyższy szczebel nie awansowali, raz – bo z powodów infrastrukturalnych odpuścili baraże, a później – bo zmieniły się przepisy i drużyna z zagranicy nie może się tam pojawić.

To zresztą kolejny problem, którzy podnoszą przeciwnicy takiego rozwiązania. Co jeśli drużyna z Ukrainy zostanie mistrzem Polski? Najłatwiej jest oczywiście nie dopuścić do tego sportowo, jednak dla niektórych sama teoretyczna możliwość jest już małym zgrzytem. Na ten moment Barkom byłby niczym Martin Mesik, znany swego czasu w Polsce słowacki skoczek narciarski, który ze względu na słabą konkurencję w kraju startował w mistrzostwach Polski i zawsze jego nazwisko przewijało się gdzieś w pierwszej dziesiątce konkursu. Medalu nie zdobył, ale kilkukrotnie dużo mu nie brakowało, co powodowało dodatkowe emocje w konkursie.

Czego więc spodziewać się po tym ruchu? Jeśli do niego dojdzie – ciekawostki, która w starciu z innymi drużynami PlusLigi wcale nie musi stać na straconej pozycji. Drużyny, która ubogaci nam ligę na swój sposób i da dodatkowe miejsce do rozwoju młodym zawodnikom. W końcu jeśli przepis o obcokrajowcach się utrzyma, to gdzie indziej jak nie w niższych ligach czy na zapleczu mocnych drużyn Ukraińcy mają szukać zawodników. To z kolei da opcję mocniejszym drużynom do ogrywania swoich juniorów, którzy aktualnie są nieco w cieniu najlepszych graczy w Polsce i nie tylko.

Z punktu widzenia marketingowo-sportowego wydaje się to więc całkiem dobrym i rozwojowym ruchem. Niektórzy mówią nawet o rozwinięciu PlusLigi w jakąś ligę centralnoeuropejską, w której nie tylko Ukraińcy, ale i Czesi czy Słowacy mogliby wystawiać swoich mistrzów, choć jest to oczywiście pomysł na wiele lat do przodu.

A co jeśli Barkom Każany Lwów zostanie mistrzem Polski? Cóż, najlepiej będzie pokazać, że nie bez powodu to jednak polska siatkówka jest uważana za jedną z najlepszych na świecie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.