Przerwa nad wyraz wskazana. Iga Świątek walczy z własnymi demonami (KOMENTARZ)

Zobacz również:Wszystko w cieniu Novaka Djokovicia. Historyczne US Open przed nami?
Iga Świątek
Fot. Matthew Stockman/Getty Images

Iga Świątek przegrała z Marią Sakkari w pierwszym meczu WTA Finals, które odbywają się w Guadalajarze, jednak nie to jest najbardziej niepokojącą informacją, która wyszła z tego spotkania. Polska tenisistka zdaje się nie radzić sobie mentalnie, a przerwa międzysezonowa, która już za chwilę, może się okazać zbawienna dla jej przyszłej kariery.

Mecz z Greczynką skończył się bardzo szybko (2:6, 4:6), jednak w tym wyniku nie ma nic, co mogłoby nas w temacie Igi zmartwić. Jest w gronie najlepszych ośmiu tenisistek świata. Tutaj łatwych meczów nie ma, a porażki się zdarzają. Nawet bilans 0-3 i szybkie odpadnięcie w grupie nie oznaczałoby niczego konkretnego na dalszy etap kariery. Polka jest najmłodsza w całej stawce, a finały miały być po prostu dodatkiem, dobrą zabawą i nagrodą za udany sezon.

Niepokojące są jednak inne sygnały. Nasza tenisistka została całkowicie zjedzona przez stres, do tego stopnia, że frustracja i smutek pojawiły się w postaci łez jeszcze przed zakończeniem meczu. Łzy w oczach Igi były widoczne w trakcie piłki meczowej, a także długo po niej, kiedy Polka siedziała załamana z ręcznikiem na głowie, po czym opuściła kort. W tym wszystkim należy też docenić zachowanie Sakkari, która długo ją pocieszała, a na konferencji broniła rywalki przypominając o jej młodym wieku i tym, że jeszcze wszystko przed nią.

Rzecz w tym, że o ile Igi krytykować za to nie zamierzam (nie ma za co, każdy sportowiec miewa takie momenty), o tyle był moment, że psychika na korcie była jednym z jej największych atutów. Dokładnie tak wygrała przecież French Open 2020, a idealnym przykładem „nastolatki z żelazną głową”, jak nazywały ją wtedy zagraniczne media, było zwycięstwo przeciwko Simonie Halep. Rok wcześniej w tej samej fazie turnieju bardzo łatwo z Rumunką przegrała, by w zwycięskim marszu w następnej edycji francuskiego szlema nie dać jej absolutnie żadnych szans. Pewność i pozytywna obojętność na wszystko, co dzieje się na korcie (albo co działo się wcześniej w meczach z tą samą rywalką), wyróżniały Igę od samego początku historycznego dla nas turnieju na kortach Rolanda Garrosa.

Aktualna Iga tamtego meczu z Halep by nie wygrała. W transkrypcji wysłanej dziennikarzom (nie pojawiła się na konferencji) przyznała się, że już po pierwszym przełamaniu w meczu z Sakkari wróciły do niej myśli z poprzednich, przegranych z Greczynką spotkań, w tym we French Open 2021, przez co jeszcze bardziej się zestresowała i kompletnie nie mogła skupić się na tym, co dzieje się na korcie. Czyli, mówiąc w skrócie, zrobiła najgorszą rzecz, jaką można zrobić w trakcie zawodów z punktu widzenia psychologicznego. Do tego dochodzi wspominana przez nią ogromna presja i smutek, który przerodził się w płacz i to mimo tego że przed turniejem sama mówiła, że ma być to przede wszystkim zabawa. A może właśnie próbowała sama to sobie przetłumaczyć?

Problem z presją zdaje się nasilać. Po raz pierwszy widzieliśmy go w trakcie igrzysk olimpijskich w Tokio, kiedy Iga prawdopodobnie za bardzo chciała. Ze względu na reprezentowanie kraju, ale i ze względu na jej tatę, który sam był olimpijczykiem. Tam też frustracja wylała się z niej na korcie, ale cała otoczka i jej debiut zdawał się być na to dobrym usprawiedliwieniem. Sytuacja powtórzyła się też w US Open, a teraz dzieje się w Guadalajarze, gdzie frustracja jest o tyle znamienna, że przecież porażka z Sakkari nie wyklucza naszej zawodniczki z turnieju. Przed sobą ma jeszcze dwa spotkania fazy grupowej.

Mocna psychika, wypracowana wraz z będącą w sztabie Igi Darią Abramowicz, wyparowała. I nie ma sensu tutaj oskarżać ani Igi, ani jej psycholożki o ten stan rzeczy. To był pierwszy sezon, w którym nasza tenisistka miała na sobie aż taką presję. A w dodatku, od igrzysk, sama jeszcze bardziej podnosiła sobie poprzeczkę, co tylko zaogniło sytuację. Świątek wciąż ma jeszcze szansę na sukces w WTA Finals, jednak ostateczny wynik turnieju nie zmieni tego, że Polce potrzebna jest przerwa. A ta już za moment, bo skończy nam się sezon. Wiemy jak istotne jest zdrowie mentalne dla sportowca, szczególnie że w ostatnim czasie mówi się o tym coraz głośniej (chociażby przyjaciółka Świątek - Naomi Osaka), dlatego niech Iga weźmie sobie przerwę, nawet dłuższą niż ta międzysezonowa, i wraca do nas w jak najlepszej formie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.